Bogusław Leśnodorski gra va banque - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Leśnodorski: Nie postawiliśmy Bergowi celów sportowych

Woytek, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

- Nie postawiliśmy przed trenerem żadnych celów sportowych. Dla nas ważniejsze były cele menadżersko-piłkarskie. Codziennie podejmujemy jakieś ryzyko i to jedno z nich. Na wynik sportowy wpływa dużo zmiennych i nie jest powiedziane, że wynik będzie od razu super dobry. Trzeba mieć pokorę do przeciwników i do sytuacji, ale rzecz która była dla nas najważniejsza jest taka, że standardy jakościowe zmienią się w klubie na plus - mówi Bogusław Leśnodorski. Zapraszamy do lektury wywiadu z prezesem Legii.

Mówi pan, że nie stracił wiary w Jana Urbana, więc czy zmiana oznacza utratę wiary w polską myśl szkoleniową? Nie da się znaleźć w Polsce nikogo lepszego, kto by pociągnął Legię w Europie?
- To trudne pytanie. W Polsce mamy zupełnie inne podejście do tego jak powinien być zarządzany klub i jaka powinna być funkcja menadżera-trenera. Właśnie w Anglii mówi się o tej funkcji menedżerowie, bo oni zarządzają całym sztabem, współpracą między pierwszą i drugą drużyną, akademią, wprowadzaniem młodych zawodników i mają dużo większy wpływ na cały klub. To raczej głównie o to chodziło.

Czy trener Urban mógł przeczuwać, że spotkanie w Zabrzu będzie jego ostatnim?
- Rozmawialiśmy dużo i często w szerszym gronie [Mazurek i Żewłakow – przyp. Red] i bardzo różniliśmy się w podejściu do organizacji klubu od strony sportowej.

Czy jedną z różnic jakie wystąpiły między zarządem a Urbanem była kwestia zatrudnienia kolejnych specjalistów w sztabie szkoleniowym?
- Tak, konstrukcja sztabu to był jeden z tematów, ale to nigdy nie odbywało się w atmosferze jakiegoś konfliktu. Myśmy rozmawiali i raczej żeśmy się nie zgadzali i… nie zgadzali. Nie było jakiegoś bezpośredniego powodu. My oczekiwaliśmy jako klub, że będzie jakościowa zmiana w klubie i będzie następowała dynamicznie. Mieliśmy takie poczucie, że nawet jak byśmy wygrali mistrzostwo Polski, to za pół roku będziemy w tym samym miejscu.

Powiedział pan, że rynek trenerski obserwowany był już od pół roku.
- Nawet wcześniej. Wydawało mi się to naturalne. Nigdy wcześnie nie miałem okazji - ani nikt z klubu - rozmawiać czy spędzić czas z trenerami, którzy przedstawiają różne wizje, różną jakość. Uznałem, że byłoby to rozsądne, aby jak najwięcej dowiedzieć się jak to wygląda w różnych miejscach. Trochę jeździliśmy po Europie, trochę oni przyjeżdżali tutaj. Spędziłem dużo czasu na poznaniu tego rynku.

I po tych rozmowach doszedł pan do wniosku, że Jan Urban nie przyprowadzi Legii do Ligi Mistrzów?
- Nie. Doszedłem do wniosku, że musimy dokonać zmiany aby cały klub się zbliżył do standardów, które funkcjonują w poważnych klubach, bo inaczej nie uda się tego zrobić.

Berg przychodzi do Legii nauczony modelu angielskiego. Pewnie będzie chciał mieć dużo władzy…
- Myślę, że to nie jest kwestia władzy, tylko dialogu. Ludzie kompetentni, myślący i nauczeni jakiegoś standardu funkcjonowania, wierzą w dialog i pracę zespołową. W Polsce mamy taki model - nie dotyczyło tylko Legii - że do sztabu wybiera się osoby nie koncentrujące wokół jednego celu, a wokół relacji, które się ma z nimi przez lata. W Legii powinni być najlepsi możliwi na rynku specjaliści, którzy są skoncentrowani wokół celu, którym jest popchnięcie takiej drużyny i całego klubu do przodu.

