Fani Legii na meczu kosza z Turem Bielsk Podlaski - fot. Hagi / Legionisci.com
REKLAMA

Kibicowskie podsumowanie sezonu koszykarzy

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

To był wyjątkowo udany sezon pod względem kibicowskim na koszu. Co prawda liczba opraw meczowych nie była taka jak rok wcześniej, ale zdecydowanie wzrosło zainteresowanie meczami, a i wokalnie z roku na rok jest coraz lepiej. Pod względem wyjazdów, z powodów o wiele większych odległości było słabiej, ale na kilku meczach w obcych halach legioniści pojawili się. Przez cały sezon na Bemowo nie zagościli fani gości żadnej z drużyn.

Rozgrywki ligowe rozpoczęliśmy od wyjazdowego meczu w Jaworznie, na którym pojawiło się kilku legionistów. Młynek MCKiS co nieco kozaczył, ale interwencja jednej osoby ze stolicy wystarczyła, by miejscowi przepraszali za swoje zachowanie. Kilka dni później na Bemowie odbył się pierwszy mecz sezonu, w ramach rozgrywek Pucharu Polski. Spotkanie ze Śląskiem Wrocław obejrzał komplet fanów, którzy gorąco dopingowali nasz zespół w walce z mocniejszym przeciwnikiem. Chociaż fani koszykarskiego Śląska nieregularnie, ale jeżdżą na wyjazdy, do stolicy nie przyjechali.



Znacznie słabiej wyszedł mecz z AZS-em AGH Kraków, na którym była najsłabsza frekwencja w sezonie, ale kilkudziesięcioosobowy młyn dawał z siebie wszystko przez całe spotkanie. Mniejsza liczba fanów na trybunach była efektem pokrywania się terminu meczu z wyjazdem legionistów do Szczecina.



Na kolejny mecz ligowy do Warki, mimo fatalnej pogody (opady śniegu w październiku), pojechało 70 legionistów. Dzięki wsparciu FC z Grójca i Warki koszykarze Legii mogli się czuć jak przed własną publicznością. Fani wywiesili płótno "Tylko Legia". Mimo fatalnej postawy na parkiecie drużyny, po meczu fani odśpiewali kilka pieśni wraz z legionistami.



Na meczu z Novum Lublin na Bemowie frekwencja w hali była taka sama jak na meczu ze Śląskiem. Doping był zdecydowanie lepszy niż na pojedynku z AGH. W efekcie nasi koszykarze wygrali pierwszy mecz w sezonie, przerywając passę pięciu porażek. Przed meczem cała hala odśpiewała zainicjowaną w Szczecinie pieśń "Ona tańczy dla mnie".





Na kolejny spotkanie Legii do pobliskiego Piaseczna wybrało się 120 legionistów, którzy przed cały mecz, mimo niekorzystnego wyniku, gorąco dopingowali nasz zespół. Legioniści z Piaseczna przygotowali także oprawę - sektorówkę "Legijne Piaseczno" z herbem klubu oraz sporo konfetti.



Na meczu z Rosą II Radom frekwencja w młynie Legii była znowu na wysokim poziomie, a hitem tego dnia była pieśń "Tylko Legia, ukochana Legia, dziś Warszawa czeka na zwycięstwo Twe...". Doping rozpoczął się już kilkanaście minut przed rozpoczęciem spotkania, a taka "rozgrzewka" wyszła kibicom i koszykarzom na dobre. W drugiej połowie w młynie Legii powiewało kilkanaście sztycówek. "Ten mecz przegraliśmy w pierwszej połowie, kiedy zawodnicy zupełnie się przestraszyli i przeciwnika, i tego wszystkiego co działo się na trybunach" - mówił po meczu trener gości.



Na wyjazdowy mecz Legii do Rzeszowa pojechało kilka osób z Legii, ale bez dopingu. Miejscowy AZS Politechnika bez młyna i dopingu.

15 grudnia Legia podejmowała w Warszawie Wisłę Kraków. Początkowo była szansa, by mecz ten rozegrać na Torwarze, ale zaważyły rezerwacje największej warszawskiej hali i Legia zagrała na Kole. Tam pojawiło się 1500 kibiców, którzy stworzyli niesamowite widowisko. Znane antykibolskie media, próbowały co prawda skupiać się na jakichś bzdurach i wymyślać legionistom od najgorszych, zamiast docenić fakt, że takiego dopingu nie ma w żadnej koszykarskiej hali, nawet na poziomie ekstraklasy. Koszykarze wybiegli na prezentację w okazjonalnych koszulkach "Nie ma Legii bez Żylety", a na parkiecie walczyli na całego, czego efektem była wysoka wygrana nad "Białą Gwiazdą". Mecz odbył się bez kibiców gości - braku sektora. Z legijnych FC najlepiej tego dnia zaprezentowali się fani z Siedlec, którzy przyjechali w półtorej setki. Po spotkaniu ligowym, odbył się coroczny mecz koszykarze kontra kibice Legii.



