fot. Mishka
REKLAMA

Relacja z trybun: Zapier... po mistrzostwo!

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Przez kilka ostatnich miesięcy pompowano balon pt. "mistrza już mamy, na Ligę Mistrzów czekamy". Zamiast wygrywać kilkoma bramkami, w dwóch meczach ze słabymi rywalami nasi wirtuozi futbolu zdobyli raptem punkt. Po sobotnim meczu z outsiderem rozgrywek fani uznali, że piłkarze na boisku nie włożyli tyle serca w grę co potrzeba. Nic dziwnego, że żegnały ich gwizdy oraz okrzyki "Legia grać k... mać" i "Zapier... po mistrzostwo!". Relacja z trybun

Fotoreportaż z meczu - 62 zdjęcia Mishki

Napompowany balon
Jeszcze niedawno mówiło się, że mistrzostwo dla Legii w tym sezonie właściwie jest już pewne. Należy rozegrać tylko tych kilkanaście meczów i koronować nasz klub. Chyba za bardzo wzięli to sobie do serca piłkarze z Łazienkowskiej, którzy prezentują się na wiosnę słabiutko. Powrót dopingu, transfery - to wszystko na razie na nic się zdaje. Nasze gwiazdy z ostatnim w tabeli GKS-em, zbieraniną chyba najsłabszych w ekstraklasie zawodników, bezbramkowo remisują. To co wyprawiają na boisku, zakrawa o pomstę do nieba. Pewnie, gdybyśmy mogli powiedzieć - strzelali raz za razem, wypluwali płuca, zapier... 90 minut i jeszcze sędzia nas okradł z punktów, ale się nie udało - to byłoby pół biedy. Nic z tego - zaangażowania nie było widać, a kolejne głupie straty i przewracanie się o piłkę wywoływały frustrację. Może panowie piłkarze wpadną kiedyś na przykład na taki halowy Puchar Fanów, albo jakąkolwiek amatorską ligę i zobaczą, co to znaczy zaangażowanie i walka na całego? Bez kasy, po prostu, żeby pokazać, że jest się lepszym od przeciwnika.

No dobra, ale to nie relacja z boiska, tylko trybun, które mimo wszystko ciała nie dały. Co prawda zanosiło się na lepszą frekwencję, ale niespełna 18 tysięcy widzów wstydu nie przynosi. Czy mogliśmy dać z siebie więcej? Pewnie! To nasza rola - bez względu na to, co dzieje się na murawie, powinniśmy dawać z siebie wszystko przez 90 minut. Piłkarzy rozliczamy dopiero po końcowym gwizdku. Niestety, doping wypadł słabiej niż podczas meczu z Olimpią Grudziądz.

Zbiórka na oprawę
Po raz kolejny wejście na stadion przebiegało bardzo sprawnie. Nie było chamskiego zachowania ochrony przy bramkach, tylko "Dzień dobry, proszę zdjąć czapkę, okazać kartę" - pełna kulturka. A wszystko w dobrym tempie, bez wyciągania co piątej osoby do badania alkomatem. Oby taka forma obowiązywała cały czas.
Zaraz za wejściem prowadzona była zbiórka pieniędzy na oprawy meczowe w rundzie wiosennej. Co ważne, zbiórka była na całym stadionie, co przy poprzednim Zarządzie było trudne do zrealizowania. Można?

Świetny doping podczas rozgrzewki
Zdaniem wielu osób dziś najlepszy doping prowadziliśmy w trakcie rozgrzewki piłkarzy. Szkoda tylko, że jakoś nie zmobilizowało ich to do walki. "Tylko Legia, ukochana Legia, dziś Warszawa czeka, na zwycięstwo Twe" - brzmiało wtedy rewelacyjnie. Po kilkunastu minutach śpiewów nastąpiła krótka przerwa, w trakcie której Wojciech Hadaj zapraszał na najbliższy mecz koszykarzy Legii na Bemowie - w przyszłą sobotę o godzinie 18. Później poszło już szybko - "Sen o Warszawie", "Mistrzem Polski jest Legia" i początek koncertu w naszym wykonaniu.

