Kibicowska płyta Ultradźwięki
REKLAMA

Wywiad LL! z twórcami rockowej legijnej płyty

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Legijnych wydawnictw muzycznych i tak było do tej pory niewiele, ale takiego jak płyta "Ultra Dźwięki" nie nagrano nigdy. Grupa legionistów stworzyła album, na którym znalazło się 12 utworów rockowych z własnymi tekstami związanymi z naszym klubem. Poniżej prezentujemy Wam obszerną rozmowę z twórcami tej wyjątkowej płyty, którą już mieliśmy okazję przesłuchać.

Kiedy mniej więcej powstał pomysł na legijną płytę w formie autorskich pieśni rockowych?
- Sam pomysł powstał jesienią 2012 roku, jeszcze za rządów ITI. Pierwszy tekst - "Na Łazienkowskiej jest dziś zabawa" - napisany został dokładnie w wigilijną noc 2012 roku. Pierwotnie miała to być płyta zawierająca utwory śpiewane na naszym stadionie, w rockowej aranżacji. Szybko jednak okazało się że może wyszłaby z tego, używając nomenklatury płyt winylowych - EP-ka czy maxi singiel. Na Żylecie mamy w chwili obecnej może 2-3 piosenki, z których daje się skleić utwór muzyczny. Cała reszta to jednozwrotkowe przyśpiewki, albo powtarzane w kółko frazy typu: "hej Legia gol!", "Jesteśmy zawsze tam..." i inne, podobne. Ciężko jednak zrobić z czegoś takiego kilkuminutowy kawałek i nie zanudzić potencjalnego słuchacza powtarzanym w pętli krótkim tekstem. Rozważaliśmy co prawda nagranie starych, niemal już nieznanych stadionowych pieśni z lat 70. czy 80., które wciąż żyją w pamięci weteranów Żylety, ale po pierwsze uznaliśmy, że z odbiorem przez dzisiejszą publiczność takiej muzyki może być problem, a po drugie to wciąż było za mało na krążek, który można by nazwać pełnoprawnym albumem. Stąd nastąpiła zmiana koncepcji i decyzja - robimy zupełnie nowe kawałki o Legii, kibicowskim życiu i wszystkim tym, co związane z Łazienkowską.



Czy ekipa, która się tym zajmowała ma jakieś doświadczenie muzyczne? Czy to dla wszystkich osób zaangażowanych w projekt - debiut? Jak wyglądała "rekrutacja"?
- Jakieś tam widać ma, skoro słychać instrumenty z których udało się wydobyć coś na kształt dźwięków (śmiech). A poważnie i nie wchodząc w szczegóły, jedna osoba - nota bene spoza klimatów legijnych, ma doświadczenie estradowe i nie ma co ukrywać, że tylko i wyłącznie dzięki niej udało się to wszystko poskładać do kupy. Cała reszta - tak, absolutny debiut. Ale dla owych debiutantów było to ciekawe doświadczenie. Dopiero przy tego typu projekcie widać, jak różnie zaprogramowane są ludzkie zmysły. Coś co dla jednego brzmiało bajecznie, dla innego wydawało się nie do przyjęcia. Stąd bywały chwile kiedy robiło się elektrycznie, leciały wiąchy i wzajemne pretensje. Najważniejsze jednak, że potrafiliśmy wystudzić te emocje i dochodziliśmy w końcu do konstruktywnego porozumienia. Co do ostatniej części pytania trudno mówić o jakiejś rekrutacji, jak to często bywa, wiele w tym było przypadku. Owszem, ktoś wpadł na taki pomysł, ktoś inny podchwycił i wykonał jakieś telefony, ktoś po namyśle się przybił, zebrało się grono ludzi i stwierdziło - bawimy się. Bo tak naprawdę, przez te półtora roku robiliśmy materiał w ramach wolnego czasu, dobrze się przy tym bawiąc. Czasem ze wspomnianymi zgrzytami, ale jednak cały czas zabawa, sporo śmiechu, sarkazmu, wzajemnych docinków i czarnego humoru. Na co dzień każdy z nas ma swoją pracę, rodziny i ogólnie - swoje życie, a tekstom i graniu poświęcaliśmy wolny czas. Parę dni temu padło stwierdzenie, że gdybyśmy zaczynali taką historię dziś i z tym doświadczeniem i dotarciem między sobą, wyszedłby z tego całkiem dobry krążek. Nie żebyśmy byli niezadowoleni z tego co powstało, ale te półtora roku pozwoliło nam poznać się wzajemnie od takiej strony, że dziś byłoby nam dużo łatwiej, co pewnie przełożyłoby się również na sam materiał.

