Kibice Legii podczas meczu z Polonią - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Alfabet Legii 2012

Fumen - Wiadomość archiwalna

Mijające dwanaście miesięcy przyniosło nam ogromne dawki emocji. Przegrany tytuł mistrzowski, ale za to zdobyty Puchar Polski. Brak fazy grupowej Ligi Europy osłodzony dobrą rundą jesienną w ekstraklasie. I do tego cała masa większych lub mniejszych problemów i radości - budżet, kary, Euro 2012, Kazimierz Deyna i Danijel Ljuboja. Rok 2012 w tradycyjnym alfabecie od LL!

A jak Awans - awans do europejskich pucharów to w przypadku Legii obowiązek. Przygoda warszawskiego klubu w europucharach trwała nawet dość długo, biorąc pod uwagę występy polskich drużyn. Ostatecznie, w Trondheim pożegnaliśmy się z szansami na awans do fazy grupowej Ligi Europy. Cieszyliśmy się za to po ostatnim meczu koszykarzy, którzy z III ligi w demolującym stylu awansowali na wyższy szczebel rozgrywek. Odrodzenie potęgi na razie jest nieco bolesne, bo legioniści nie radzą sobie tak dobrze jak sezon wcześniej, ale są przesłanki by myśleć z optymizmem.

B jak Budżet - o co się opiera budżet na dany rok przy Łazienkowskiej? Oczywiście o... fazę grupową Ligi Europy! O tym, że w Legii się nie przelewa, wiadomo od dawna. Z jednej strony czytaliśmy o zapewnianiach, że klub wychodzi na prostą, że się nie zadłuża. Po chwili prasa donosiła o długach sięgających 234 milionów złotych wobec ITI, zaległościach wobec piłkarzy i braku środków finansowych na transfery. Ostateczna konkluzja była taka, że wszystkiemu był winien brak powtórzenia wyniku w LE sprzed roku, co pozwalałoby na zasilenie kasy z UEFA. Ot, jakbyśmy regularnie występowali na europejskich arenach przynajmniej do grudnia. Dodatkowo winą obarczono kiboli, za których trzeba było zapłacić 200 tys. euro kar, które przecież stanowią promile w odniesieniu do całego długu.

C jak Ciupaga - ewentualnie "Gustlik" lub "Zboziu", czyli po prostu Damian Zbozień. Przez większość czasu mówiono o nim jako o solidnym obrońcy. Jednak na pochwały zasługiwał po grze w Bełchatowie i w Gliwicach, gdzie został wypożyczony z Legii. Zyskał dodatkowego rozgłosu w piłkarskim światku, gdy po urazie głowy zdecydował się na powrót na boisko w specjalnym hełmie dla rugbystów. Od razu zaczęto grzebać w prywatnym życiu Zboźnia i wyszło, że 23-latek to nie tylko solidny defensor, ale również uzdolniony muzykant, który swego czasu pogrywał w lokalnej kapeli "Ciupaga". Wszystko wskazuje na to, że wiosną nadal pozostanie w Piaście, gdzie jak sam podkreśla, czuje się bardzo dobrze.

D jak Derby - w 2012 roku Legia dwukrotnie podejmowała u siebie "Czarne Koszule" i dwukrotnie dzieliła się punktami. Jednak większym echem w mediach odbiła się jesienna potyczka, a raczej wydarzenia poza boiskiem - wejście ochrony na Żyletę celem udrożnienia dróg ewakuacyjnych w pierwszej połowie, gaz łzawiący, przepychanki, zniszczone łazienki, wyrwane drzwi, a później wzajemne obarczanie się winą. W rolę szeryfa wcielił się wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski, o którym poniżej.