Na trzy dni przed Świętami, koszykarze Legii grali awansem mecz z Pułaskim Warka na Bemowie. Frekwencja mimo piątkowego terminu była niezła, podobnie jak doping. Na trybunach panowała świąteczna atmosfera - były pieśni na melodię "Jingle Bells", pojawiły się flagi na kiju, zimne ognie, a po końcowej syrenie konfetti. Po meczu kibice śpiewali z koszykarzami "Wesołych Świąt".





Pierwszy mecz naszej drużyny w 2013 roku miał się odbyć na Kole, ale wobec niezrozumiałych akcji kierowników tej hali (podwajanie wcześniej wynegocjowanej stawki za wynajem), sekcja kosza zmuszona była do powrotu do hali na Bemowie. Frekwencja na meczu była bardzo wysoka, doping doskonały. Szkoda tylko, że zawodnicy mimo walki, nie sprostali liderowi rozgrywek. Po meczu w górę poleciało kilkadziesiąt kilogramów konfetti oraz serpentyny. Na kolejny, wyjazdowy mecz z AZS-em AGH Kraków wyjazdu nie było, ale jak na każdym naszym spotkaniu, w hali pojawiło się kilku fanów zespołu ze stolicy.



2 lutego na Bemowo przyjechał Tur Bielsk Podlaski. Przed spotkaniem legioniści przyszli na trening koszykarzy, by zmotywować ich do maksymalnego wysiłku. Ten mecz był dodatkowo ciekawy, ponieważ od 9. minuty spotkania, dopingiem kierował po dłuższej przerwie na Legii - "Staruch". Lepszą motywację do zdzierania gardeł trudno sobie wyobrazić, a to co działo się w hali naprawdę trudno ubrać w słowa. Frekwencja? Najlepsza w całym sezonie! Oczywiście nie mogło zabraknąć, oprócz legijnych pieśni, przyśpiewek anty policyjnych oraz pod adresem konfidenta "Haniora". Przed meczem odśpiewaliśmy "Sen o Warszawie" oraz minutą ciszy uczciliśmy pamięć jednego z najlepszych koszykarzy w historii naszego klubu - Janusza Wichowskiego.



Na meczu z Piasecznem na Bemowie UZaLeżnieni przygotowali pierwszą oprawę w obecnym sezonie. Ta składała się z czerwonych i białych flag na kiju oraz długiego na całe boisko, zielonego transparentu "Pozdrowienia do więzienia" z postaciami kibiców. W hali zawisły także dwa transparenty z pozdrowieniami dla kibiców, którzy nie mogli być z nami na trybunach. Na tym meczu zadebiutowały podesty pod bębny i gniazdowego. Spotkanie trzymało w napięciu do ostatniej sekundy, ale górą byli goście.



W Radomiu na meczu z rezerwami Rosy pojawiło się kilku fanów Legii w barwach. Gospodarze bez młyna. Tydzień później Legia podejmowała Politechnikę Rzeszowską. Na trybunach jak zwykle było bardzo gorąco. Doping poprowadził nasz zespół do nadspodziewanie wysokiego zwycięstwa. Warto dodać, że mecz koszykarzy na żywo obejrzał prezes piłkarskiej Legii, Bogusław Leśnodorski.



Legia zamówiła 1000 biletów na wyjazdowy mecz naszej drużyny z Wisłą Kraków. Odpowiedź wiślaków była negatywna - "Biała Gwiazda" poinformowała o niemożliwości przyjęcia legionistów w starej hali przy Reymonta. Ostatecznie kilka osób pojawiło się incognito, a wiślacy stawili się w liczbie nieznacznie przekraczającej 1000 osób. W hali nie wywiesili żadnych flag. Był natomiast transparent "Warszawa Po Wiśle", który był odpowiedzią na ostatnią oprawę zaprezentowaną przez legionistów na sektorze gości w Krakowie "Legia - klub nad Wisłą". Przesłanie transparentu nie znalazło odzwierciedlenia sportowego - Legia wysoko pokonała Wisłę, spychając krakusów na ostatnie miejsce w tabeli, zarazem pozbawiając ich złudzeń na awans do play-off. Legia tymczasem do kolejnej fazy rozgrywek weszła z trzeciego miejsca. Warto dodać, że fani Wisły prowadzili głośny doping przez całe spotkanie, z olbrzymią ilością bluzgów pod adresem Legii.



