fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Od kołyski aż po grób (VIDEO)

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Podczas niedzielnego finału Generali Deyna Cup, w którym Legia podejmowała Fluminense, frekwencja była podobna do sobotniej. Na Żylecie miejsc wolnych nie brakowało, a kto wybrał inną formę spędzenia tego słonecznego dnia, może chyba żałować. W drugiej połowie trenowaliśmy pieśń "Od kołyski aż po grób".

Była to idealna pieśń na mecz, na którym na Żylecie pojawiło się spore grono najmłodszych kibiców, z których niektórzy prawdopodobnie nie skończyli roku - brawa dla rodziców, bo jak wiadomo, to dzięki Wam rośnie kolejne pokolenie kibiców - legionistów.



Przed meczem tradycyjnie odśpiewaliśmy "Sen o Warszawie", a na wyjście piłkarzy "Mistrzem Polski jest Legia". Tym, którzy zanadto emocjonowali się składem obu drużyn, gniazdowy przypominał, że sam mecz średnio ma nas interesować, bo "i tak technicy z Brazylii wystraszą się Janusza Gola". Prorocze słowa! ;). Kibolski spektakl zaczęliśmy od hitu z zeszłego sezonu - "Niepokonanego miasta", które wychodziło konkretnie. Tym, którzy nie zamierzali się przemęczać, Staruch wskazał mnóstwo wolnych miejsc na pozostałych trybunach. Warto dodać, że przejścia między trybunami były otwarte cały czas i nikt nie miał problemów ze swobodnym przemieszczaniem się. "Plażowicze" co jakiś czas włączali się do dopingu.

Tak jak dzień wcześniej, Staruch sporą uwagę przykładał do odpowiedniego wykorzystania bębnów i wsłuchiwania się w rytm przez nie wybijany. Niektóre pieśni śpiewaliśmy bez klaskania. "Nie klaszczemy, bo wtedy tracicie energię, którą można wykorzystać na głośniejszy doping". Pod tym względem kapitalnie wychodziło "Hej Legia gol", z wcześniejszym odpowiednim wprowadzeniem bębniarzy. W przeciągu całego meczu Żyleta śpiewała nieźle, szczególnie że było na niej o wiele mniej osób niż zazwyczaj na meczach ligowych czy pucharowych. Nie brakowało także okrzyków na cześć najlepszego piłkarza w historii Legii Kazimierza Deyny, ku pamięci którego ten turniej rozgrywano.

W drugiej połowie dobrych kilkanaście minut poświęciliśmy na wprowadzenie do repertuaru pieśni "Od kołyski aż po grób". Ci, którzy byli na treningu wokalnym kilka miesięcy temu, z pewnością pamiętali tę pieśń. Pozostali albo poznali ją z nagrań w Internecie, albo wreszcie zapoznali się z nią w niedzielę. W tekście doszło do niewielkiej zmiany, którą warto sobie zanotować. Całość wygląda tak:

Od kołyski, aż po grób
Jedno miasto, jeden klub
Za te barwy, za naszą stolicę
Pójdą w bój wierni Legii kibice

Tekst szybko zapadał w pamięci i za każdym kolejnym razem było lepiej. Aby i inne trybuny przyswoiły sobie tę pieśń, wykonaliśmy ją na dwie trybuny. Dało się usłyszeć, że wschodnia załapała. Oby na kolejnych meczach było jeszcze lepiej. Przy pozdrawianiu naszych przyjaciół, oprócz Pogoni, Zagłębia, Olimpii, Den Haagu i Juventusu, nie zabrakło okrzyków "Stal, Stal bielska Stal".

Przy stanie 2-0, kiedy akurat śpiewaliśmy "Hej Legia gol", podłapano, że za kilka minut nasz klub zdobędzie kolejne z rzędu trofeum, więc pieśń płynnie przeszła w "Puchar jest nasz". Dobra zabawa trwała do ostatniego gwizdka sędziego, a po nim nastąpiła dekoracja piłkarzy obu klubów i wspólne śpiewy "Warszawy" z naszymi zawodnikami.

Nowy sezon zaczynamy już za półtora tygodnia w Walii. Miejmy nadzieję, że na pierwszym naszym wyjeździe w europejskich pucharach pokażemy klasę. Później czekają nas spotkania co trzy dni, więc czasu na urlop, jeśli jeszcze ktoś takiego nie odbył lub nie zaplanował, mamy niewiele.

P.S. W trakcie meczu na Żylecie ultrasi sprzedawali koszulki z motywem oprawy "Habemus Campione", a także plakaty z serii "Ultrawersytet Warszawski" - cały zysk z ich sprzedaży przeznaczony zostanie na cele ultras. O kolejnych możliwościach zakupu koszulek i plakatów poinformujemy wkrótce.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.