Kątem oka
REKLAMA

Kątem oka - 15. tydzień z głowy

Qbas, źródło: Legioniści.com - Wiadomość archiwalna

Legia wygrała 4 mecz z rzędu i sezon skończyła z 10 punktami przewagi nad Lechem. Miazga. W ciągu jednej cudownej kolejki poznaniacy nadrobili jednak 5 punktów, mimo, że oba zespoły wygrały. Takie rzeczy tylko w Dupoklasie! Niewątpliwie zwiększa to emocje do tego stopnia, że wszystkie kluby „walczące” o awans narobiły w gacie i żaden nie był w stanie wygrać swojego meczu. W Lubinie mistrzowie Polski gładko ograli kabareciarzy w pomarańczowych koszulkach, a gwiazdą wieczoru został Bartosz Rymaniak.

Poniedziałek. Po bęckach od drużyny Rumaka pracę w Jagiellonii stracił Piotr Stokowiec, kiedyś na „Żylecie” czule nazywany „Rudym ch…”. Z „Jagą” rzeczywiście grał grubo poniżej oczekiwań i takie miejsce w tabeli zajmował. W tym kontekście zabawnie brzmią głosy swego czasu docierające od miłośników KSP, którzy widzieli Stokowca w roli selekcjonera kadry. Z drugiej strony jednak, od Nawałki różni się on tylko tym, że był słabym piłkarzem. Trudno wyobrazić sobie przecież, by z kadrą mogło być jeszcze gorzej.

Na zdjęciu Piotr Stokowiec z jakże pamiętnego spotkania w 2004 r. Zgadniecie który to?



Wtorek. Odbyły się dwa spotkania z piłkarzami Legii. Na pierwszym (chronologicznie) i ciekawszym (wiadomo ;) ) Dusan Kuciak brylował w Instytucie Słowackim. Na drugim w SportsBarze rządził „Rzeźnik” i podobno też było fajnie. Dobrze, że takie spotkania znów się odbywają, zwłaszcza, że te w klubie mają być cykliczne. Ze Słowakami zaś umówiliśmy się, że zorganizujemy spotkanie z Ondrejem Dudą, jak tylko trochę u nas pogra i będzie prezentował się równie dobrze, jak do tej pory. Z ciekawostek to Wam sprzedam, że przez dłuższą część spotkania z Dusanem jego córeczka śpiewała sobie po cichu piosenki o Legii. Na gniazdo ją! Aha, i nie sposób oprzeć się wrażeniu, że to było pożegnalne spotkanie z naszym bramkarzem.



Środa. Dominik Furman porozmawiał z Weszło. I z grubsza weszło… tzn. wyszło na to, że nie gra, bo ma problemy z aklimatyzacją, a do tego nie umie po francusku. W Warszawie wprawdzie chciał się uczyć, planował zapisać się (LOL!) do szkoły językowej, ale jakoś nie mógł do niej trafić. No i „Furmik” nie wierzy w to, że prezes Leśnodorski nie wierzy w niego i powiedział, że gdyby Dominik został w Warszawie to mógłby trafić na wypożyczenie do Podbeskidzia. Swoją drogą, Furman ma niebywałe szczęście. Ile brakowało, by zamiast w Tuluzie mieszkał sobie teraz w Bielsku-Białej?

Czwartek. Polacy awansowali o jedną lokatę w rankingu FIFA. Pewnie to dzięki niskiej porażce ze Szkocją. 72 pozycja. W 1995 r. byłem w Szwecji. To było rok po Mistrzostwach Świata w USA, gdzie Szwedzi zajęli 3. miejsce (Henrik Larsson, Kenneth Andersson, Thomas Ravelli, Tomas Brolin, Patrick Andersson, Martin Dalin…). Pytano mnie wtedy o reprezentację Polski. Ze wstydem przyznawałem, że nie idzie nam najlepiej i jesteśmy na 32. miejscu w rankingu (rekord to 16 pozycja w listopadzie 2007 r.). Jednak chwilę potem Legia wykopała IFK Goeteborg (ćwierćfinalistę LM 94/95) w eliminacjach Ligi Mistrzów! Można? Można! Powtórka mile widziana w tym roku, bez oglądania się na rankingi!

Piątek. Helio Pinto przyznał, że smuci go rola rezerwowego, ale też czuje wsparcie trenera. Z Pinto jest ten problem, że on po prostu nie pasuje do stylu Legii. Nie ma dla niego pozycji w zespole. Z przodu są lepsi od niego, a przede wszystkim szybsi. W środku pola zaś trener zawodników obciąża licznymi obowiązkami defensywnymi, a z wywiązaniem się z nich Helio ma spore kłopoty. Nigdy tak przecież nie grał. Z drugiej zaś strony 6 bramek środkowego pomocnika, który nie jest podstawowym piłkarzem robi wrażenie. No i te rzuty wolne… Nie bez powodu latem pan Lucjan Brychczy zachwycał się Portugalczykiem…

Weekend. Puknęliśmy Zagłębie 3-1 i zagraliśmy naprawdę niezły mecz. Trzeba tylko pamiętać o tym, że lubinianie to parodyści prowadzeni przez stetryczałego dziada (no to przyglądanie się Bergowi podczas powitania przed meczem było tak słabe… typowy Lenczyk…). Mimo to strzelili nam bramkę. Oczywiście są powody do radości, ale w perspektywie ataku na Ligę Mistrzów lepiej wytykać teraz błędy niż się potem obudzić z przysłowiową ręką w przysłowiowym nocniku. Słowem: jeśli taki wynalazek jak Zagłębie strzela nam bramkę, to nie można być zadowolonym. Jak już wspomniałem na wstępie, bohaterem wieczoru był Bartosz Rymaniak, który faulował w polu karnym Michała Żyrę.





Sędzia bez wątpliwości odgwizdał rzut karny, a obrońcę gospodarzy wyrzucił z boiska. Rymaniak wówczas wpadł w szał. Poleciał do liniowego, nawyzywał go, pukał się w głowę, potem popchnął głównego. W sumie nie wiadomo o co mu chodziło, bo z ruchu warg można było odczytać jedynie wulgaryzmy. Nie może być przecież na tyle głupi, by twierdzić, że nie faulował Żyry i mieć pretensji do arbitra. No chyba, że może…

W kąciku „Ulubieńcy lat minionych” znów przypominamy Błażeja Augustyna, było nie było ojca założyciela tej rubryczki. Właściwie to przypomniał o nim Krzysztof Stanowski z Weszło, który w felietonie przywołał fragment rozmowy z „Augustem”: „– Jakim trenerem jest Diego Simeone? – zapytał nasz kolega, a Augustyn odparł tyleż lakonicznie, co nie pozostawiając żadnych niedomówień: - Chujowym”. Cały Błażejek. Pozdrawiamy!

To było grane



Nieco ponad 21 lat temu też szliśmy na mistrza i też graliśmy w Lubinie, ale wówczas wynik był zupełnie odwrotny. A i kibice bardziej bojaźliwi…

Zdjęcie tygodnia



Lubiński folklor.

Zapraszamy do śledzenia profilu "KO" na FB

Qbas
fot. Legionisci.com


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.