Czym dokładnie Henning Berg przekonał Legię do siebie?
- To dosyć proste. Zaczęliśmy od tego, że rozmawialiśmy o tym jakie są nasze oczekiwania. Lista miała na początku 5 punktów, potem rozrosła się do stu. Jest cała masa zagadnień: przygotowanie fizyczne, suplementacja, lekarze, obozy, taktyka i całej masy różnych aspektów. Rozmawiając z różnymi ludźmi nagle akurat trafiliśmy na niego, który w 95% procentach spełniał te nasze oczekiwania i miał wizję zbieżną z tym co my widzimy. W ten sposób się zdecydowaliśmy.

Podstawowym zadaniem dla trenera będzie obrona mistrzostwa kraju. Trener drużyny nie zna, przerwa jest dość krótka, a w dodatku Adam Nawałka zabiera siedmiu zawodników na zgrupowanie reprezentacji Polski. Wystarczy czasu na pracę?
- O to trzeba zapytać trenera, ale myślę, że da radę. On już w ostatnich tygodniach wykonał dużą pracę i ma dużo większą wiedzę niż by się wydawało. Nawet jego ocena piłkarzy pierwszej i drugiej drużyny jest bardzo zbieżna z tym co my widzimy.

Czy w związku ze zmianą trenera zarząd liczy na to, że piłkarze rezerw szerzej zasilą pierwszą drużynę?
- Może również też, ale powiem tak: Ja liczę na to, że zmienimy trend w Polsce polegający na tym, że jeśli wyjeżdża 10 młodych chłopaków za granicę, to 9 przez pierwszy rok przygotowuje się do tego by móc funkcjonować w pierwszej drużynie poważnego klubu, a później 8 wraca, bo to im się kompletnie nie udaje. Chcielibyśmy, żeby zawodnicy stąd wyjeżdżający byli mniej więcej przygotowani do tego aby funkcjonować w standardach profesjonalnej piłki europejskiej. Wydaje nam się, że taka droga spowoduje, że za tym pójdzie w górę poziom sportowy i wyniki.

fot. Woytek / Legionisci.com

Można szanować dokonania piłkarskie Berga, ale trenerskiego doświadczenia nie ma. Ostatnio nawet nie pracował jako trener. Gdzie jest podstawa decyzji klubu - skąd się wziął akurat ten trener?
- Takich osób na rynku, które są w naszym zasięgu, jest w Europie ze 20. Mówię o takich trenerach jak Dan Petrescu - czyli ludziach stosunkowo młodych, bez większych osiągnięć w trenerce albo takich, którzy popełnili falstart jak np. w przypadku Henninga Berga w Blackburn, ale są absolutnie zdeterminowani. Jednym z naszych oczekiwań było to, żeby Legia nie była dla niego celem, a miejscem, w którym musi on zrobić sukces żeby pójść dalej i być trenerem poważnego klubu gdzieś indziej. Takich ludzi kilku jest i Berg jest wśród nich.

Czym się charakteryzuje warsztat trenerski Berga?
- Nie miałem okazji widzieć go w żadnej drużynie, ale ma kilka takich cech, które są na bardzo wysokim poziomie jak profesjonalizm, dyscyplina, bardzo duże zaangażowanie w przygotowanie indywidualne i taktyczne zawodników. To jest bardzo istotne, szczególnie w Polsce.

Jakie punkty wizji nakreślonej przez Legię Berg spełnił?
- Można zacząć od organizacyjnych, czyli jak sobie wyobrażaliśmy, że powinna wyglądać organizacja sztabu, przez wpływ takiej osoby na klub, czy możliwość podciągnięcia trenerów z Akademii, wniesienie nowej jakości i wszystkie aspekty związane z dyscypliną. Także podejście i ocena piłkarska młodzieży oraz brak ryzyka w stawianiu na młodych zawodników.

Henning Berg wydaje się mieć podobny charakter do Dana Petrescu - jest twardy, wymagający. Polscy piłkarze nie za bardzo lubią takich trenerów. Zresztą ofiarą tego padł Petrescu - piłkarze go po prostu zwolnili, bo stosował zbyt duże obciążenia. Czy nie obawia się pan powtórki?
- Mam nadzieję, że polubią jego metody. Wydaje mi się, że w Legii dzisiaj zdecydowana większość zawodników jest ukierunkowana na sukces i on im pomoże. Wydaje mi się, że będą zadowoleni, chociaż na pewno będzie ciężej.