E jak Euro 2012 - innego konkurenta dla litery "e" być nie mogło, jeśli w Polsce i na Ukrainie odbyły się Mistrzostwa Europy. Z jednej strony była radość, euforia, polska gościnność i medialne opakowanie sukcesu, jakim była organizacja Euro. Z drugiej, pozostała klęska futbolowa, prowizorka drogowa, niezarabiające do dziś na siebie stadiony i szukające teraz oszczędności zadłużone miasta, które gościły kopaczy i tysiące sympatyków futbolu. Z punktu widzenia kibica z Łazienkowskiej to również brak Jakuba Wawrzyniaka na lewej obronie u wybrańców Franciszka Smudy i odczuwającego do dziś skutki zgrupowania kontuzjowanego Rafała Wolskiego.

F jak Feta - jak się świętuje sukces? Najczęściej w pełnej euforii wychwalając swój klub głośnym śpiewem. Podobnie było w maju we Wrocławiu, gdzie odbyła się feta z okazji zdobycia mistrzostwa Polski przez piłkarzy Śląska. Podopieczni Oresta Lenczyka tak się zapędzili podczas spotkania z kibicami, że zanucili kilka słów pod adresem Legii. Nie obyło się bez kar dla najgłośniejszych tenorów, były również przeprosiny dla stołecznego klubu. W podobny sposób jak Sebastian Mila i spółka radość wyrażał Semir Stilić podczas fety z okazji... awansu Lecha Poznań do europejskich pucharów z czwartego miejsca. Na byłego gracza Lecha nałożono karę finansową oraz zakaz występu w sześciu meczach rangi mistrzowskiej.

G jak Gdańsk - przeklęte miejsce na wiosennej mapie legionistów. Tytuł mistrzowski był na wyciągnięcie ręki. Wydawało się, że w toczącym się w żółwim tempie pościgu Legia w ostatecznym rozrachunku wyprzedzi Śląsk Wrocław, ale nie... Zamiast radości były więc łzy, zamiast zwycięstwa – porażka. A "wszystko" przez nieszczęsną przegraną 0-1 z Lechią w Gdańsku.

H jak Hołd - gdyby dzisiaj żył, miałby 65 lat. W 2012 roku minęła 23. rocznica Jego śmierci. O ile regularnie grupa kibiców pamięta o Legendzie, to w tym roku mieliśmy wiele okazji, żeby oddać hołd ś.p. Kazimierzowi Deynie. 6 czerwca w Warszawie miały miejsce dwie uroczystości. Najpierw na Wojskowych Powązkach w Alei Zasłużonych złożono do grobu prochy "Kaki". Natomiast popołudniem oficjalnie jednej z trybun nadano imię Deyny, a następnie odsłonięto pomnik byłego piłkarza Legii. Z kolei tradycyjnie 1 września fani spotkali się przy pamiątkowej tablicy na fasadzie budynku klubowego, aby złożyć kwiaty i zapalić znicze. Cześć wielkiemu legioniście oddali również muzycy oraz filmowcy, tworząc materiały na temat Kazimierza Deyny.

I jak Indywidualności - jeszcze kilka miesięcy temu można było narzekać, że Legia to klub uzależniony tylko od dwóch graczy - Miroslava Radovicia i Danijela Ljuboji. Mówiono, że to indywidualności, które stanowią o sile Legii. Jednak gdy dzisiaj popatrzymy na skład Legii, to można pokusić się o stwierdzenie, że Jan Urban potrafił stworzyć zespół, w którym słabszy dzień jednego ogniwa jest markowany przez zawodnika "w gazie". Oczywiście wartość Serbów nadal jest wysoka, ale w razie kłopotów zespół mógł liczyć na szybkość Jakuba Koseckiego, instynkt Marka Saganowskiego czy umiejętności duetu Furman – Łukasik. I tylko w obronie brakuje wyraźnego lidera, który byłby ostoją defensywy.

