REKLAMA

Plusy i minusy po meczu z Piastem Gliwice

Qbas, źródło: Legioniści.com - Wiadomość archiwalna

W niedzielnym meczu nie było niespodzianki. Legia pewnie i wysoko ograła Piasta, choć nie rozegrała wyjątkowego meczu, a do tego tuż po przerwie na kwadrans straciła prowadzenie. Po godzinie gry pole karne gliwiczan przeszedł jednak krótki acz niszczycielski tajfun. W ciągu 5 minut zostali oni rozstrzelani przez mistrzów Polski, którzy zdobyli 3 bramki.

fot. Legionisci.comW ekipie „wojskowych” nie sposób wymienić najbardziej wyróżniającego się piłkarza. Na pewno dobre spotkanie zagrał Tomasz Brzyski, który rozpoczął na lewym skrzydle. W I połowie stanowił największe zagrożenie bramki gości. Trafił w słupek, wyłożył doskonale piłkę Furmanowi, świetnie współpracował z Wawrzyniakiem. Był szybki i zdecydowany, a do tego dużo widział. To był ten „Brzytwa”, którego chcielibyśmy oglądać zawsze. Po wejściu Żyry trener przesunął Brzyskiego na lewą obronę, ale i na tej pozycji spisywał się on dobrze, wciąż pozostawał w grze, nie miał problemów w obronie i śmiało poczynał sobie w ofensywie, choć z upływem czasu i przy wysokim prowadzeniu jego aktywność malała.

W końcu formą zaimponował też Wladimer Dwaliszwili, zdobywca dwóch goli i asystent przy jednym, choć przypadkowy. To był Gruzin, jakiego pamiętamy z kwietnia – szybki, przebojowy, piekielnie silny, a do tego zabójczo skuteczny. W niedzielę nie tylko dobrze się zastawiał i chronił futbolówkę, ale i z łatwością odjeżdżał rywalom. Nie brakowało mu sił, mimo, że szarpanina z obrońcami z pewnością kosztowała go dużo zdrowia.

Przebudził się także Helio Pinto, który potwierdził, że ostatnie przebłyski niezłej formy były dobrym zwiastunem. Przeciwko Piastowi zdobył ważnego gola na 2-1, długimi okresami był w grze, rozsądnie rozdzielał podania, a co najważniejsze, robił to precyzyjnie. Mógł jeszcze dwukrotnie wpisać się na listę strzelców w I połowie. Szkoda zwłaszcza tej drugiej szansy, gdy po jego strzale zza pola karnego zabrakło z pół metra, by zdobył efektowną bramkę.

Jakub Rzeźniczak do tego sezonu strzelił we wszystkich swych występach w Ekstraklasie 3 bramki. No to teraz dołożył drugie tyle. Co by nie mówić, to jesień 2013 r. w Legii należy do „Rzeźnika”. Udowodnił to także w niedzielę. Zagrał tym razem na prawej obronie i choć można mieć zastrzeżenia do jego zaangażowania w grę ofensywną, to zrobił nawet więcej niż można było oczekiwać – w obronie był niemal nie do przejścia, a do tego strzelił gola. Pokazał też charakter, gdy doszło do spięć z Podgórskim. Cały „Rzeźnik”.

Dobrze wypadł też duet środkowych pomocników Ivica Vrdoljak i Dominik Furman. Obaj imponowali spokojem, ciężko pracowali w środku pola, ale też obaj zagrali otwierające podania (Ivo przy golu na 2-1, a Furman asysta przy bramce Rzeźniczaka). Wydaje się, że „Furmikowi” wróciła swoboda w grze, pewien luz. Ivica zaś poczuł się tak pewnie, że parokrotnie próbował dryblingu ruletą. Ostatnia z nich zakończyła się skręceniem stawu skokowego, co stawia pod znakiem zapytania jego występ przeciwko Trabzonsporowi i Lechowi.

Nie można mieć większych zastrzeżeń do gry Wojciecha Skaby. Znów nie miał wiele pracy, ale w I połowie popisał się fantastyczną paradą przy strzale z dystansu i kilkoma pewnymi interwencjami również po przerwie. Przy bramce był zasłonięty. Na minus – niepotrzebne wyjście za pole karne na początku spotkania.

Trudno jednoznacznie ocenić Jakuba Wawrzyniaka, który przede wszystkim zanotował asystę przy otwierającej wynik bramce i bardzo dobrze współpracował w ofensywie z Brzyskim. Gorzej wyglądało to w tyłach, gdzie Kuba kilkukrotnie nie zdążył z powrotem. W sytuacji poprzedzającej gola dla Piasta „Wawrzyn” wyszedł za wysoko i naszą lewą flanką poszedł atak, który dał gościom wyrównanie.

Pewnością w grze nie imponowali nasi środkowi obrońcy Tomasz Jodłowiec i Dossa Junior. Niby wszystko było, jak należy – wielokrotnie kasowali ataki Piasta, przejmowali piłki, nieźle rozpoczynali akcje, ale w sytuacjach kryzysowych popełniali błędy, zwłaszcza w ustawieniu. W efekcie również ich pomyłek goście zdobyli bramkę.

fot. Legionisci.comNajsłabszym ogniwem w naszym zespole był jednak Henrik Ojamaa, który zagrał na poziomie Michała Kucharczyka z najgorszych czasów. Nie wychodziło mu kompletnie nic, nie stanowił żadnego zagrożenia dla rywali. To, że pozostał na murawie po przerwie zawdzięcza chyba tylko bramce „Lado”. W innym wypadku cierpliwość trenera Urbana skończyłaby się z pewnością znacznie szybciej.

Zmiennicy

Jakub Kosecki i Michał Żyro zostali posłani na ratunek wyniku i to był doskonały ruch pana Janka. Skrzydła Legii od razu dostały mocy, a obaj zawodnicy raz po raz rozrywali obronę gliwiczan. W efekcie Żyro zaliczył asystę przy golu Rzeźniczaka, a „Kosa” parokrotnie „depnął” do dechy. Bardzo obiecujące pół godziny obu piłkarzy w kontekście nadchodzących spotkań.

Daniel Łukasik miał pomóc zapewnić spokój w tyłach w końcówce. I pomógł.


Średnia ocen redakcji legioniści.com (skala 1-6)

Wladimer Dwaliszwili – 4,8
Tomasz Brzyski – 4,5
Jakub Rzeźniczak – 4,4
Helio Pinto – 4,3
Dominik Furman – 4,1
Ivica Vrdoljak – 4,0
Wojciech Skaba – 3,8
Dossa Junior – 3,8
Tomasz Jodłowiec – 3,8
Jakub Wawrzyniak – 3,8
Henrik Ojamaa – 2,9

Zmiennicy:

Michał Żyro – 4,3
Jakub Kosecki – 4,0
Daniel Łukasik – 3,4


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.