A jeśli się zdarzy, że piłkarze będą ewidentnie grać przeciwko trenerowi?
- Ja sobie takiej sytuacji nie wyobrażam.

Ale jest ona często praktykowana w Polsce...
- W Legii sobie nie wyobrażam takiej sytuacji.

A kto wtedy będzie odpowiadał za nią, trener czy piłkarze?
- W ogóle tego nie rozważałem. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji.

Po odejściu Danijela Ljuboji szukaliście osoby, która zwróciła by uwagę na Legię w Europie. Berg to chyba trafiony pomysł.
- Jeśli chcemy podnieść poziom sportowy i namówić klasowych zawodników do przyjścia do Legii, to trzeba im zaoferować współpracę z trenerem dla nich rozpoznawalnym i takim, który będzie dla nich gwarantem pewnego standardu funkcjonowania. Na pewno osoba, która jest rozpoznawalna dla świata piłkarskiego spowoduje, że te rozmowy będą łatwiejsze - już dziś to wiemy.
A dla nas z perspektywy klubu ważne jest to, żeby nasza pozycja w Europie rosła i zaufanie do klubu było coraz większe.

Czy możemy liczyć na jakiś konkretny transfer pokroju Danijela Ljuboji?
- Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Naprawdę.

Czy trener przyniósł listę życzeń piłkarzy?
- Nie. To jest bardzo rozsądna osoba - to był jeden z punktów z listy naszych oczekiwań. Wiadomo , że jest najprościej przyjść i kupić jedenastu dobrych piłkarzy. Zaczniemy od tego, że będziemy starali się zrobić jak najwięcej z tej drużyny, która jest, ale na pewno jacyś zawodnicy się w Legii pojawią. Na pewno potrzebujemy napastnika.

Czy nie obawia się pan bariery językowej w szatni?
- Mam poczucie odpowiedzialności za naszych chłopaków i mam nadzieję, że to spowoduje większe zaangażowanie w naukę języka angielskiego. Większość szatni sobie poradzi, ale w sztabie będą też osoby mówiące po polsku i po angielsku. Myślę, że komunikacyjnie nie będzie to duży kłopot. Na pewno będzie to dużo mniejszy, niż jak ostatnio obserwowałem ławkę rezerwowych Korony Kielce.

Co się stanie jeśli Legia nie zdobędzie mistrzostwa?
- Po pierwsze nie myślimy o tym dzisiaj i nie zakładamy takiego scenariusza, ale wszystko się może zdarzyć. My patrzymy ten projekty z dłuższej perspektywy niż sześciu najbliższych miesięcy.

Długo musieliście negocjować kontrakt z Bergiem? Ile zarabia Norweg?
- Nie trzeba było negocjować, to był jeden z warunków. On nie przychodzi tutaj dla kasy, tylko dla zrobienia sukcesu. Wydaje mi się, że traktuje to jako etap w swojej karierze i sukces z Legią może mu pozwolić pójść wyżej. Będzie kosztował mniej więcej tyle samo co poprzedni. Wie, że liczy się sukces a nie podstawa.

Zdajecie sobie sprawę z ryzyka, które podejmujecie?
- Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. Codziennie podejmujemy jakieś ryzyko i to jedno z nich. Jesteśmy do niego przekonani. Na wynik sportowy wpływa dużo zmiennych i nie jest powiedziane, że wynik będzie od razu super dobry. Trzeba mieć pokorę do przeciwników i do sytuacji, ale rzecz która była dla nas najważniejsza jest taka, że standardy jakościowe zmienią się w klubie na plus.

Jak by pan ocenił tę skalę ryzyka?
- Albo 1 albo 99 procent.

Czy planem minimum dla Berga to mistrzostwo, czy awans do Ligi Mistrzów?
- Myśmy nie stawiali mu żadnych celów sportowych. Dla nas ważniejsze były cele menadżersko-piłkarskie.

Ale dla kibiców zdecydowanie będzie liczył się wynik...
- Trener ma świadomość, że dla niego też i dla piłkarzy też. W Legii zawsze liczy się wynik.

Jak nie będzie wyników, to będziecie szukać kogoś innego. Tak to działa?
- Jak we wszystkich klubach na świecie.

Duże pan prezes podejmuje ryzyko…
- Takie jest życie. Ktoś musi.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.