Dzień Wszystkich Świętych

1 listopada, dzień Wszystkich Świętych. W całej Polsce odwiedzamy cmentarze, palimy symboliczne znicze na grobach zmarłych. Niestety, lista legionistów, którzy odeszli wydłużyła się o kolejne nazwiska. W minionym roku odeszli zarówno wybitni piłkarze, jak i zawodnicy poszczególnych sekcji, a także kibice.

Na niebiańskim boisku znaleźli się znakomity obrońca Władysław Stachurski, wierny Legii przez całą karierę Henryk Grzybowski oraz Krzysztof Etmanowicz, który choć nigdy nie przebił się do pierwszego składu, pracował przy Łazienkowskiej jako trener.

Pożegnaliśmy Janusza Wichowskiego, który w latach 60. zachwycał stołeczną publiczność na koszykarskim parkiecie. To z nim w składzie legioniści sięgnęli po trzy tytuły mistrza Polski.

Znakomity i wspaniały. Przede wszystkim niedościgniony - dosłownie i w przenośni. W wieku 63. latach odszedł od nas Stanisław Szozda. Medalista Igrzysk Olimpijskich oraz Mistrzostw Świata w kolarstwie szosowym.

Jako zapaśnicy, walczyli z rywalem jak równy z równym. Lesław Kropp, sięgnął po brązowy medal Mistrzostw Europy 1966 roku, ale w minionych miesiącach zdrowie, starość, siły witalne wzięły nad nim górę. Podobnie jak Grzegorz Miszta, który z powodu zawału serca pożegnał nas mając zaledwie 43 lata.

Ryszard Gałecki dawał wiele radości fanom strzelectwa w latach 60. Teraz możemy go wspominać zapalając znicz na cmentarzu Bródnowskim.

W zeszłym roku składaliśmy kondolencje Michałowi Żewłakowowi, ówczesnemu piłkarzowi, a dziś dyrektorowi sportowemu Legii z powodu śmierci ojca.

Razem z nami nie zaśpiewają już "Mistrzem Polski jest Legia" na "Żylecie" m.in. Marcin Elkoshiry, Tomasz Kwiatkowski założyciel fan clubu w Nowym Jorku, a także Marek Turzyński, Piotr Sterniczuk oraz Sebastian Modzelewski.

Jak co roku, odeszło od nas jeszcze wielu innych kibiców mających Legię w sercu, którzy nie zostali wymienieni.

"Wieczny odpoczynek..."