Żołnierze Wyklęci - cześć Ich pamięci
Po kilku minutach spotkania legioniści skandowali hasło "Cześć i chwała Bohaterom" - oczywiście pod adresem Żołnierzy Wyklętych, których święto obchodziliśmy dzień wcześniej. Na Żylecie zawisł transparent "Żołnierze Wyklęci cześć Ich pamięci" z przekreślonym sierpem i młotem.

Proste okrzyki - do poprawy
W pierwszej połowie, kiedy jeszcze nikt nie podejrzewał jak ten mecz się zakończy, doping stał na niezłym poziomie. Były śpiewy na dwie strony, inicjowane przez Żyletę, było trochę "uprzejmości" z przyjezdnymi, na trybunie powiewały flagi na kiju. O dziwo, o ile dłuższe pieśni wychodziły nam głośno i równo, to wszystko rozjeżdżało się przy prostych - wydawałoby się - okrzykach "Legia Warszawa" czy "Legia, Legia", kiedy kibice klaskali i śpiewali zupełnie nie słuchając bębnów. Do poprawy!

Schodzących na przerwę zawodników żegnały gwizdy oraz okrzyki "Hej Legio, tylko zwycięstwo". Niestety nie podziałało. Podobnie jak nasz doping. Aż trudno było się powstrzymać od dosadnego komentarza pod adresem zawodników w białych koszulkach. Nic to, "jechaliśmy" swoje cały czas. Raz na jakiś czas padło jakieś bardziej dosadne słowo. Spiker aż do znudzenia zwracał uwagę, by skupić się na dopingu dla swojej drużyny.

Bełchatowianie na swoim poziomie
Kibice GKS-u, którzy weszli na stadion na początku meczu i wywiesili w swoim sektorze 6 flag, starali się cały czas wspierać swój zespół. Na Żylecie byli słyszalni sporadycznie, ale na pewno nie próżnowali. Wszyscy przyjezdni zaprezentowali jednakowe szaliki, które były dodawane do biletu na mecz z Legią. Chociaż skandowaliśmy pod ich adresem "Co was tak mało?", jak na swoje możliwości, przyjechali w nie najgorszej prawie 250-osobowej grupie. I jako jedyni po końcowym gwizdku sędziego mieli powody do radości.

Tylko Legia...
Im bliżej było końca meczu, tym bardziej doping słabł. Było przeszkadzanie przyjezdnym gwizdami, ale nasze wysiłki na nic się zdawały. Znowu zaczęliśmy "Tylko Legia, ukochana Legia", zachęcając do wokalnego wsparcia pozostałe trybuny. Nie było jednak tej mocy, którą przecież potrafimy pokazać...

Zapier... po mistrzostwo!
Jeszcze w trakcie meczu pojawiły się okrzyki "Legia grać, k... mać". Przy takiej grze nic dziwnego, że kiboli trafia szlag. Trwało to jednak krótko i padło hasło, że do końca "jedziemy pozytywnie". Nie pomogło. Rozliczenie piłkarzy nastąpiło po ostatnim gwizdku sędziego. Najpierw przez stadion przeszła burza gwizdów, po czym wszyscy skandowali "Legia grać, k... mać". Gdy piłkarze podeszli pod Żyletę ze spuszczonymi głowami, w ich stronę skandowano "Zapier... po mistrzostwo!" i "Walczyć, trenować, Warszawa musi panować". Oby wzięli to sobie do serca, bo na razie... dużo mówią, a mało robią. My tymczasem mamy już plany na 2 czerwca - tego dnia zamierzamy świętować na Starówce... i będziemy bardzo źli, jeśli nie będzie nam to dane.

Grudziądz za półtora tygodnia
Za tydzień Legia zagra mecz w Bielsku-Białej. Tam nie jedziemy z powodu braku sektora gości. Zachęcamy więc wszystkich do wspierania w sobotę naszych koszykarzy na Bemowie. Za półtora tygodnia czeka nas natomiast wyjazd do Grudziądza w Pucharze Polski. Środek tygodnia, godzina wczesno-obiadowa - to nie może mieć wpływu na naszą formę, tym bardziej, że kolejny wyjazd czeka nas dopiero... w połowie kwietnia.
Fotoreportaż z meczu - 62 zdjęcia Mishki

Frekwencja: 17734
Kibiców gości: 240
Flagi gości: 6

Doping Legii: 6
Doping GKS-u: 4,5

Autor: Bodziach





REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.