REKLAMA

Plusy i minusy po meczu z Podbeskidziem

Qbas, źródło: Legioniści.com - Wiadomość archiwalna

Największym plusem jest wymęczona, zgodnie z przewidywaniami zresztą, wygrana. Było to pierwsze zwycięstwo legionistów po trzech spotkaniach, w których tracili punkty. Do meczu w Bielsku–Białej można było przystępować z dużym optymizmem. Po pierwsze graliśmy z przedostatnią drużyną w tabeli, z iluzorycznymi szansami na utrzymanie, a po drugie gorzej niż z Bełchatowem nie dało się już zagrać. Mogło więc być tylko lepiej (albo tak samo). A jak było?

Było kiepsko, nie ma co się oszukiwać. Legia na pewno w końcu poprawiła swą grę, ale nie na tyle, by uznać, że zagrała dobrze. Na tle słabiutkiego Podbeskidzia różnica klas, która dzieli oba zespoły, nie była właściwie widoczna.

fot. Legionisci.com W naszej drużynie pozytywnie wyróżniali się przede wszystkim Bartosz Bereszyński i Miroslav Radović. "Rado" rządził i dzielił w środku pola. Nominalnie wystąpił na skrzydle, ale często ścinał do środka, a tym samym robił miejsce Bereszyńskiemu. Serb zagrał kluczowe podanie przy pierwszym golu, a mógł mieć na koncie jeszcze ze trzy asysty, gdyby koledzy celniej strzelali. Miro był nad wyraz dokładny w swych zagraniach, dużo widział i podejmował dobre decyzje przy rozegraniu ataków. Dobrze znów go mieć w drużynie. Natomiast "Bereś" zagrał na prawej obronie, co stanowiło przyczynek do wielu dyskusji dziennikarzy i ekspertów. Tymczasem legijny poznaniak na tej pozycji zagrał już kilka meczów i znał zakres swych obowiązków. Wywiązał się z nich dobrze. Owszem, w obronie jeszcze nie wszystko wychodziło (np. błąd w 22. minucie i szansa Chmiela) i zdarzało mu się grać zbyt daleko od przeciwnika, na co zwracał uwagę trener Urban, ale też zanotował najwięcej odbiorów w drużynie. W ofensywie zaś Bartek naprawdę błyszczał. Efektywnie wykorzystywał swą siłę, waleczność i szybkość, a już jego dośrodkowania w pełnym biegu są o kilka klas lepsze niż te z repertuaru Jędrzejczyka czy Rzeźniczaka.

Wreszcie błysnął Dusan Kuciak. Ostatnio pisaliśmy, że nie sposób przypomnieć sobie meczu, w którym uratowałby Legii punkty. Aż przyszło spotkanie w Bielsku–Białej. Słowak grał wyśmienicie. Wspaniale obronił już w 41. minucie po fatalnym błędzie środkowych obrońców, potem zaimponował przytomnością umysłu w 60. min., gdy rywale byli bliscy wykorzystania niezdecydowania Łukasika, a samego siebie przeszedł w 90. min. przy strzale Cetkovicia, któremu pięknie na nogę wyłożył piłkę Wawrzyniak. Dusan sparował na róg futbolówkę, która szła w samo okienko bramki. Jednak przy golu mógł się chyba zachować lepiej – przepuścił uderzenie w krótki róg.

Słabo wszedł w mecz Jakub Kosecki, ale potem było już coraz lepiej. Wprawdzie daleko mu jeszcze do takiej "torpedy", jaką był jesienią, niemniej wyraźnie widać, że coś drgnęło. Kuba nie miał większych problemów z ogrywaniem wiekowego Marka Sokołowskiego i co jakiś czas siał zamęt w polu karnym gospodarzy. Niestety, gorzej było za wykończeniem akcji. A to źle strzelał, jak w 5. i 46. minucie, a to niedokładnie podawał, jak w 70. minucie. "Kosa" wciąż ma duży problem z grą lewą nogą i jeśli chce zrobić prawdziwą karierę, to po prostu musi to poprawić. Na szczęście wszystkie te minusy przysłonił swym znakomitym wyjściem do piłki i strzałem w poprzeczkę, który dobił głową Marek Saganowski.

Artur Jędrzejczyk zagrał tym razem na środku obrony i spisał się bez zarzutu. Dobrze się ustawiał, wygrywał większość pojedynków w powietrzu. W ataku pomagał przy stałych fragmentach gry i niewiele zabrakło, a w 18. minucie trafiłby do siatki po pięknym uderzeniu przewrotką. Niestety, popełniał też głupie błędy, jak ten z 41. minuty, gdy, do spółki z Astizem, w banalny sposób dał się wymanewrować w polu karnym. Ogólnie jednak znacznie lepszy niż Żewłakow.

