REKLAMA

Plusy i minusy po meczu z Widzewem

Fumen, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Jan Urban posłał na mecz z Widzewem Łódź dokładnie tę samą jedenastkę, która dała zwycięstwo w Poznaniu. Legioniści zarówno na stadionie Lecha, jak i przy Łazienkowskiej dyktowali warunki, kontrolowali przebieg gry, ale różnica poziomu gry "wojskowych" była widoczna gołym okiem. W efekcie zamiast równie okazałego zwycięstwa, w piątkowy wieczór była skromna wygrana.

Przez pierwszą połowę stołeczny zespół nieco się męczył na murawie. Owszem, dominował nad RTS-em, ale dopiero Jakub Kosecki wniósł spokój w szeregi warszawskiej ekipy. Młody "Kosa" popisał się indywidualną akcją na prawej flance, w której minął trzech rywali i posłał piłkę między nogami Milosa Dragojevicia. Zresztą 22-letni piłkarz co i rusz siał zamieszanie na skrzydle, zmuszając do wysiłku Jakuba Bartkowskiego i Thomasa Phibela.

W Poznaniu cichym bohaterem był Dominik Furman. Jan Urban ponownie postawił od pierwszych minut na "Furmiego". 20-latek może nie był tak wyróżniającą się postacią jak w poprzedniej kolejce, ale zagrał na solidnym poziomie. Dobre rozgrywał piłkę, nie notował większych strat, zaliczając jednocześnie sporo odbiorów.

Nie da się ukryć, że Widzew nie miał zbyt wiele do powiedzenia pod bramką Legii. Tym samym Jakub Wawrzyniak, do spółki z Jakubem Rzeźniczakiem, często uczestniczył w akcjach ofensywnych. Oczywiście to pozostawiało sporo miejsca dla rywali w przypadku ewentualnych kontrataków, ale w piątkowy wieczór łodzianie bardzo rzadko zapuszczali się w rejony pola karnego legionistów. Mało tego, to "Rumiany" mógł się pokusić o wpisanie na listę strzelców, kiedy uderzył nad poprzeczką.

Na plus mogą zaliczyć swoje występy także dwaj środkowi. Zarówno Michał Żewłakow, jak i Artur Jędrzejczyk nie musieli uwijać się jak w ukropie. Spokojnie czuwali na posterunku. Obaj zanotowali po jednym błędzie. W pierwszej odsłonie "Jędza" tak niefortunnie wybijał piłkę, że ta spadła pod nogi rywala w okolicach "szesnastki". Poza tym pewnie interweniował wybijając głową lub przecinając wszelkie zagrania widzewiaków. Z kolei doświadczony defensor w drugiej połowie wypuścił się do lewego boku z rywalem i o mały włos nie stracił futbolówki.

Tuż za plecami stoperów praktycznie bezrobotny był Dusan Kuciak. Nastawieni defensywnie łodzianie bardzo rzadko sprawdzali umiejętności Słowaka. Nie oznacza to, że występ Kuciaka przeszedł bez echa. W 75. minucie bramkarz Legii opuścił pole karne, żeby uprzedzić rywala w dojściu do piłki. W efekcie Dusan popisał się efektowną interwencją nożycami, po której rozległy się brawa publiczności.

Spod własnego pola karnego przejdźmy do formacji ofensywnej, gdzie za kreowanie zagrożenia wśród defensorów Widzewa odpowiedzialny był Miroslav Radović, do spółki z Danijelem Ljuboją. Po meczu "Rado" nie był zachwycony ze swojej postawy, ale i całej drużyny. Być może wypowiadałby się w innym tonie, gdyby "Ljubo" wykorzystał jego świetne podanie otwierające drogę do bramki. W tej akcji, po strzale 34-letniego napastnika, piłka przeszła tuż obok słupka! Poza tym Radović potrafił utrzymać się przy piłce, zwodem minąć rywala, poszukać partnerów i był pewnym punktem drużyny. Oprócz wspomnianej sytuacji, "Ludojad" mógł wpisać się na listę strzelców po rzucie wolnym. Jednak na wysokości zadania stanął Dragojević, któremu pomogła poprzeczka. Ponadto Serb był bardzo często pod grą. Cofał się, skupiał na sobie uwagę rywali, zostawiając kolegom więcej miejsca w akcjach ofensywnych.

Na przeciwnym biegunie ponownie znaleźli się Janusz Gol oraz Michał Żyro. W meczu z Lechem Poznań należeli do najsłabszych ogniw warszawskiej jedenastki i niestety w piątek było podobnie. "Żyrko" zaczął mecz obiecująco. Najpierw ruszył na bramkę Widzewa i przy schodzeniu do środka został sfaulowany na 20. metrze. Po chwili dobrym podaniem obsłużył Ljuboję, otwierając mu drogę na lewym skrzydle. Jednak z każdą minutą było już tylko gorzej. O mały włos a sprokurowałby "jedenastkę" wycinając Łukasza Brozia tuż przed linią pola karnego! Później oglądaliśmy głównie straty i niecelne podania w wykonaniu piłkarza, po którego podobno przyjechali skauci z Europy.
Nie popisał się również wspomniany Gol. Że można się wyróżniać na pozycji defensywnego pomocnika dobitnie udowadniają młodzi Dominik Furman czy Daniel Łukasik. W efekcie 27-letni zawodnik zanotował bezbarwny występ i, podobnie jak Żyro, już w przerwie mógł brać prysznic.

Rezerwowi
W miejsce Michała Żyry i Janusza Gola pojawili się Jorge Salinas i Daniel Łukasik. W końcu Paragwajczyk dostał na pokazanie się więcej niż kilkanaście minut. Niestety to jeszcze nie jest ten poziom, co Jakub Kosecki czy Rafał Wolski. Salinas miał rozruszać towarzystwo w ofensywie, ale swoją postawą praktycznie nie zrobił różnicy. Nie było akcji, dryblingu, popisowego podania czy celnego strzału, po którym ręce składałyby się do braw. Były za to straty i brak pomysłu na stworzenie bramkowej szansy.
Więcej uwag nie można mieć do Łukasika, który przez 45 minut grał na środku pomocy. "Miłek" zaprezentował się na solidnym poziomie.

W końcówce meczu, zgodnie z przewidywaniami, pojawił się na murawie jeszcze Michał Kucharczyk. Jednak pięć minut, z czego trzy to był czas doliczony, to zbyt krótko, aby móc napisać cokolwiek o postawie tego piłkarza.

Średnia ocen redakcji legioniści.com (skala 1-6)
Kosecki - 4,8
Furman - 4,1
Jędrzejczyk - 3,8
Kuciak - 3,8
Ljuboja - 3,8
Radović - 3,8
Wawrzyniak - 3,7
Rzeźniczak - 3,5
Żewłakow - 3,5
Gol - 1,9
Żyro - 1,7

Rezerwowi:
Łukasik - 3,6
Salinas - 3,0
Kucharczyk - 3,0

UWAGA! Średnia ocen wystawionych przez redakcję nie musi być spójna z treścią "Plusów i minusów" i stanowi niezależną część tej publikacji.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.