REKLAMA

Plusy i minusy po meczu z Koroną Kielce

Qbas, źródło: Legioniści.com - Wiadomość archiwalna

To miał być trudny mecz, w którym, ze względu na stan boiska i charakterystykę rywala, na plan drugi schodziła gra w piłkę, a na czoło wysuwała się walka i kopanina. Trener Urban uczulał na to przez parę dni, a zawodnicy i tak wiedzieli swoje. Przyjechali, zostali stłamszeni przez gospodarzy, nie podjęli walki i w żenującym stylu przegrali z antyfutbolem "Scyzoryków". Oceny będą więc słabiutkie.

fot. Legionisci.com Po obozach przygotowawczych trudno było się spodziewać, że Miroslav Radović od początku będzie wiodącą postacią zespołu. Serb był osowiały, zmęczony i niezadowolony z pozycji, jaką szykował dla niego szkoleniowiec. W Kielcach należał jednak do najlepszych legionistów, co przy kiepskiej dyspozycji pozostałych nie stanowi jednak wielkiego powodu do chwały. W każdym razie próbował gry kombinacyjnej, ciągnął zespół do przodu, a także stanowił realne zagrożenie dla bramki Małkowskiego. Szkoda, że nie wykorzystał doskonałej szansy w 81. minucie, gdy z kilkunastu metrów trafił prosto w bramkarza.

Natomiast Jakub Kosecki zanotował bardzo nierówny występ. Grał zrywami, na długie okresy znikał zupełnie z pola widzenia. Kielczanie dobrze go też pilnowali. Urwał się im właściwie tylko raz, gdy zdobył bramkę, po ładnej akcji indywidualnej.

Niczego dobrego nie można powiedzieć o grze Dusana Kuciaka, bo Korona strzeliła z 5 razy na jego bramkę i zdobyła 3 gole. Słowak niczego wprawdzie nie zawalił, ale i nie pomógł drużynie. Jak to zresztą zwykle bywa, bo kiedy ostatnio "Kucio" uratował nam mecz?

Słabiutko zagrał Daniel Łukasik, który nie nadążał za akcjami gospodarzy, odpuszczał krycie i był całkowicie bezproduktywny w ofensywie. Linia obronna nie miała właściwie żadnego wsparcia z jego strony, a już szczytem nieporadności "Miłka" była akcja, po której padł trzeci gol dla Korony.

Niczego wielkiego nie pokazał debiutant Bartosz Bereszyński. "Bereś" próbował nawiązać walkę, ale głównie miotał się na prawej pomocy. Raz udało mu się przedrzeć w pole karne, ale tam zabrakło mu pomysłu na rozegranie akcji. Kiepsko.

fot. Legionisci.com Danijel Ljuboja zagrał jak za swych najgorszych czasów w Legii – ciągle się wracał, chował się na prawym skrzydle, nie podejmował walki. Nie potrafił też poradzić sobie z obrońcami i z łatwością przegrywał pojedynki. Nie stanowił żadnego zagrożenia i aż dziwne, że trener Urban tak długo zwlekał z wprowadzeniem klasycznej "dziewiątki".

Katastrofalnie zagrali obrońcy. Wszyscy maczali palce przy każdej bramce dla rywali. Artur Jędrzejczyk miał jeszcze z nich najlepszy początek, gdy aktywnie włączał się do akcji ofensywnych, potem zwalił i przy golu nr 1, nr 2 i nr 3. Fatalny bilans. Słabiuteńko wypadł Jakub Wawrzyniak, który w drugiej połowie grał już jako lewoskrzydłowy. Nie stanowił żadnej przeszkody dla Michała Janoty, który kręcił nim jak dzieckiem. Całkowicie zawalił przy trzecim golu, gdy, jak zwykle, był spóźniony z kryciem i nie upilnował Kijanskasa. Dobrze, że wypadł za kartki. Miejmy nadzieję, że Tomasz Brzyski wykorzysta swą szansę.

Na sabotaż zakrawa postawa duetu środkowych defensorów. Inakiego Astiza nie ratuje nawet zdobyta bramka, bo bilans i tak ma niekorzystny – zawalił przy dwóch pierwszych trafieniach, a do tego w niezrozumiały sposób dawał się ogrywać właściwie każdemu. Michał Żewłakow natomiast był niczym Andrzej Gołota w walce z Przemysławem Saletą. Przykro to mówić, choć jeszcze bardziej przykro było na to patrzeć, ale naprawdę najwyższy czas skończyć karierę. "Żewłak" cały sezon gra marnie i nie zanosi się na poprawę.

Jeżeli występ defensorów był katastrofą, to brakuje słów, by określić postawę Ivicy Vrdoljaka. Właściwie Legia do 55. minuty grała w dziesięciu.

Rezerwowi

Dominik Furman - wszedł za Vrdoljaka i na pewno zagrał lepiej, bo gorzej się nie dało. Próbował szarpać, uderzał z dystansu, ale jakość tych strzałów nakazuje wątpić, by gol w Zabrzu był czymś więcej niż tylko przypadkiem.

Jorge Salinas - zagrał krótko, niczego nie pokazał i został obwołany współwinnym utraty trzeciej bramki. Tymczasem trudno mieć do niego wielkie pretensje – był ustawiony jako jednoosobowy mur, nikt nie asekurował prawej strony, został obiegnięty przez Lisowskiego, a robił co mógł, choć od początku był na straconej pozycji.

Wladimer Dwaliszwili - 10 minut na boisku, nic nie dał drużynie, ale i nie zdążył wejść w mecz.

Średnia ocen redakcji legioniści.com (skala 1-6)

Jakub Kosecki – 3,2
Miroslav Radović – 3,1
Bartosz Bereszyński – 2,8
Daniel Łukasik – 2,8
Dusan Kuciak – 2,4
Ivica Vrdoljak – 1,9
Artur Jędrzejczyk – 1,8
Inaki Astiz – 1,8
Michał Żewłakow – 1,7
Jakub Wawrzyniak – 1,7
Danijel Ljuboja – 1,7

Rezerwowi:
Dominik Furman – 2,9
Jorge Salinas – 1,8
Wladimer Dwaliszwili – 3,0


UWAGA! Średnia ocen wystawionych przez redakcję nie musi być spójna z treścią "Plusów i minusów" i stanowi niezależną część tej publikacji.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.