Mając możliwość przesłuchania kilku utworów z płyty, można zauważyć że autorzy to nie grono pikników, tylko osób naprawdę kumatych. Jak rozkłada się wiek muzyków i ich staż kibicowski?
- Wiek chyba nie ma nic do rzeczy w kibicowaniu, ważne jest serce i zaangażowanie. A co do kwestii kumatości, to biorąc udział w życiu kibicowskim szybko wiesz co w przysłowiowej trawie piszczy. Żyleta, wyjazdy, gdzie najczęściej widzisz te same twarze i po pewnym czasie trudno nie wiedzieć kto jest kim i jak to wszystko funkcjonuje. A są wśród nas czynni od lat fani z trybun, wyjazdowcy żyjący Legią i tym co związane z ruchem kibicowskim. Stąd wydaje nam się, że udało nam się opisać ten świat, tak jak on wygląda naprawdę. Wiemy jak funkcjonuje od środka, także w tych aspektach o których milczą lub które wykoślawiają media i które są obce ludziom spoza kręgu kibicowskiego, a zarazem bywają codziennym chlebem fanatyka. I o tym także śpiewamy.

Na jakim etapie są obecnie prace nad płytą i kiedy mniej więcej można się spodziewać premiery? O czym właściwie traktuje ta płyta?
- To jest pyszne pytanie... było tak: pierwsza wersja - kończymy w listopadzie 2013, potem termin przeskoczył na luty 2014, dalej na kwiecień tego roku, a potem już machnęliśmy ręką i uznaliśmy że nie ma co bawić się w polityków i obiecywać gruchy na wierzbie i to jeszcze sobie samemu i że skończymy kiedy się da. Tyle, że nam się udało, im się nigdy nie udaje (śmiech). W chwili obecnej krążek się tłoczy, książka-wkładka wydrukowana i całość lada chwila powinna ujrzeć światło dzienne. Jako amatorzy w tej bajce, nie mamy znajomości w świecie muzycznym i wydawniczym związanym z tym rynkiem i tylko dzięki uprzejmości i pomocy jednego z wydawnictw, bo oczywiście kibicują Legii, udało się ominąć szereg formalnych przeszkód, czy pułapek, w które z pewnością byśmy wpadli. Tą drogą chcielibyśmy tym osobom, które wiemy że czytają LL!, serdecznie podziękować. Nie zmienia to faktu, że nadal jesteśmy dla rynku muzycznego amatorami - mrówką, która może i chciałaby w podobnym czasie przejść dystans pokonywany przez antylopy, ale pewnego pułapu przy takim repertuarze nie przeskoczy. Stąd naprawdę niewielki, kolekcjonerski niemal nakład.

