Statystyki meczu z Górnikiem

Legioniści nie zdobędą czwartego z rzędu Pucharu Polski. Wszystko dlatego, że w Zabrzu zagrali bardzo słabe spotkanie. Potwierdzają to meczowe statystyki, w których "wojskowi" zdecydowanie ustępują Górnikowi. W ostatnim meczu 2013 r. piłkarze Legii nie pokazali się bowiem z dobrej strony.

W statystykach oddanych strzałów legioniści bardzo rzadko pozwalają dominować rywalom. Tak było jednak w środowy wieczór. Na 16 uderzeń gospodarzy "wojskowi" odpowiedzieli tylko 11 strzałami. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda, gdy pod uwagę weźmie się tylko strzały celne. O ile piłka po strzałach graczy górnika siedem razy zmierzała w światło bramki, to legionistom sztuka ta udała się zaledwie dwa razy.

O strzeleckiej formie legionistów dobrze świadczy fakt, że najwięcej strzałów oddał zawodnik, który na boisku pojawił się w trakcie drugiej połowy. Mowa o Raphaelu Augusto, którzy na bramkę rywali uderzał trzy razy. Trzy strzały oddał także Dominik Furman.

Legioniści dominowali za to w klasyfikacji strat. Goście w środowy wieczór zagrali bardzo czysto i na swoim koncie zapisali tylko sześć przewinień. "Wojskowi" przekraczali przepisy aż 14 razy.

Przepisy najczęściej przekraczał Tomasz Jodłowiec. Pomocnik Legii zapisał na swoim koncie pięć fauli. Dwa razy nieprzepisowo zagrywał Henrik Ojamaa. Inna sprawa, że Estończykowi chwilami piłka nożna najwyraźniej myliła się z rugby.

Rywale najczęściej faulowali Jakuba Wawrzyniaka. Również po faulu na "Rumianym" podyktowany został rzut wolny, który Helio Pinto zamienił na honorową bramkę dla Legii.

76 odbiorów i 67 strat zanotowali w Zabrzu piłkarze Legii. Mimo straty aż trzech bramek w klasyfikacji odbiorów przewodzą obrońcy. W destrukcji nieźle zagrał też Henrik Ojamaa, który zanotował osiem przejęć.

W klasyfikacji strat pierwszym miejscem podzielili się Michał Kucharczyk i Radoslav Mirović. Obydwaj zanotowali po dziesięć strat. Rzadko piłkę tracił za to Wladimer Dwalisziwli. Niestety nie wynikało to z jego dobrej postawy. Po prostu Gruzin niemal nie dochodził do piłki, więc i tracić nie miał czego.