Kibice Legii w Krakowie - fot. Hagi / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Niepokonane miasto, niepokonany klub

Hugollek, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Mecze Legii z Wisłą od dawna elektryzują zarówno kibiców z Warszawy, jak i z Krakowa. W ostatnich latach rzadko mieliśmy okazję zasiadać na trybunach stadionu przy Reymonta. Po raz pierwszy od dłuższego czasu mogliśmy dopingować tam Legię pod koniec marca ubiegłego roku, kiedy to nasi ultrasi zaprezentowali pomysłową oprawę "Klub nad Wisłą". Dwa tysiące wejściówek, które otrzymaliśmy od Wisły, rozeszły się w okamgnieniu, a chętnych do wspierania legionistów było znacznie więcej.

Tradycyjnie już do Krakowa udaliśmy się "specjalami", które ruszyły w drogę w godzinach przedpołudniowych. Po kilkugodzinnej podróży dotarliśmy na dworzec Kraków Główny, skąd zostaliśmy przewiezieni autobusami w okolice stadionu. Trzeba przyznać, że w porównaniu z ubiegłym rokiem wejście na obiekt Wisły przebiegało wyjątkowo sprawnie. Albo zmieniły się standardy, albo odpowiedzialni za bezpieczeństwo poważnie potraktowali zapisy nowej uchwały dotyczącej wpuszczania przyjezdnych. Tak czy owak, tym razem nie sprawdzano drobiazgowo danych znajdujących się na biletach i na listach, a jedynie skanowano dokumenty tożsamości. Mimo to nie wszyscy zdążyli wejść na trybunę zanim rozpadał się deszcz, co nie wpłynęło jednak w żaden sposób na naszą dyspozycję.

Przed wejściem na stadion każdy otrzymał biały malarski kombinezon. Te najpierw posłużyły do stworzenia odpowiedniego tła do oprawy, a później zostały wykorzystane raz jeszcze. Warto wspomnieć, że niektórzy mieli spore problemy, by się w nie wcisnąć, a zwłaszcza nieco wyżsi i grubsi kibice, dla których zabrakło rozmiarów XXL i musieli kombinować z "eMkami" ;).

Przed rozpoczęciem spotkania dało się odczuć w naszym sektorze lekkie podenerwowanie. Tego dnia bowiem mieliśmy zaprezentować pierwszą w historii trzystronną kartoniadę. Nieznani Sprawcy przy każdym krzesełku rozłożyli kartony wraz z instrukcją, jak i w jakiej kolejności należy je trzymać. Oprawa zaprezentowana została w momencie wyjścia piłkarzy na boisko. Wraz z "Mistrzem Polski jest Legia" unieśliśmy w górę pierwsze kartony. Te utworzyły herb Legii. Po kilkudziesięciu sekundach pojawiła się druga odsłona - zbliżenie herbu, która następnie ustąpiła miejsca "eLce" w kółeczku. Przez cały czas na górze sektora wisiał transparent "2013 Coraz bliżej Mistrza". Całość wyglądała naprawdę fantastycznie! Świetna robota NS-ów - gratulacje!



Po zaprezentowaniu oprawy kartony utworzyły konfetti, a nasza "maszyna dopingująca" ruszyła z kopyta. Na trybunach rozległo się głośne "Legia, Legia Warszawa!" i "Jesteśmy zawsze tam...!". A to był dopiero początek! Nasz doping tego dnia po prostu wgniatał w ziemię. Śmiało można powiedzieć, że pod każdym względem był to nasz najlepszy wyjazd od bardzo dawna, nie może więc dziwić ocena "10" za doping.

Warto wspomnieć, że większość osób w naszym sektorze była tak skoncentrowana na zdzieraniu gardeł, że nie zauważyliśmy bramki, którą zdobył Wladimer Dwaliszwili. Widać było, że nastąpiło ożywienie przy bramce Pareiki, ale dopiero po chwili okazało się, że gol stał się faktem. 2000 osób oszalało więc z radości. Jak się później okazało, tej bramki sędzia nie powinien był uznać, ponieważ dogranie Jędrzejczyka nastąpiło zza linii końcowej boiska, ale nikt się tym specjalnie nie przejął, w myśl zasady, że szczęście sprzyja lepszym :). Minęło kilka minut, a było już 2-0 dla Legii. Lepszego początku spotkania nie mogliśmy sobie wymarzyć, a dwubramkowe prowadzenie dawało nadzieję, że może wreszcie uda się odczarować obiekt Wisły. W wyśmienitych nastrojach kontynuowaliśmy więc nasz doping. "Tylko Legia, ukochana Legia" dało się słyszeć ze wszystkich stron. Nie zabrakło także "W pociągu jest tłok..." czy "Dziś zgodnym rytmem biją nam...". Nie milknęliśmy nawet na chwilę, a każdy dawał z siebie nie sto, a dwieście procent. Pod koniec pierwszej połowy zaśpiewaliśmy jeszcze "Szkoła, praca, dziewczyna, rodzina" i "Warszawę" na dwie części sektora.

