Jan Urban i Bogusław Leśnodorski - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Felieton: Bez paniki, wszystko zgodnie z planem!

Qbas, źródło: Legioniści.com - Wiadomość archiwalna

Trzy mecze Legii w Lidze Europy, 0 punktów, 0 bramek. Zaczęło się. Pismolstwo wzięło się za szukanie winnych. Bo przecież zawsze ktoś musi być winny. Padło zatem na Wojtka Skabę i trenera Jana Urbana, a gdzieś tam na peryferiach dziennikarstwa obrywa jeszcze prezes Bogusław Leśnodorski.

Nie od dziś wiadomo, że pismaki nie znają się na piłce (ja też!). Im się tylko tak wydaje (mi też!). Nie ma wyników, lud się burzy, to trzeba dorzucić do pieca, wyjść naprzeciw oczekiwaniom, bo w ten sposób tekst łatwiej się sprzeda. Zresztą, najłatwiej płynąć z prądem. Nie trzeba za bardzo myśleć. Ale brak myślenia oznacza często bezmyślność, zwłaszcza jeśli zestawi się to z faktami.

Internet wyje „Kuciak wróć! Skaba do kopalni!”. Olaboga, lament, bo nie mamy bramkarza. No nie mamy, bo niby skąd mamy mieć? Kto przyjdzie na drugiego do Legii? Popsuł się gwiazdor drużyny, to wszedł za niego drugi bramkarz. Drugi, oznacza gorszego niż pierwszy. Logiczne chyba, nie? W klubach na całym świecie są albo dwaj kiepscy bramkarze, którzy się zmieniają, albo jeden bardzo dobry, który ma pewne miejsce i drugi słabszy.

fot. Małgorzata Chłopaś / Legionisci.com
fot. Małgorzata Chłopaś / Legionisci.com

Skaba jest tym słabszym, puszcza dużo bramek, zgoda, ale przypomnijmy sobie, że on w życiu rozegrał 73 mecze w Ekstraklasie, z czego 28 w Legii, a od 6 lat zaliczył tylko jeden pełny sezon w bramce, na wypożyczeniu w Bytomiu. Problem w tym, że Kuciak nie puszczał tych bramek mniej. Owszem ratował nam tyłek wielokrotnie, ale nie tylko dlatego, że jest dobrym bramkarzem, ale również ze względu pewność siebie, którą daje mu regularne granie. To czego wymagać od nieogranego Skaby? Że z marszu stanie się kopią Dusana?

„Wojo” popełnia błędy? Bez wątpienia. Jak na razie całe dwa: przy drugim golu w Trabzonie i przy pierwszym w Białymstoku. Piewcy talentu Dusana nie chcą pamiętać, że i jemu przytrafiały się podobne wpadki, jak ta:



ta:



czy ta:



Skoro „Wojo” obrywa za mecz w Turcji, to podwójnie powinien oberwać Dwaliszwili i Furman, bo sytuacje, które mieli były nie do niewykorzystania! Obaj udowodnili jednak, że niemożliwe nie istnieje i trafili prosto w bramkarza. Mieli przy tym możliwość rehabilitacji, której nie wykorzystali. Skaba takiej możliwości nie ma. Stoi przecież na bramce.

Kuciak to bez wątpienia świetny bramkarz i jakoś jego błędy nie wpływają na tę opinię. Skaba jest słabszy, sam ma tego świadomość, ale nawet Słowak uważa go za najlepszego polskiego golkipera w lidze. Jeśli więc ktoś twierdzi, że nie mamy wartościowego zmiennika na bramce, to po prostu się nie zna. Mamy i trudno o lepszego rezerwowego bramkarza.

Razy zbiera też trener Urban, bo nie wygrywa w pucharach. No nie wygrywa, rzeczywiście można się wkurzyć. Cele założone wspólnie z prezesem jednak na razie osiąga. Zdobył mistrzostwo Polski (10 w prawie stuletniej historii klubu), awansował do Ligi Europy. Czy naprawdę ktoś myślący twierdzi, że ta drużyna ma potencjał na coś więcej? Czy Europę można zawojować przykładowo Broziem i Kucharczykiem? Czy winą Urbana jest fakt, że Żyro zamiast grać w piłkę, to co rusz rzuca okiem w stronę trenera, czy aby na pewno nie zrobił czegoś, czym wkurzył trenera? Czy to Urban kazał Furmanowi z 12 metrów walić prosto w bramkarza, gdy ten ma całą bramę przed sobą i sporo czasu?

