Oprawa na meczu ze Śląskiem Wrocław - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Puchar już mamy, na mistrza Polski czekamy

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Przed meczem finału Pucharu Polski ze Śląskiem po raz kolejny najgłośniej było z powodu wojewody mazowieckiego, który postanowił pogrozić paluszkiem prezesowi Legii oraz kibicom. Na szczęście prezes Leśnodorski nie zląkł się paplaniny wojewody i mogliśmy dopingować nasz zespół do zdobycia szesnastego w historii trofeum.

Fotoreportaż z meczu - 103 zdjęcia Mishki

Fotoreportaż z meczu - 86 zdjęć Piotra Galasa

Fotoreportaż z meczu - 100 zdjęć Hagiego

Kiedyś wojewodowie zamykali nasz stadion po większych rozróbach, konkretnych awanturach i demolowaniu stadionu. Dziś wystarczy, że pan Kozłowski podejrzewa, że pod ewentualną sektorówką ktoś się przebierze. Idiotyzm w czystej postaci. Na szczęście wojewoda nie zamknął Żylety, a wcześniej bardzo dobre pismo wystosował prezes Legii.

Bilety na finałowy mecz przy Łazienkowskiej skończyły się kilkadziesiąt godzin przed jego rozpoczęciem. Mimo to, na stadionie nie było stuprocentowej frekwencji, a to za sprawą... sektora buforowego i słabego wyjazdu Śląska. Wrocławianie mieli do dyspozycji 1800 biletów, czyli więcej niż 5% pojemności stadionu przy Ł3. Mimo wsparcia zgód, liczba WKS-u była marna.

Problemy z parkowaniem, nie z wejściem
Od kiedy zmienił się prezes Legii, na nasz stadion wejście jest wręcz bajkowe. Wobec sprzedania wszystkich biletów, niektórzy mieli obawy, czy tak samo będzie podczas meczu o Puchar Polski. Na szczęście wejście nadal było sprawne i przy bramkach nie było żadnych kolejek. Gorzej było z zaparkowaniem samochodów i to nawet w promieniu kilku kilometrów od stadionu. A ze względu na późną godzinę rozpoczęcia meczu, osób jadących na stadion furami było sporo.

Kartoniada na trzy trybuny
Przed meczem na Żylecie trwało gorączkowe przekazywanie instrukcji dla kibiców w kwestii prezentacji oprawy. Pomagał także Wojtek Hadaj, który przypominał osobom z pozostałych trybun o zapoznaniu się z "regulaminem" dołączonym do każdego kartonika. Wydaje się, że przyniosło to zamierzony efekt, bo oprawa - kartoniada na trzy trybuny (północną, wschodnią i południową) - wyszła naprawdę okazale. Na dwóch trybunach utworzone zostały daty zdobycia przez Legię Pucharu Polski, zaś na Żylecie data "2013". Całość uzupełniały transparenty nad wejściami i pomiędzy trybunami - nie od dziś Nieznani Sprawcy dbają o szczegóły, dzięki którym kartoniady na dwupoziomowych trybunach wychodzą doskonale.



Co was tak mało?
Przed meczem fani Legii naśmiewali się z liczby wyjazdowej Śląska skandując "Co was tak mało?". Kilkanaście minut przed meczem na Wisłostradzie eskortowane były fury Wisły, która lekko spóźniona dotarła na Łazienkowską. W sektorze gości zawisły 4 flagi Śląska i jedno płótno Wisły. Cała grupa gości, nie licząc kibiców niepełnosprawnych z flagą, zajęła górną trybunę. Miejsca tam mieli pod dostatkiem, a jeszcze niedawno domagali się... trzech tysięcy biletów na ten mecz. Czasem warto mierzyć siły na zamiary... ale wszyscy wiemy, że to była tylko wymówka WKS-u, żeby nie przyznać legionistom 3 tys. wejściówek na pierwszy mecz. Śląsk zachował się jak pies ogrodnika.

Hymn i raca w pikników
Zaraz po prezentacji naszej oprawy kibice na całym stadionie odśpiewali hymn narodowy. Chwilę później w sektorze gości odpalona została jedna raca, która poleciała w kibiców zasiadających na trybunie zachodniej. Odrzucenie nie było dość szczęśliwe, bo flara nie poszybowała tam, skąd została rzucona, a... przepłoszyła nieco fotoreporterów zajmujących miejsce za bramką Skaby.

Nikt nie siedział!
Od samego początku doping z naszej strony stał na wysokim poziomie. Oj, dawno tak głośno nie było na naszym stadionie. Nie dość, że Żyleta dawała z siebie wszystko (chwali się wyciągnięcie wniosków z poprzedniego, słabego meczu), to jeszcze - jak nigdy przedtem - do dopingu włączały się wszystkie trybuny. Po raz pierwszy widziałem całą trybunę wschodnią, która stoi cały mecz! Oby tak na każdym spotkaniu.

Piłkarze zasiali ferment, kibice nie dali plamy
Jeśli chodzi o sprawy boiskowe, to Śląsk dość szybko wyszedł na prowadzenie, siejąc nieco ferment. Na szczęście gol dla wrocławian jakby został niezauważony przez trybuny legionistów. Doping nie osłabł nawet na moment. I tak powinno być zawsze! Jesteśmy z Legią na dobre i na złe. W pierwszej połowie, podobnie zresztą jak przez cały mecz, dawaliśmy czadu, m.in. przy "Ole ole", "Hicie z Wiednia" czy "Hej Legia gol". I chociaż sytuacja na boisku nie napawała zbytnim optymizmem, nie traciliśmy fasonu. Świetnie wyglądały też tańce przy pieśniach "Legia, Legia gol", "Tańczymy labada" czy "Ole ole".