J jak Jesień - oj, dawno piłkarze Legii nie mieli tak dobrej jesieni jak ostatnio. Dość powiedzieć, że na mistrzostwo rundy czekali aż 17 lat! Przygoda z Ligą Europy zakończyła się wraz z końcem sierpnia, więc można było skupić się na krajowym podwórku. Tu legioniści praktycznie nie mieli sobie równych. Odnosili przekonujące zwycięstwa, podnosili się z kolan i odwracali losy spotkań, wprawiali w osłupienie 40 tysięcy fanów w Poznaniu, prowadząc do przerwy 3-0. Oczywiście ekipa Jana Urbana nie ustrzegła się błędów, ale finał jest taki, że przed wiosną Legia ma 4 punkty przewagi nad drugim zespołem i nadal liczy się w walce o Puchar Polski.

K jak Kary - kolejno 15, 10, 3, 35, 30, 75 i raz jeszcze 30. To nie cyfry gry losowej, lecz kwoty liczone w tysiącach euro. Na niespełna 200 tys. euro działacze UEFA wystawili rachunek Legii Warszawa za zachowanie kibiców podczas zmagań zespołu w Lidze Europy.

K jak Kosecki - Jakub Kosecki to niekwestionowane odkrycie 2012 roku. Prawdziwą szansę otrzymał dopiero od Jana Urbana i w 14 ligowych meczach zdobył 7 bramek. Dwa trafienia zaaplikował Wiśle Kraków, dał prowadzenie Legii w Poznaniu, swoim golem zapewnił wygraną z Widzewem.

L jak Ljuboja Danijel - w przekroju całego roku Serb był po prostu najlepszym zawodnikiem Legii. Owszem, wiosną nie brakowało słów krytyki pod jego adresem, że spowalnia grę, że za mocno się cofa do pomocy, że strzela mało bramek. Jednak jesienią zamknął usta malkontentom, kończąc rok z bilansem 19 bramek strzelonych w 40 spotkaniach w barwach Legii. Z racji wieku, problemów ze zdrowiem i nieprzeciętnych umiejętności, jak na poziom ekstraklasy, mógł liczyć na zrozumienie i specjalne względy u Macieja Skorży i Jana Urbana. Jednak potrafił się odwdzięczyć i teraz jest najlepszym strzelcem w naszej lidze.

M jak Młodzież - no właśnie, przedział wiekowy 20-22 lata to już piłkarski etap dorosłości. Nie zawsze idący w parze z dojrzałością, doświadczeniem i sukcesami, ale jakby nie patrzeć dorosłości. Właśnie na tym etapie są Jakub Kosecki, Michał Żyro, Daniel Łukasik oraz Dominik Furman, którzy byli ważnymi ogniwami warszawskiej jedenastki.

N jak Narodowy - z okazji otwarcia stadionu Narodowego rozegrano towarzyski mecz Polska – Portugalia. Dość powiedzieć, że kilka dni wcześniej premierowy występ na nowej arenie mieli zaliczyć gracze Legii oraz Wisły Kraków. Do spotkania o Superpuchar nie doszło, o czym poniżej, co nie znaczy, że Maciej Skorży i jego podopieczni nie pokopali na Narodowym. Aby spełnić wymogi przed Euro 2012 stołeczna jedenastka podjęła Sevillę. Kwietniowe popołudnie przyciągnęło na obiekt kilkanaście tysięcy widzów. Był doping, były pierwsze akcenty pirotechniczne, flagi, a na boisku przegrana 0-2. W ten sposób Legia otworzyła Narodowy dla klubowych drużyn.