Bez wątpienia Skorża w Lidze Europy miał to wszystko bardziej dopracowane, ustalał taktykę pod rywala i to działało (choć wcale nie jest pewne, czy to nie Ljuboja ustalał skład). Ale z drugiej strony miał w życiowej formie „Ljubo” i „Rado”, błyszczał Rybus, bardzo dobrze grali Vrdoljak z Borysiukiem, a oprócz Wawrzyniaka świetnie spisywali się obrońcy i Kuciak. Jakoś nie sposób oprzeć się wrażeniu, że gdybyśmy dzisiaj z przodu mieli ten serbski duet w formie sprzed 2 lat, to byłoby znacznie lepiej niż teraz, a niewiele gorzej niż wtedy.

A tak swoją drogą, co nam wówczas dało granie w pucharach? O ile dobrze pamiętam, to jedno wielkie nic, jeśli nie liczyć wspaniałych emocji kibicowskich. Klub zarobił na sprzedaży najlepszych zawodników, a zespół potem przegrał praktycznie pewne mistrzostwo.

Urban zaś gra w LE tak samo, jak w Ekstraklasie. Nie wystawia trzech defensywnych pomocników, nie opiera gry na współpracy gwiazd, bo ich w zespole obecnie nie ma. Próbuje nauczyć Legię grać w piłkę, choć trudno powiedzieć, by miał pojętnych uczniów. To ma przynieść efekty w postaci awansu do Ligi Mistrzów za rok, a nic by się nie stało, gdyby miało się to stać za dwa, czy trzy lata. Warunkiem sine qua non jest zdominowanie ligi, zdobywanie kolejnych mistrzostw, niczym Wisła Kraków na przełomie wieków. I tego się trzymajmy. Najważniejsze obecnie to wygrywać jak najwięcej w lidze.

Bo Legia ma być przede wszystkim regularnie mistrzem. To nie pieniądze z Ligi Mistrzów zapewnią nam dominację w kraju. Klub musi zbudować solidne podstawy, władować masę kasy w bazę, zawodników i w szkolenie, by wejść do piłkarskiego Eldorado i nie tylko odzyskać zainwestowane środki, ale i zarobić.

Polskie kluby od lat nie mogą awansować do LM, bo były źle zarządzane. Nie miały właśnie tych podstaw. Ich włodarze liczyli, że psim swędem przebrną przez eliminacje i zaczną zarabiać pieniądze, dzięki którym odsadzą ligową konkurencję. Tymczasem to najpierw trzeba zgubić ligowych rywali, stworzyć lokalnego mocarza, a potem czerpać profity. A jeśli ktoś za miarodajne uznaje historie Artmedii, BATE czy innych efemeryd piłkarskich i podnieca się ich jednorazowymi wyczynami, to warto mu przypomnieć, że tych pierwszych nie ma, a drudzy odpadli ostatnio z mistrzem Kazachstanu.

Prezes Leśnodorski te podstawy buduje. Oczywiście wraz z pionem sportowym popełnia poważne błędy, bo jak inaczej nazwać pozostawienie w ataku 35-letniego Saganowskiego i chimerycznego Dwaliszwiliego? Postawiono na powrót Efira, dano szanse Mikicie, ale drużynie potrzebny jest przecież zawodnik o klasie Ljuboji, dla którego nie będzie różnicy, czy wychodzi na stadion narodowy w Bukareszcie, Stadio Olimpico, czy na boisko w Trabzonie. Nigdzie bowiem nie będzie robił w gacie, w przeciwieństwie do większości kolegów. Pozwolono także odejść Jędrzejczykowi za jakieś śmieszne pieniądze.

Poza tym, co można zarzucić prezesowi? Że klub się prężnie rozwija? Że dogadał się z kibicami i zapełniają się trybuny, rozwijają inne sekcje, a marka „Legia” jest dobrem pożądanym na rynku reklamowym i po prostu dobrze się kojarzy? Facet działa w piłce niecały rok, brakuje mu jeszcze doświadczenia w pewnych kwestiach, ale i tak już zrobił więcej niż łącznie wszyscy prezesi w XXI wieku. Buduje wielką Legię o solidnych podstawach. Skoro ufa Urbanowi, to sądzi że budowa rozwija się prawidłowo i nie ma potrzeby zmieniać majstra. Co najwyżej kilku robotników.

Cierpliwości więc i pamiętajmy, w jakim miejscu dziś jest nasza piłka. Legia może pociągnąć ją ku górze.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.