W pierwszej rundzie play-off Legia zagrała z Politechniką Rzeszowską. Zgromadzonym kibicom bardzo dobrze wychodziły nowe pieśni wprowadzane do legijnego repertuaru - "Od kołyski, aż po grób..." i "Niepokonane miasto...". Trzy dni później w Rzeszowie pojawiło się kilka osób z Warszawy w barwach Legii, ale ich wsparcie na nic się zdało - koszykarze przegrali mecz i do rozstrzygnięcia rywalizacji konieczne było rozegranie trzeciego spotkania, na Bemowie.



3 kwietnia Legia po raz kolejny w krótkim odstępie czasu rozbiła Politechnikę. Kibice coraz poważniej zaczęli myśleć o awansie do I ligi, który jeszcze parę miesięcy wcześniej wydawał się utopią. Hitem tego dnia była pieśń "Awans jest nasz...". Zaledwie trzy dni później Legia grała już półfinałowe spotkanie w Piasecznie.



Zdecydowanym faworytem spotkania byli gospodarze, ale będący na fali nasz zespół, niespodziewanie wyszarpał zwycięstwo na trudnym terenie. Mecz w Piasecznie rozgrywany był w dniu meczu naszych piłkarzy z Zagłębiem Lubin, ale na szczęście dało się połączyć jedno i drugie wydarzenie, a osób które wybrały właśnie takie rozwiązanie było ok. 120. Warto wspomnieć, że fani Legii stanowili ok. 75 procent publiczności w hali. Nic więc dziwnego, że po meczu nasi koszykarze mówili głośno o tym, że czuli się... jakby grali u siebie. Legioniści zaprezentowali baloniadę w barwach Legii, kilka serpentyn i malowaną sektorówki z herbem. Doping zdecydowanie lepszy w II połowie, a po meczu niespodziewane świętowanie wygranej.





Rewanżowe spotkanie z Piasecznem obejrzała liczna grupa kibiców, która... przecierała oczy ze zdumienia, widząc świetną postawę Legii na tle zdecydowanego faworyta z Piaseczna. Wobec świetnej postawy koszykarzy, kibice zaczęli śpiewać na melodię "Przeżyj to sam..." - "Dzisiaj Legia awans w kosza ma... nasza Legia Warszawa". Koszykarze tymczasem wywalczyli w tamtym meczu awans do finału play-off.



W finale zmierzyli się z MCKiS Jaworzno. Na wyjeździe niestety nasi koszykarze zagrali fatalnie - byli jedynie tłem dla o wiele lepiej dysponowanego zespołu z Jaworzna. Na trybunach pojawiło się kilkanaście osób z Legii. Miejscowi wystawili skromny młynek w II połowie, który o kibicowaniu jak na razie nie wie nic. W rewanżu na Bemowie tłumy kibiców i fantastyczny doping od pierwszej do ostatniej sekundy. Niespodziewanie Legia rozbiła najlepszy zespół ligi różnicą 30 punktów i losy awansu miały zależeć od wyniku ostatniej potyczki w Jaworznie.



Niestety, mimo prób, nie udało się zmienić terminu meczu MCKiS - Legia na bardziej korzystny (proponowane było rozegranie meczu wcześniej - o godzinie 13, później - o 20:00, lub w niedzielę). Jaworzno ustaliło godzinę meczu tak, by pokrywała się z meczem naszych piłkarzy w Gliwicach. To miało spory wpływ na naszą liczbę w Jaworznie, która wyniosła 35 osób ze sporadycznym dopingiem. MCKiS z najliczniejszym młynem w sezonie, dochodzącym nawet do 50 osób. To właśnie miejscowa młodzież miała po meczu powody do radości, świętując ze swoją drużyną pierwszy awans do I ligi w kilkuletniej historii klubu.



Możemy żałować, że Legii nie udało się awansować do I ligi, ale miejmy nadzieję, że awans wywalczą już w kolejnym sezonie. Jeśli zaś chodzi o sprawy kibicowskie, to na każdym meczu koszykarzy atmosfera jest doskonała i lepsza z roku na rok. Oby w kolejnym sezonie było podobnie. Władze sekcji mają nadzieję, że przynajmniej jedno spotkanie uda się zorganizować w hali Torwar, bo zainteresowanie legijnym koszem rośnie.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.