Do tej pory podobne wydawnictwa na Legii były przeróbkami legijnych pieśni, mało powstało kawałków muzycznych z tekstami "autorskimi".
- To chyba pierwsza płyta, na której wszystkie, co do jednego, 12 utworów poświęconych jest Legii, z tekstami które od A do Z ułożyliśmy sami. Nie licząc dwóch aranżacji stadionowych pieśni, które jednak również są przecież dziełem warszawskich kibiców, naszych kolegów. Czyli finalnie mamy w 100% kibicowska płytę. Warstwa tekstowa traktuje przede wszystkim o naszym klubie, sławi go, opisuje przywiązanie, fanatyzm i emocje jakie nam towarzyszą, a także wszelkie codzienne aspekty związane z faktem bycia kibicem piłkarskim w tym kraju. Bo piłka nożna to przecież swojego rodzaju socjologiczny fenomen, gdzie w jednym miejscu spotykają się wszelkie warstwy społeczne, ludzie w różnym wieku, o różnym wykształceniu, profesjach, statusie społecznym - w pełnym ich przekroju. I wszystkimi targają te same emocje lub mówiąc bardziej obrazowo: wszystkim w piersiach to samo gra. I to jest fantastyczna sprawa.

O czym jest płyta?
- O Legii, jej kibicach, jej legendach, Warszawie, Żylecie, stadionie, klimacie wokół niego, dumie, sławie i potędze oraz wszystkim co z Łazienkowską związane. Posłużymy się dwoma przykładami. Taki "Wyjazd" to próba opisu meczu wyjazdowego ze wszystkimi jego potencjalnymi wydarzeniami i konsekwencjami z punktu widzenia uczestnika, podana w pigułce. Co prawda wyjazdu autokarowego, które co trochę smuci - są dziś mało popularne, a które jak żaden inny nie cementowały swojego czasu ekipy znajdującej się na pokładzie. Takie są w każdym razie nasze reminiscencje. Inny kawałek - "Na Łazienkowskiej..." oddaje naszym zdaniem przedmeczowy klimat okolic tej ulicy, dróg dojścia do stadionu i wszystkiego na co kibic natyka się w jego pobliżu. Pozwoliliśmy sobie w tym utworze na pewien surrealizm i wpletliśmy weń bohaterów rodem z przedwojennych grzesiukowych klimatów, którzy oczywiście są bywalcami naszej świątyni. Roi się w nim zatem od słów pochodzących z dzisiejszej i starej gwary warszawskiej, a całość ma szemrany, kiziorski klimat warszawskiej ulicy. Ale to koresponduje z tym co mówiliśmy o różnych ludziach na trybunach, których fascynuje piłka nożna. Na Legii, na trybunach również stoją synowie ulicy. To oni zawsze nadawali kolorytu, kształtowali język i byli swoistą, choć nie zawsze pożądaną, wizytówką miasta. Co by jednak o nich nie mówić, to często oni tworzyli to co nazywano warszawskim sznytem, wykuwali charakter i legendę Warszawy, a w dziejowej i historycznej godzinie próby to właśnie często oni dawali przykład największego męstwa i poświęcenia na redutach i barykadach. Dziś wiele osób zachwyca się szemraną legendą bazaru Różyckiego, warszawskich apaszów opiewanych w aranżacjach przetrwałych do dziś warszawskich ballad podwórkowych, tyrmandowskich bohaterów Złego, czy czerniakowskich klimatów opisywanych przez Grzesiuka. Ale już współczesny kibol Legii z Żylety to synonim bandyty i chuligana. Może gdyby ci apologeci przeszłej, szemranej twarzy miasta mieli okazję spotkać oko w oko praskiego czy czerniakowskiego kosiora z kart książek i legend miejskich, to dopiero pojęliby że to ten sam świat. Tylko epoki różne. I jest tak, że dziś z sentymentów przedstawia się czerniakowskiego ulicznika co to w awantażu kogoś kozikiem po żebrach pociągnął, jako romantycznego niemal bohatera stolicy. Ale już ubrany w dres i szalik Legii chłopak, choćby spokojnie szedł ulicą, budzi strach i odrazę. A prawda jest taka, że wszystkie miasta świata miały i mają swój szemrany klimat i ciemną stronę i Warszawa nie jest żadnym wyjątkiem. Za to wyjątkiem są histeryczne i mazgajskie polskie media, które potrafią na tej kanwie rozkręcić aferę z niczego.
Śpiewamy i gramy nie tylko o kibicowaniu. Jest kawałek o Kaziku Deynie, wiecznie żywej (i oby na zawsze!) legendzie Legii, jest też próba patriotycznego powiązania Warszawy i kibiców Legii, którym przecież tych patriotycznych postaw i zachowań nie można odmówić. Skoro sami powstańcy warszawscy mówią o nich w superlatywach, to nie jest to żaden farmazon czy naciąganie faktów. Zresztą, sami posłuchacie i wyrobicie sobie zdanie.

