Kątem oka
REKLAMA

Kątem oka - 33. tydzień z głowy

Qbas, źródło: Legioniści.com - Wiadomość archiwalna

Ciekawy, nudny, leniwy, intensywny, zaskakujący, przewidywalny do bólu – taką huśtawkę zafundował nam ostatni tydzień. Piłkarze albo odpoczywali, albo porozjeżdżali się na mecze swych reprezentacji, a gdy już wrócili do klubu i do gry to spokojnie ograli Rozwój Katowice.
Sielankę rozbiła UEFA, której decyzją „Żyleta” została zamknięta na rewanżowy mecz ze Steauą. Powód? Nieznany, nawet w klubie. Podobno chodzi o jedną literkę na jednej z flag. Ale nie ma co dramatyzować, trzeba wierzyć w zachłanność UEFA, która chętnie zostawi trybunę otwartą w zamian za grube tysiące euro.

Poniedziałek. Nasz ulubiony Gruzin Wladimer Dwaliszwili został powołany do reprezentacji. Jakby to powiedzieć… Trener gruzińskiej kadry chyba w ogóle nie oglądał gry „Lado”, a swój wybór oparł o statystyki, bo przecież ten nastrzelał już parę bramek w lidze i pucharach. Problem w tym, że Wladimer na boisku wygląda, jak stara szafa na kółkach – jest statyczny i niechlujny. I w zasadzie nie wiadomo dlaczego. Całą sprawę można by zbagatelizować, bo to przecież wciąż początek sezonu, ale sęk w tym, że Gruzin gra tak od kwietnia, a przed nami mecze o Ligę Mistrzów ze Steauą. Trudno marzyć o fazie grupowej, gdy w ataku ma się tylko „Sagana”. A na marginesie: „Lado” nie pomógł swej reprezentacji i ta przegrała z Kazachstanem.

Wtorek. Młodzieżówka zagrała na Legii z Turcją i pokazała, że są takie reprezentacje Polski, które w meczach o punkty potrafią wygrywać z faworyzowanymi rywalami. Na Łazienkowskiej zagrali „Żyrko” i „Furmik”, a także pojawili się byli legioniści – Kuba Szumski i Rafał Wolski. Ten ostatni nie podniósł się jednak z ławki. Ale i tak najbardziej szczęśliwy był Michał Efir, bo znów mógł porządzić ze swym przyjacielem nie tylko z boiska.

Środa. Niby wydarzeniem dnia był mecz reprezentacji Polski z Danią, w którym, jak zwykle, pierwsze skrzypce grał „Bobek” Lewandowski, uczciwie doceniony gwizdami przez kibiców (na pewno to byli kibole…). Nas tymczasem zaskoczyła i wzburzyła informacja o zamknięciu „Żylety” przez UEFA na rewanżowy mecz z Rumunami. Najpierw było, że chodzi o odpalane w Walii, po czym przetoczyła się lawina dyskusji i narzekań, że kibice (a raczej kibole…) Bayernu też odpalali nawet w finale Ligi Mistrzów i nikt im trybuny nie zamykał. Gdy lament osiągał poziomy absurdu, okazało się, że nie o race chodzi, a o rasistowskie treści na flagach (podobno litera „S” na fladze Wild Boys) i tatuażach niektórych kibiców (tzn. kiboli oczywiście). O ile tępienie przejawów rasizmu i symboliki zbrodniczych ideologii na trybunach jest jak najbardziej w porządku, to w tym przypadku UEFA wykazała się dalece rozwiniętą wyobraźnią. W tej sytuacji proponuję zająć się jeszcze marszowym rytmem naszych bębnów. One również mogą się przecież kojarzyć z paradami nazistów.

Czwartek. W czwartek było święto, a jak święto, to świętowanie. Nie było nawet pół meczu do obejrzenia… Była za to lekkoatletyka na naszym ulubionym rosyjskim stadionie na Łużnikach.

Piątek. Legia odwołała się od decyzji UEFA, a Ekstraklasa SA poparła starania naszych działaczy. Wszystko będzie pewnie dobrze – zamiast zamykania stadionu klub zapłaci wysoką karę finansową. Szkoda tylko, że kompletnie od czapy. Jak to mawia nasz prezes – to strasznie słabe.

Weekend. I wszędzie kibole! Najpierw w Łomiankach, gdzie fani KS Łomianki, znani ze swej agresywności i skłonności do chuliganienia, powariowali do reszty i doprowadzili do przerwania meczu ich drużyny z Polonią. Najfajniejszy był typ w kominiarce, co sam wlazł na boisko i się napinał. Był taki groźny i taki straszny. Całe szczęście, że miał „komin”, bo dzięki temu nie był jeszcze straszniejszy. Prawie jak w ZOO. Podobno byli tam też kibice Legii, ale prezes Leśnodorski zapewnił, że legioniści to pojechali do Katowic. Nie wypada mu nie wierzyć. Potem była heca w Gdyni... Ale o Gdyni nie ma sensu pisać. Bo o czym tu gadać? Policja nie potrafi zapewnić ludziom bezpieczeństwa i cała rozmowa.

Dziś zamiast kącika „Ulubieńcy lat minionych” będzie Kącik poetycki, w którym swym niewątpliwym talentem będzie się z Wami dzielił utalentowany artysta młodego pokolenia Mały Maciek. A oto i jego dzieło:

Ślę do UEFA przesłanie
Czule
Chyba lecicie panowie w kule!

To było grane



23 sierpnia 2006 r. ostatni raz biliśmy się o Ligę Mistrzów. Wyszło, jak wyszło, ale szał po bramce „Włodara” był nie do opisania. Oby w meczach ze Steauą były tylko takie momenty.

Zdjęcie tygodnia

fot. Mishka / Legionisci.com

Mistrz!

Qbas
fot. Legionisci.com


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.