REKLAMA

Plusy i minusy po meczu z Górnikiem

Qbas, źródło: Legioniści.com - Wiadomość archiwalna

Legia idzie jak burza. Dzięki porażce Lecha i wygranej w Zabrzu jest już właściwie mistrzem. Zwycięstwo cieszy, choć samo spotkanie trudno sklasyfikować. „Wojskowi” zagrali bowiem bardzo nierówno. Były okresy słabej gry (początek i końcówka), zupełnie niezłej (po przerwie) a były też piorunujące (ostatni kwadrans przed przerwą). Niełatwo też określić, który z naszych piłkarzy był w tym spotkaniu najlepszy.

fot. Legionisci.comPrzez długi czas Michał Żyro przypominał starego Żyrę - niedokładnego, rozproszonego, podejmującego złe decyzje, chowającego się za kolegami. Potem miał jednak genialne kilka minut - najpierw załadował najładniejszą bramkę w jego ekstraklasowej karierze, a potem fantastycznie podał prosto na głowę do Kucharczyka. Jakby więc nie patrzeć, zwycięstwo w Zabrzu to w dużej mierze jego zasługa. Duży minus jednak za grę w defensywie, gdzie, zwłaszcza w końcówce, pozostawił „Beresia” samemu sobie. Co nie zmienia faktu, że facet rozgrywa rundę życia.

Dawno już Dusan Kuciak nie miał tyle pracy, co w niedzielę. Spisał się fantastycznie i on również jest jednym z ojców wygranej. Niektórzy mają do niego pretensje za pierwszą bramkę, ale nawet jeśli zareagował za późno, to potem odrobił wszystko z nawiązką. Dwukrotnie wygrywał pojedynki z Zacharą, nie dał się pokonać po groźnym uderzeniu Dancha, a na dokładkę strzał Małkowskiego z kilku metrów jakimś cudem zbił na rzut rożny.

Na pewno na dużego plusa zasłużył Tomasz Jodłowiec, który zaliczył gola i asystę. Tym razem to on był suwerenem w środku pola, gdzie wspaniale rozbijał ataki gospodarzy, choć zdarzyło mu się parę głupich strat, zwłaszcza w I połowie. Nie pomógł też Brzyskiemu przy pierwszej bramce dla zabrzan (choć tu przede wszystkim nie wrócił Kucharczyk), zabrakło mu też agresji w doskoku do Olkowskiego przy bramce na 2-3. Grzechy nadrobił grą w ofensywie, gdzie po prostu szalał. Wychodziło mu niemal wszystko.

Dobre spotkanie rozegrał nasz ofensywny duet Miroslav Radović - Ondrej Duda. Obaj wprawdzie nie zapunktowali, choć swoje okazje mieli. Niemniej, byli nieuchwytni dla przeciwników, mądrze budowali akcje i współuczestniczyli przy bramkach dla zespołu. Bardzo pożyteczni i świetni technicznie piłkarze. „Rado” był też faulowany w polu karnym przez Dancha pod koniec I połowy, ale sędzia dziwnym trafem nie dopatrzył się przewinienia. Dla Dudy mały minus za odpuszczenie Olkowskiego przy drugim golu.

Tomasz Brzyski zanotował trzecią asystę z rzędu, a był też bliski swej premierowej bramki, gdy pięknie huknął w poprzeczkę. „Brzytwa” dawał sobie radę w obronie, był pożyteczny w ofensywie. Pojawiły się głosy obwiniające go za zachowanie przy pierwszym golu, ale prawda jest taka, że miał przeciwko sobie dwóch rywali, a ani Kucharczyk, ani Jodłowiec nie wsparli go w tym momencie. Już więcej pretensji można do niego mieć za fatalne wybicie piłki, w efekcie którego, po bilardzie przed polem karnym, po raz drugi do bramki trafił Olkowski.

Bez zastrzeżeń zagrali środkowi obrońcy. Jakub Rzeźniczak wybił z głowy grę Iwanowi, był skuteczny w odbiorze piłki i wygrywał pojedynki główkowe. Wracający do składu po długiej przerwie Inaki Astiz też nie popełnił rzucających się w oczy błędów. Był pewnym punktem zespołu. Obie bramki nie obciążają ich konta, choć z drugiej strony liczba okazji strzeleckich dla Górnika również rzutuje na ocenę gry obu zawodników.

Michał Kucharczyk w drugim meczu z rzędu po powrocie do składu trafił do siatki. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że powinien był to uczynić przynajmniej dwukrotnie. Pod koniec I połowy z najbliższej odległości trafiał bowiem w poprzeczkę. Najpierw po uderzeniu głową, a potem lewą nogą. Wyglądało to dramatycznie… Uratowało go doskonałe podanie od Żyry i dziwne zachowanie Olkowskiego, który całkowicie odpuścił krycie, a „Kuchy” w końcu trafił do siatki. Tym razem też zawiódł w defensywie, nie wspierał odpowiednio Brzyskiego, efektem czego był pierwszy gol dla zabrzan. Poza tym Michał zagrał w typowy dla siebie sposób: dużo biegania i dużo strat. Duży plus jednak za łatwość odnajdywania się w sytuacjach strzeleckich.

Gorzej niż ostatnio wypadł Ivica Vrdoljak. Chorwat był na boisku wyjątkowo niemrawy. Zabrakło tej pasji w grze, którą imponował wiosną, a tym samym skuteczności w rozbijaniu ataków przeciwnika. Nie miał też pomysłu na rozprowadzenie ataków. Na szczęście mieliśmy w niedzielę Jodłowca.

Bartosz Bereszyński przez prawie całe spotkanie grał poprawnie. Ba, powinien był nawet strzelić bramkę, choć w akcjach ofensywnych uczestniczył rzadko. Sama końcówka jednak to szarże zabrzan jego stroną boiska, z którymi nie był w stanie sobie poradzić (brakowało też wsparcia Żyry) i dopuszczał do groźnych sytuacji w naszym polu karnym.

Zmiennicy:

Henrik Ojamaa - zagrał, to co zwykle, czyli nic.

Daniel Łukasik - miał zapewne za zadanie uspokoić grę w środku pola. Jeśli tak, to nie wywiązał się ze swego zadania.

Łukasz Broź - wszedł na plac gry na parę minut, by wspomóc Bereszyńskiego na prawej stronie. Na rozpędzonych zabrzan i to było za mało.

Średnia ocen redakcji Legioniści.com (skala 1-6)

Michał Żyro - 5,0
Tomasz Jodłowiec - 4,8
Inaki Astiz - 4,2
Ivica Vrdoljak - 4,2
Jakub Rzeźniczak - 4,1
Dusan Kuciak - 4,1
Miroslav Radović - 4,0
Tomasz Brzyski - 4,0
Ondrej Duda - 3,9
Michał Kucharczyk - 3,9
Bartosz Bereszyński - 3,2

Zmiennicy:

Henrik Ojamaa - 2,8
Daniel Łukasik - 2,8
Łukasz Broź - 2,8

UWAGA! Średnia ocen wystawionych przez redakcję nie musi być spójna z treścią "Plusów i minusów" i stanowi niezależną część tej publikacji.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.