Czy w celu promocji płyty, planujecie jakieś koncerty?
- Koncerty? Nie, to absolutnie niemożliwe. Po pierwsze nie jesteśmy kapelą, która wspólnie gra. Mamy za dużo swoich spraw w życiu i na co dzień, żeby pchać się w tematy które wymagają jednak sporo czasu, a poza wszystkim byłoby to dość trudne ze względów technicznych. Zresztą wspólnie stwierdziliśmy że nie będziemy świecić twarzami, choć generalnie nie mamy nic do ukrycia. Była zabawa i swojego rodzaju doświadczenie, pozostanie po tej zabawie jakaś spuścizna - w bogatym katalogu wydawnictw Legii zostanie odnotowany fakt wydania płyty o charakterze rockowym, nam może zostanie jakaś prywatna satysfakcja jeśli ten krążek zyska jakąś publikę i starczy. Nie robiliśmy tego dla sławy czy pieniędzy, tylko dla Legii. Kolejna cegiełka w murze działalności kibicowskiej, a przy tym może i jakieś świadectwo dla potomnych na zasadzie - tak to niegdyś wyglądało i tak się kiedyś brać na Legii bawiła. Bo czasy się będą zmieniać, nie tylko na trybunach, wszędzie życie idzie do przodu. Czasem nawet za szybko.

Może teledyski?
- Teledysk...pewnie by się przydał bo to dość popularna i tania forma promocji, mając takie kanały medialne jak choćby popularny i darmowy You Tube. Po prawdzie jednak nie było komu się tym zająć, a my średnio mieliśmy na to czas, no i pojęcie. Inna sprawa, że przy tym niszowym nakładzie i niekomercyjnemu podejściu nie mamy ciśnienia na jakąś szeroką promocję.

Wiadomo już jak wyglądać będzie dystrybucja płyty? Kibicowskie sklepy, sklep przy Łazienkowskiej, Allegro, czy może planujecie np. wejść z płytą do empików?
- Komercha w postaci empików nie wchodzi w grę, zresztą nikt nie będzie miał czasu i chęci żeby biegać czy ustalać z kim w tej firmie trzeba na ten temat gadać, jaką umowę podpisać i jakie warunki przyjąć. Te biznesowe zawiłości i obwarowania, orientacja na zysk, to nie nasz film. Hołdujemy zasadzie widniejącej na jednym z legijnych szalików: czasem boso ale zawsze w ostrogach. Poza tym jak wyżej, nie ta skala nakładu. Sklepy kibicowskie? Być może, mamy tu i ówdzie znajomych w nich, może się dogadamy. Ponadto, a raczej przede wszystkim, tradycyjna dystrybucja przedmeczowa w Źródle oraz zamówienia mailowe na wysyłkę dla tych, co z Legią w sercu ale daleko od stolicy i leniwych, którzy poza pracą i meczem nie wychodzą z domu.

Nasz mail: legiarockmusic@gmail.com i jak ktoś chce spróbować i wydać te 25 zł na które wyceniliśmy poniesione koszty i w jakimś stopniu naszą pracę, to zapraszamy. Od razu deklarujemy, cały - bez wyjątku, uzyskany dochód przeznaczamy na kibicowską działalność. Trudno powiedzieć w tej chwili na co, ale na Legii jest tyle inicjatyw, że na pewno gdzieś się podczepimy, a gdzie i czy w ogóle - czas pokaże. Może się przecież zdarzyć tak, że się nie przyjmie i finalnie będziemy mieli płyty... do wyłożenia osobliwej glazury na ścianie (śmiech).