O jak Odeszli - aż trzy nazwiska podstawowych graczy Legii znalazły się zimą w zestawieniu transferów po stronie "odeszli". Kierunek rosyjski obrali Maciej Rybus oraz Marcin Komorowski. Do zachodnich sąsiadów przeniósł się Ariel Borysiuk. W efekcie do klubowej kasy wpłynęło ponad 5 milionów euro, ale drużyna zapłaciła znacznie wyższą cenę, jaką była przegrana będącego na wyciągnięcie ręki tytułu mistrzowskiego. Później mogliśmy przeczytać między wierszami, że to był ruch ze strony działaczy z Łazienkowskiej. Tym bardziej, że ani ściągnięty Ismael Blanco, ani Nacho Novo nie wnieśli do zespołu tyle, co wspomniana trójka. Sytuacja niewiele się zmieniła w kolejnych miesiącach. Pożegnaliśmy przytoczony przed chwilą duet oraz Michala Hubnika. Jednak nie brakowało spekulacji, iż wkrótce z Łazienkowską pożegnają się m.in. Artur Jędrzejczyk czy też Michał Żyro. Czy podobny scenariusz życie napisze także tej zimy?

P jak Puchar Polski - "Puchar jest nasz!" niosło się po kieleckim stadionie, gdy piłkarze Legii gładko ograli Ruch Chorzów i sięgnęli po piętnaste trofeum w historii. Droga do finału dla zespołu z Łazienkowskiej nie była wybitnie trudna. Wszystko zaczęło się od wyjazdowej wygranej z rezerwami Rozwoju Katowice, żeby jeszcze jesienią ubiegłego roku wyrzucić za burtę łódzki Widzew. Wiosną spotkaliśmy się z Gryfem Wejherowo oraz I-ligową Arką Gdynia. W takich okolicznościach awans do finału był formalnością, a później zostało już tylko świętowanie. Puchar jest nasz!

R jak Rosenborg - nasi starzy znajomi z Ligi Mistrzów teraz przeszkodzili legionistom w awansie do fazy grupowej Ligi Europy. Niby rywal jak najbardziej w naszym zasięgu. Niby Rosenborg to potencjalnie słabszy rywal od Spartaka. Niby piłkarze nabrali doświadczenia z poprzedniego sezonu. A jednak... W obu spotkaniach ekipa Jana Urbana dobrze zaczynała zawody. Najpierw u siebie prowadzenie dał Jakub Kosecki, aby ostatecznie zremisować 1-1. Również na wyjeździe zaczęło się od trafienia Ljuboji i upragniony awans był na wyciągnięcie ręki. Niestety, z czasem gospodarze wyrównali, aby tuż przed końcem pozbawić warszawską jedenastkę złudzeń. Do dzisiaj Jan Urban nie może się do końca pogodzić z porażką Legii w tym dwumeczu.

S jak Superpuchar - ach, co to był za serial! Zamiast rozegrać mecz o Superpuchar w sierpniu 2011 roku, zdecydowano, że odbędzie się on w lutym 2012 roku na stadionie Narodowym. Miała to być idealna okazja, żeby sprawdzić obiekt przez Mistrzostwami Europy, podnieść rangę spotkania, a także zapełnić stadion tysiącami kibiców. Ostatecznie Legia nie podjęła Wisły Kraków, bo stadion nie spełniał wymogów bezpieczeństwa. Absurdalne powody wymyślano niemal każdego dnia, z brakiem łączności w podziemnych garażach na czele. A w ogóle kto wylosował te drużyny?!
Nie było natomiast "problemów" z Superpucharem za miniony sezon. Legioniści spotkali się w sierpniu na Łazienkowskiej ze Śląskiem Wrocław, aby przy marnej frekwencji i atmosferze ulec po rzutach karnych ekipie Oresta Lenczyka.

T jak Trenerzy - legijna wiosna należała do Macieja Skorży, natomiast jesień do Jana Urbana. Dla pierwszego z nich największą porażką jest przegrania tytułu mistrzowskiego i na osłodę pozostała radość z Pucharu Polski. Z kolei były zawodnik Osasuny Pampeluna przegrał spotkanie o Superpuchar i nie zdołał wejść do fazy grupowej Ligi Europy. Na pocieszenie pozostał fakt, iż legioniści bardzo dobrze spisują się w ekstraklasie. Do tego dodajmy jakże odmienne podejście i style obu trenerów. Legia pod wodzą Skorży z 20 wiosennych spotkań wygrała tylko 9 i zdobyła łącznie 26 bramek. Z kolei Urban i jego chłopcy preferowali futbol "na tak" z udziałem młodszych zawodników. W efekcie mieliśmy 24 mecze, w których zdobyli 52 bramki! Jednak coś za coś, bo z tyłu straciliśmy dwa razy więcej bramek niż za czasów Skorży (25 do 13).