Od początku meczu bardzo aktywny był Marek Saganowski, który prezentował swe największe atuty – walkę, wybieganie i pomysłowość. Potem zgasł, by zaraz po przerwie dwukrotnie błysnąć. Najpierw w 46. minucie kapitalnie zabrał się z piłką w polu karnym, przedarł przez obrońców i oddał nieznacznie niecelny strzał (akcję próbował zamykać jeszcze Kosecki), a potem w 52. minucie zdobył głową bramkę po dobitce strzału "Kosy" w poprzeczkę. Imponujące, jak łatwo w tej sytuacji "Sagan" przeskoczył młodszego o kilka lat obrońcę. Inna sprawa, że był to Pietrasiak.

Danijel Ljuboja zaprezentował się już lepiej, choć do zadowolenia jeszcze daleko. Znów wprawdzie trudno odmówić mu chęci do gry, nie brakowało sytuacji strzeleckich i dobrych uderzeń z rzutów wolnych, ale było to też czwarte spotkanie z rzędu, w którym lider strzelców Ekstraklasy nie trafił do siatki. Najlepszym wyznacznikiem słabej formy naszego snajpera jest irytująca łatwość, z jaką dawał się łapać na spalone, bo wbrew pozorom, ich liczba (4) nie była aż tak niecodzienna.

fot. Legionisci.com Przeciętnie wypadł duet środkowych pomocników. Lepsze wrażenie robił Daniel Łukasik, który wydawał się być bardziej kreatywny niż Ivica Vrdoljak, ale niewiele z tego wynikało. Tak dobrzy pomocnicy powinni zdominować środek pola, a jednak w starciu ze słabiutkim przeciwnikiem nie potrafili tego zrobić, co bardzo niepokoi. Do tego "Miłek" irytował niechlujnymi zagraniami ze stałych fragmentów gry (choć z jednego takiego marnego dośrodkowania, gdy piłka w głowę pierwszego obrońcę, padł drugi gol dla Legii).

Słabo zagrał Jakub Wawrzyniak, ale on przynajmniej ratuje się zwycięskim, a do tego ładnym golem. "Wawrzyn" przez cały mecz grał nerwowo. Nie popisał się przy bramce dla Podbeskidzia, a w 90. minucie mógł zawalić Legii mecz, gdy głową wyłożył Cetkoviciowi piłkę na strzał, który kapitalnie obronił Kuciak.

Inaki Astiz ma świetne momenty w meczu (np. 30. minuta, gdy najpierw przechwycił, a chwilę później pięknie skasował atak gospodarzy), ale w kluczowych momentach zawodzi. Hiszpan zawinił przy kolejnym golu dla rywali i zasadnym wydaje się pytanie, ile błędów jeszcze popełni? Wątpliwości są tym bardziej na miejscu, bo Inaki gra słabo już od 2 lat, a końca tej mizerii nie widać. Nadzieja w Jodłowcu?


Rezerwowi:

Wladimer Dwaliszwili wypadł przyzwoicie. Wprawdzie zaraz po wejściu zmarnował kontratak, ale w 86. minucie był bliski zdobycia bramki, gdy bardzo mądrze uderzył po podaniu Radovicia. Natomiast 3 minuty później kapitalnie zrewanżował Radoviciowi i ten nieudanie lobował bramkarza.

Tomasz Brzyski grał niecałe 10 minut i nie sposób go rzetelnie ocenić, ale jako lewy pomocnik nie zdążył z asekuracją Wawrzyniaka, gdy ten w 90. minucie zagrał do Cetkovicia.

Dominik Furman zmienił w końcówce Łukasika. We wspomnianej 90. minucie był źle ustawiony – zostawił sporą lukę w środku pola, z której skorzystał Czarnogórzec.


Średnia ocen redakcji legioniści.com (skala 1-6)
Dusan Kuciak – 4,6
Bartosz Bereszyński – 4,3
Miroslav Radović – 4,3
Jakub Kosecki – 3,8
Marek Saganowski - 3,8
Artur Jędrzejczyk – 3,5
Daniel Łukasik – 3,5
Danijel Ljuboja – 3,3
Jakub Wawrzyniak – 3,3
Inaki Astiz – 3,1
Ivica Vrdoljak – 3,1

Rezerwowi:
Wladimer Dwaliszwili – 3,1
Tomasz Brzyski – 3,0
Dominik Furman – 3,0

UWAGA! Średnia ocen wystawionych przez redakcję nie musi być spójna z treścią "Plusów i minusów" i stanowi niezależną część tej publikacji.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.