Rzeźniczak: Jak nie wytrzymujesz presji, to zawsze możesz grać w szachy
"Fani mają prawo do krytykowania piłkarzy. Pamiętam, że z nami też kibice mocno "jechali" na meczu z Koroną w poprzednim sezonie. Absolutnie im się nie dziwię. To, w jaki sposób przegraliśmy wtedy mistrzostwo Polski, zasługiwało na taką krytykę. Zresztą nikt w szatni nie był po meczu specjalnie zdziwiony tym, co słyszał z trybun. Sami sobie zgotowaliśmy wtedy ten los.
Inna rzecz, że dla piłkarzy zawsze lepiej, gdy kibice są z nimi na dobre i na złe" - mówi w rozmowie z naTemat Jakub Rzeźniczak.
Obrońca Legii uważa, że każdy zawodowy piłkarz musi umieć sobie radzić z presją i krytyką kibiców. "To część tego zawodu. Raz jesteś idolem kibiców, a raz z trybun mieszają cię z błotem. Normalka. Zawsze powtarzam, że jeżeli ktoś ma problem z wytrzymywaniem presji, to zawsze może grać w szachy. Tam kibiców jest mniej, to i presja jest mniejsza" - mówi.
"Rzeźnik" nie ukrywa, że cały czas ma sentyment do Widzewa, z którego trafił do Legii. Przy Łazienkowskiej po transferze nie miał żadnych problemów z kibicami. Inaczej było w Łodzi. "Gdy poszedłem później do Widzewa na wypożyczenie i graliśmy przedsezonowe sparingi, kibice śpiewali: 'Gówniarzu z Łodzi, do Legii się nie odchodzi'. Ale robili to tylko w grupie. Osobiście nikt nigdy żadnych uwag mi nie przekazał" - opowiada.
Piłkarz odnosi się także do "tematu zastępczego" - kibiców, wymyślonego przez rząd przed Euro. "Od tego się zaczęła ta cała wojna rządu z kibicami. Dla mnie to troszkę bez sensu. Powinno się szukać porozumienia, a nie nakładać na kibiców jakieś dziwne zakazy" - mówi.
Całą rozmowę możecie przeczytać tutaj.
przeczytaj więcej o: Jakub Rzeźniczak