Mamy to w kodach DNA
Do przerwy niby było w plecy, ale nikt przesadnie nie przejmował się tym, jakoś podświadomie wiedząc, że tego dnia to my świętujemy. W końcu mogliśmy też usłyszeć świetny kawałek "Deobsona" - "Mamy to w kodach DNA". Na przyszłość warto puścić muzykę nieco głośniej. W przerwie tym razem nie było żadnych konkursów, więc kibice wyznaczyli sobie własny. Z kartoników, które pozostały po pierwszej oprawie, celowali w rozgrzewających się piłkarzy Śląska. Ktoś nawet trafił, ale nagrody zwycięzcy nie wręczono. Szkoda, ale i tak może się czuć moralnym zwycięzcą.

Druga oprawa i fruwające race Śląska
Po przerwie na Żylecie zaprezentowana została druga tego dnia choreografia - witraż ze sklejanych folii, przedstawiający herb Legii i warszawską syrenkę oraz hasła "Niepokonane miasto" i "niepokonany klub". Całość podświetliła skromna ilość pirotechniki. W tym samym czasie wrocławianie odpalili kilkanaście rac, które rzucili w trybuny Legii oraz na murawę. Kilka rac niczym bumerang wróciło do nadawcy.

fot. Mishka / Legionisci.com

Flagi Śląska w naszych rękach
Odnośnie flag... fani Legii w ostatnich dniach weszli w posiadanie czterech płócien Śląska i na tym meczu nie mogło zabraknąć upokorzenia wrocławian. Zresztą doszło by do tego już we Wrocławiu, gdyby nie akcja policji. Po pierwszym meczu spotkaniu drużyn Śląsk nadal nie nauczył się pilnowania swoich płócien i oficjalnie został za to skarcony. Legioniści tymczasem odliczali "Jeden, dwa, trzy, cztery... MAŁO" - w nawiązaniu oczywiście do liczby przejętych flag. Były także okrzyki "Hej k..., gdzie macie szmaty?". Retoryczne pytanie pozostało bez odpowiedzi.

Dobry doping Śląska
Mimo że przyjezdni prowadzili bardzo dobry doping przez całe spotkanie, nie byli słyszalni na Żylecie. Pozostałe trybuny głośnymi gwizdami kwitowały bluzgi wrocławian pod adresem Legii. A tych nie brakowało.

Puchar już mamy, na mistrza Polski czekamy
Kilka razy w drugiej połowie miał miejsce dialog pomiędzy Żyletą i pozostałymi trybunami. Dość długo śpiewaliśmy też "Dziś zgodnym rytmem..." czy "Puchar jest nasz", ale i tak zdecydowanie najlepiej wychodziło nam "Niepokonane miasto, niepokonany klub...". MIAZGA! I tak dotarliśmy do końca meczu. Było jeszcze trochę nerwówki, ale piłkarze przetrwali i to. Może w nie najlepszym stylu, ale Puchar Polski zdobyliśmy po raz trzeci z rzędu. Radość była spora, choć wszyscy zdajemy sobie sprawę, że to dopiero pierwszy krok do podwójnej korony, która jest naszym celem. "Puchar już mamy, na mistrza Polski czekamy" - skandowali kibice.

Przeżyj to sam
Z głośników leciało "We are the champions" - może nieco za wcześnie, ale miejmy nadzieję, po kolejnym - tym razem ligowym - meczu obu drużyn raz jeszcze usłyszymy tę pieśń. W oczekiwaniu na oficjalne wręczenie pucharu cały stadion odśpiewał pieśń "Przeżyj to sam, przeżyj to sam, dzisiaj Legia Puchar Polski ma, nasza Legia, Warszawa".

Puchar jest nasz...
Podczas wręczania srebrnych medali piłkarzom Śląska wszyscy głośno gwizdali lub ubliżał WKS-owi. Co ciekawe, "wredna baba", która nękała nas z głośników wielokrotnie w trakcie meczu, po godzinie 22 ma wolne i nie "pyskowała". Z niecierpliwością czekaliśmy na odebranie Pucharu przez zawodników naszego klubu. To nastąpiło po odliczaniu, do którego przyłączyła się także Żyleta... dzięki czemu trofeum szybciej trafiło w nasze ręce :). Śpiewom nie było końca. "Puchar jest nasz... lalalalalala" - niosło się ze wszystkich trybun, podobnie jak "Puchar jest nasz, Puchar do Legii należy...".

Niestety wolny weekend i czekamy na Lecha
W końcu dwumecz w Pucharze Polski przeszedł do historii. Pozostaje koncentrowanie się na najbliższych spotkaniach naszej drużyny. Tego najbliższego w Białymstoku nie obejrzymy na pewno z trybun. Szkoda tym większa, że byłby to ciekawy mecz pod względem kibicowskim. Jagiellonia wciąż nie może doliczyć się w swoim posiadaniu przeszło 50 flag. Kolejny mecz tydzień później z Lechem przy Łazienkowskiej. Poznaniacy już dawno wykupili przyznaną im pulę biletów. Miejmy nadzieję, że tego dnia będziemy dopingowali tak głośno jak dzisiaj - wtedy żadna ekipa przyjezdna nie będzie w stanie się z nami równać...

Frekwencja: 29 416
Kibiców gości: 600
Flagi gości: 5

Doping Legii: 10
Doping Śląska: 8


Fotoreportaż z meczu - 103 zdjęcia Mishki
Fotoreportaż z meczu - 86 zdjęć Piotra Galasa





REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.