W sobotę w naszym sektorze zadebiutowała kolejna odnowiona flaga - "Legia Warszawa". Wywiesiliśmy również: Wielkie Księstwo Warszawskie, Jesteśmy waszą stolicą, White Legion, Legia Warszawa (szachownica), Kołobrzescy legioniści, Olimpia. Do jednej z opraw wykorzystane zostały także płótna Legia oraz Legio kochamy Cię!

Również wiślacy przygotowali oprawę. Na tę składały się kartony w różnych odcieniach czerwieni (podobnie jak przy naszym "Boże chroń fanatyków") z cyfrą X, symbolizującą sektor ultras Wisły, oraz transparent "Żyją w nas stale te lata w glorii i chwale". Całość wyglądała naprawdę konkretnie. Jeśli chodzi o doping gospodarzy, również prezentował się na najwyższym poziomie. Widać, że prowadzona mobilizacja i specjalne zasady w młynie pomogły.



Drugą część spotkania zaczęliśmy od naszego hymnu, a następnie w dość kreatywny sposób odpowiadaliśmy na przyśpiewkę wiślaków - "Niepokonana...". Potem odśpiewaliśmy "Za nasze miasto" i pozdrowiliśmy nasze zgody. Nie zabrakło również takich hitów jak "Gwizdek sędziego rozpoczyna wielki mecz...", "Moja jedyna miłość" czy "Ole ole, ole ola".
Ok. 60. minuty meczu kombinezony posłużyły nam po raz drugi. W tym czasie w naszym sektorze pojawiły się flagi i transparenty oraz spore ilości pirotechniki. Dzięki kombinezonom nie tylko samo racowisko wyglądało znacznie efektowniej, ale także kibice nie musieli się obawiać, że... pobrudzą albo zniszczą swoje ubrania ;). Jak widać, ultrasi pomyśleli o wszystkim. Bezpieczeństwo przede wszystkim.



Hitem wyjazdu była jednak pieśń "Niepokonane miasto, niepokonany klub", którą śpiewaliśmy przez ponad 20 minut, pod koniec spotkania także bez koszulek. Wychodziło nam naprawdę rewelacyjnie, a świetnej zabawy nie popsuła nam nawet kontaktowa bramka Wisły. Za to ostatnie minuty meczu dłużyły nam się straszliwie. Wreszcie Hubert Siejewicz zagwizdał po raz ostatni i wygrana Legii stała się faktem.
Gdy piłkarze Legii podeszli pod nasz sektor, odśpiewaliśmy z nimi "Warszawę", a następnie krzyknęliśmy "Mistrz, mistrz, Legia mistrz!"
Na wyjście z sektora musieliśmy poczekać ponad 30 minut. Potem jeszcze długo czekaliśmy na autobusy, które miały nas odwieźć do pociągu. Podróż powrotna przebiegała w znakomitej atmosferze, a śpiewom i zabawie nie było końca. Chyba wszyscy podświadomie czujemy, że mistrzostwo Polski jest już o krok...

W Warszawie zameldowaliśmy się w późnych godzinach nocnych. Kolejny ligowy mecz w najbliższą sobotę. Przy Łazienkowskiej gościć będzie zaprzyjaźniona Pogoń. Jesienią kibice obydwu zespołów stowarzyli w Szczecinie niepowtarzalną atmosferę. Oby tak samo było w Warszawie. Wcześniej Legia będzie walczyć o kolejny Puchar Polski.

Fotoreportaż z meczu - 62 zdjęcia Mishki
Fotoreportaż z trybun - 30 zdjęć Hagiego

Frekwencja: 24655
Kibiców gości: 2000
Flagi gości: 7

Doping Legii: 10
Doping Wisły: 10

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.