Żyleta na meczu z Górnikiem - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Z zaangażowaniem do końca! (VIDEO)

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Długo nie było wiadomo, czy mecz z Górnikiem odbędzie się z udziałem publiczności. Wszystkich zwodził wojewoda, ale w końcu tylko pogroził paluszkiem i łaskawie pozwolił warszawiakom i zabrzanom obejrzeć na żywo mecz piłkarzy obu drużyn. Dla Górnika była to pierwsza od dłuższego czasu okazja do wizyty na Łazienkowskiej.

Górnik w końcu dojechał
W ostatnich latach zabrzanom zawsze coś stawało na przeszkodzie. A to wypadek pociągu, a to problemy z wejściem na stadion. W związku z ostatnimi przejściami na bramkach wejściowych, Legia zdecydowała się tym razem wpuścić kibiców KSG za 10 złotych. Zabrzanie wszystkie bilety sprzedali już na 2 tygodnie przed meczem i wypełnili sektor gości do ostatniego miejsca. Górnicy znani są z dobrej formy wokalnej na wyjazdach, ale tym razem nie potwierdzili jej. Śpiewali cały mecz, ale wobec dobrej formy Żylety, nie mieli szans na przebicie się.

Zbiórka na oprawę
Mocno opóźniony początek sprzedaży biletów, z pewnością mógł mieć wpływ na frekwencją na trybunach. Wyjątkowo jeszcze w dniu spotkania pozostały wejściówki na Żyletę. Przed wejściem na stadion Nieznani Sprawcy prowadzili zbiórkę pieniędzy na oprawy meczowej w obecnej rundzie.

Od początku - głośno i równo
"Sen o Warszawie" wykonaliśmy tym razem nieco później, więc był słyszalny, gdy na murawę wychodzili już piłkarze obu drużyn. W związku z tym "Mistrzem Polski jest Legia" odśpiewane zostało od razu potem, bez chwili przerwy. Doping tego dnia rozpoczęliśmy od pieśni "Tylko Legia, ukochana Legia...", którą ciągnęliśmy przez kilka minut. Później, by zachęcić do wspólnych śpiewów pozostałe trybuny, długo śpiewano "Ole ole, ole ola". W pierwszej połowie bardzo dobrze wychodził nam także "Hit z Wiednia". Co ważne, od samego początku śpiewany był bardzo równo z bębnami i ani góra, ani dół nie przyspieszały. Ostatnio jakoś mieliśmy problemy ze zgraniem się przy tej pieśni, ale nie w niedzielę. "Rozjechało" się trochę po bramce dla Górnika, po której zaczęliśmy śpiewać głośniej, ale niestety również szybciej. Trzy sekundy przerwy, krótka uwaga od "Starucha" i znowu wróciliśmy na właściwe tory.



Bicie rekordu głośności
Gniazdowy zarzucił tego dnia "bicie rekordu głośności" przy pieśni "Ja kocham Legię oo", a później "Legia gol, Legia gol, Legia gol...". I tak, każde kolejne wykonanie musiało być lepsze od poprzedniego. Może i rekordu wszech czasów nie było, ale na meczu z Górnikiem nasz doping mógł się podobać. Przez cały mecz był bardzo głośny, angażowała się w niego cała Żyleta, a do tego było równiutko, czyli jak należy!
Po jednej z akcji, w której ucierpiał nasz obrońca, cały stadion skandował nazwisko Kuby Rzeźniczaka. Jak widać, fani potrafią docenić zaangażowanie na boisku.

Coś wolno metro kopiecie
Kibice gości byli zupełnie niesłyszalni na Żylecie. Ponoć w pierwszej połowie dopingowali nawet przyzwoicie (info od osób siedzących blisko ich sektora), ale w drugiej części gry chciało się im jakby mniej. Przed laty na Łazienkowskiej długo "obowiązywała" przyśpiewka pod adresem Górnika (i nie tylko) - "Hej k... chamie, kopałeś metro w Warszawie". Na niedzielnym meczu Żyleta odświeżyła ten motyw, tylko z aktualizacją v2013, skandując "Hej k..., śmiecie, coś wolno metro kopiecie!". Oberwało się także zgodowiczowi KSG - GKS-owi Katowice praz odśpiewaliśmy "Deszcze niespokojne".

Wierzyliśmy do końca i wyśpiewaliśmy bramkę
Przez całą drugą połowę kibice wierzyli, że ich drużyna zdobędzie decydującą bramkę. Było kilka momentów mega mocy, szczególnie przy stałych fragmentach gry. Bramka Górnika była jednak jak zaczarowana. Widząc zaangażowanie zawodników w białych koszulkach, trudno było pozostać wobec tego obojętnie. Wierzyliśmy więc w wygraną i z minuty na minutę śpiewaliśmy coraz głośniej. Przez kilka ostatnich minut meczu wspaniale nad trybunami unosiło się głośne "Legiaaaaaa, Warszawaaaaaa aejaejaeja Legia Warszawa". W końcu gol Jodłowca, olbrzymia radość... Ktoś rzucił, że sędzia coś nie wskazuje na środek boiska, co spowodowało chwilę niepewności, ale na szczęście gol został uznany i fantastyczna zabawa była kontynuowana. Jeszcze na sam koniec odśpiewaliśmy bardzo głośno "Niepokonane miasto". Później, już po meczu świętowaliśmy wygraną Legii "Śpiewajmy hej sialala". Po takich emocjach, z pewnością nikomu nie było spieszno do domu. Nic więc dziwnego, że dziękowanie piłkarzom za walkę i trzy punkty trochę się przeciągnęło.

Dwa mecze bez przyjezdnych, kolejny bez publiczności
Na środowy mecz w Białymstoku nie będzie nam dane pojechać, z powodu braku sektora na stadionie Jagiellonii. A chyba nikt nie liczy, że "Jaga" wpuściłaby nas na swoje trybuny, po tym jak nie tak dawno straciła kilkanaście flag na rzecz Legii. Kolejny mecz czeka więc nas w sobotę, kiedy na Łazienkowską przyjedzie Śląsk, a w zasadzie jego piłkarze, bo kibice WKS-u mają cały czas zakaz wyjazdowy za rzucanie pirotechniką na naszym stadionie.
Kilka dni po meczu ze Śląskiem, nasz klub czeka mecz w Lidze Europy z Apollonem. Niestety, na tę chwilę, spotkanie odbędzie się bez udziału publiczności. Co prawda Legia próbuje dowiedzieć się na jakiej podstawie, UEFA wymierzyła tę karę, ale można spodziewać się, że - jak to w mafii - żadne odwołania nie zostaną wzięte pod uwagę.

P.S. Na meczu debiut zaliczyła flaga "Zachodniej Koalicji".

Frekwencja: 17 969
Kibiców gości: 1790
Flagi gości: 11

Doping Legii: 8
Doping Górnika: 5,5

Autor: Bodziach


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.