U jak Uroczystości - kibice Legii co roku biorą udział we wszelkiego rodzaju uroczystościach o wymiarze patriotycznym. Podobnie było w minionych dwunastu miesiącach. To co może cieszyć, to stale rosnąca liczba kibiców biorących udział w upamiętnianiu historycznych wydarzeń. Obecność sporej liczby kibiców 1 sierpnia czy 11 listopada jest już normą. Ponadto kibice zaangażowali się w uroczystości związane m.in. z bitwą pod Olszynką Grochowską, Narodowym Dniem Żołnierzy Wyklętych, bitwą pod Brwinowem, Zbrodnią Wawerską, Powstaniem Wielkopolskim, a także wielu innych o charakterze lokalnym oraz ogólnopolskim.

W jak Wojewoda - to był zdecydowanie rok Jacka Kozłowskiego! Jeszcze w 2011 roku dał się poznać jako osoba stojąca na straży prawa, kiedy po finale PP w Bydgoszczy zamknął obiekt... w Warszawie. Nie upłynęło kilka miesięcy, by stwierdził, że mecz o Superpuchar z Wisłą Kraków na stadionie Narodowym to spotkanie podwyższonego ryzyka. Jego decyzje spotkały się z niezadowoleniem kibiców, którzy zapowiedzieli manifestację. Wówczas ponownie do głosu doszedł wojewoda mazowiecki, grożąc zamknięciem stadionu Legii na mecz ze Sportingiem! W lipcu podjął decyzję, że wszystkie mecz przy Łazienkowskiej mają status podwyższonego ryzyka. Każde kolejne tygodnie przynosiły groteskowe wieści i decyzje. Słuchaliśmy o kibicach-winogronach na gnieździe, o duszeniu się pod sektorówką, o groźbach zamknięcia Żylety, a także o jej ponownym otwarciu dla wszystkich chętnych po wzorowym zachowaniu fanów z Warszawy na meczu wyjazdowym z Lechią Gdańsk, na którym... w ogóle ich nie było. Absurd gonił absurd. Co przyniesie Nowy, lepszy, 2013 rok?

Z jak Zmiany - "Zmiany, zmiany, zmiany jak rany!" śpiewał Pablopavo w utworze "Warszawa Wschodnia". Jan Urban ponownie został trenerem Legii, zastępując Macieja Skorżę, ale to nie była jedyna zmiana w klubie z Łazienkowskiej. W maju Paweł Kosmala został odwołany z funkcji prezesa, robiąc miejsce Piotrowi Zygo. Ten nie nacieszył się zbyt długo swoją posadą, gdyż w grudniu jego stanowisko objął Bogusław Leśnodorski. Jacek Mazurek zastąpił Leszka Miklasa na fotelu dyrektora sportowego Legii. Teraz to jemu podlega Marek Jóźwiak. Dodatkowej zmiany domagali się kibice Legii, którzy chcieliby odwołania dyrektora ds. bezpieczeństwa Bogusława Błędowskiego.

Ż jak Żyleta - z oprawami, pirotechniką, głośnym dopingiem tysiąca gardeł, wypełniona po brzegi lub milcząca, otwarta lub zamknięta w całości, w połowie albo tylko dla wybranych. Taka była Żyleta w 2012 roku. Oby zgodnie z zapowiedziami nowego prezesa, ponownie była w nadchodzących miesiącach spontaniczna i nadająca ultrasowski ton całej kibicowskiej Polsce.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.