Piotr Miś w walce o piłkę z Damianem Cechniakiem - fot. Bodziach
REKLAMA

Piotr Miś: Słaba skuteczność Legii zadecydowała o ich porażce

Bodziach - Wiadomość archiwalna

35-letni Piotr Miś przed 13. laty występował w barwach Legii przez jeden sezon - ten, w którym nasz zespół awansował do ekstraklasy. Dlaczego jego przygoda z Legią trwała tak krótko, jak długo zamierza grac w koszykówkę i dlaczego tak łatwo przyszła im wygrana z Legią - o tym rozmawialiśmy z zawodnikiem po sobotnim spotkaniu w Rzeszowie:

Spodziewaliście się tak łatwej wygranej z Legią?
Piotr Miś: Oczywiście, że nie. Myśleliśmy, że tu będzie trudna walka, na co wskazywała pierwsza kwarta. Później trochę odskoczyliśmy rywalom, a zawodnicy z Warszawy może byli trochę przemęczeni, bo mieli bardzo słabą skuteczność i to zadecydowało przede wszystkim.

Legia miała słabą skuteczność i grała słabo, Wy natomiast wręcz przeciwnie. Szczególnie "trójki" siedziały Wam dzisiaj.
- To prawda, ale od trzech meczów nasza skuteczność jest bardzo dobra i dzięki temu tak wysoko wygrywamy. Grając ze skutecznością 40-50 procent za 3 punkty, można wygrywać wszystkie mecze. Jakbyśmy tak grali od początku ligi, to przypuszczam, że byśmy przegrali maksymalnie jeden mecz.

Co się stało, że mieliście tak słaby początek sezonu - pięć porażek w lidze z rzędu?
- Tak bywa, bo sport jest nieprzewidywalny. Raz się wygrywa, raz przegrywa. Dwa razy przegrywaliśmy pechowo, w Krakowie po dogrywce, raz jeszcze przegraliśmy wygrany mecz w samej końcówce. Tak było choćby w Lublinie, gdzie prowadziliśmy 20. punktami i też przegraliśmy. Teraz wreszcie zaczęliśmy wygrywać.

O co walczycie w tym sezonie?
- O to należałoby zapytać prezesa lub trenera.

Pamiętasz swój pobyt w Legii sprzed kilkunastu lat?
- Oczywiście i wspominam go bardzo miło.

Jak doszło do przenosin do Legii?
- Grałem w Cersanicie Kielce w ekstraklasie, ale wiedziałem wtedy, że szanse na grę mam niewielkie, bo drużyna miała grać wtedy o bardzo wysokie cele. Przyszedłem wtedy do Legii i wywalczyliśmy awans do ekstraklasy, z czego bardzo się cieszyłem. Niestety później musiałem wrócić na studia i nie mogłem kontynuować gry w Legii. Szkoda, ale takie jest życie.

Jak wspominasz wywalczenie awansu, po meczach z Zagłębiem Sosnowiec?
- Bardzo cieszyliśmy się z tego awansu, była feta po meczu. Zresztą cieszyliśmy się razem z obecnym trenerem Legii, Robertem Chabelskim, pamiętam też, że pierwszym trenerem był wtedy Marek Jabłoński. Tamtego sezonu i radości nie da się zapomnieć i zawsze szanuję Legię jako przeciwnika i jako klub.

Nie myślałeś, żeby zostać w Warszawie i zagrać w ekstraklasie w Legii w 2000 roku?
- To było nie do pogodzenia ze studiami. Musiałem wybrać - albo studia, albo gra w ekstraklasie. Po prostu na takim poziomie nie da się studiować i grać. W I lidze miałem taki układ z trenerami Jabłońskim i Chabelskim, że pozwalali mi wyjeżdżać na studia. Ukończyłem wtedy tutaj trzeci rok, ale na czwartym nie było już szans na takie godzenie gry z nauką. Trener jasno postawił wtedy sprawę i ja mu się zupełnie nie dziwię.

W drugiej lidze mało jest zawodników z takim doświadczeniem jakie Pan posiada.
- Sugeruje Pan, że powinienem skończyć? (śmiech) Już niedługo.

Są już myśli o zakończeniu kariery?
- Oczywiście, że tak. Miałem już w tym sezonie nie grać, ale jeszcze prezes mnie namówił, miałem kolegę któremu chciałem pomóc i wyszło tak, że zdecydowałem się na jeszcze jeden rok gry.

Na boisku wieku chyba Panu nie przeszkadza, raczej pomaga wieloletnie doświadczenie?
- Dzisiaj może nie za bardzo, ale od oceniania są dziennikarze i trenerzy, ja jestem od grania.

Rozmawiał Bodziach



fot. Bodziach
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.