Do tej pory kibicowska twórczość raczej ograniczała się do hip-hopu. Od początku myśleliście o takiej formie "nagrywek"? Jak wyglądały Wasze inspiracje muzyczne? Sosnowieckie Horror Show?
- Horrorshow? Znamy, ale nie. Raczej gdyby podawać przykłady to The Business - Hardcore Hooligan, Contra Boys i pojedyncze piosenki wielu nieznanych, wręcz podziemnych rock'and'rollowych kapel, grających okazyjnie utwory poświęcone ich ulubionym drużynom piłkarskim. Poza wszystkim jednak własne pomysły, bo staraliśmy się, aby ta płyta nie miała jednolitego charakteru.

Pierwsza część pytania to chyba najważniejsza kwestia. Hip-hop jest uznawany za muzykę ulicy i bywalcy stadionów przeważnie z tym gatunkiem się identyfikują. Gdybyśmy chcieli zarobić czy odbić się przysłowiowym szerszym echem w kibicowskim świecie, to pewnie powinniśmy iść tą drogą. Wystarczy spojrzeć jaką furorę zrobiła 'Definicja Kibol' w dwóch odsłonach, nagrana przez kibiców poznańskiego Kolejorza. Problem polega na tym, że to kompletnie nie nasza bajka muzyczna, więc nawet nie bylibyśmy w stanie podjąć takiego wyzwania. To trochę tak, jakby ktoś całe życie słuchał, śpiewał i grał w piórach po ramiona jakiś death metal i nagle miał zaliczyć wyżelowaną fryzurę rodem z czasopism Halo, Halo, Wielki Świat, do tego założyć białe szmatki, czarne okulary, łańcuch na szyję, zamienić gitarę na klawisze i aksamitnym głosem zaśpiewać o dziewczynie z klubu disco. Nie da się, przynajmniej dla nas to nie do przyjęcia. Niemniej podchodząc do sprawy poważnie, zdajemy sobie sprawę że duża część kibiców może odrzucić nasz projekt, na tej samej zasadzie. Fani poszczególnych gatunków muzycznych są raczej zamknięci i tylko nieliczny odsetek potrafi godzić swoje upodobania muzyczne z różnych biegunów. Nazwaliśmy tę płytę umownie rockową, ale w trakcie jej powstawania te zamierzone mocniejsze nuty "miękły" na rzecz bardziej stonowanych, wszystko z myślą o zróżnicowaniu utworów, aby - przynajmniej w naszym zamyśle - każdy znalazł coś dla siebie. Gdybyśmy mieli zrobić numery które najbardziej odpowiadają naszym gustom, wyszłaby płyta o charakterze oi! - heavy metalowo - punkowym i w życiu nie znalazłaby się na niej np. partia harmonijki ustnej, na której nasz maestro na potrzeby utworu o Deynie nauczył się grać w ciągu jednego wieczoru. Zdolna bestia i główny motor napędowy tej imprezy! Ta chęć dywersyfikacji spowodowała, że znajdziecie na tym krążku zarówno klasyczny, powolny hard rock, szybkie i melodyjne numery zahaczające o punk/oi, lżejsze kawałki, które raczej kwalifikują się do określenia - pop, wstawki rock'n'roll-owe, czy w końcu wolną, sentymentalną balladę. Wracając do pytania, pewnie podniosą się głosy, że to nie kibolska muzyka, ale stoimy na stanowisku - muzyka to muzyka. Każda ma swoich zwolenników i przeciwników. Poza tym, jest tyle kapel hip-hopowych identyfikujących się z Legią, że jak najbardziej powinna powstać analogiczna płyta w tym właśnie gatunku. Możemy nie przepadać za hip-hopem, ale przyznać trzeba, że teksty czasem są przejmująco i powalająco trafne i niezwykle celnie oddające klimaty, o których chcą opowiedzieć twórcy. Poza tym na koniec: w życiu nie muzyka, nie krytyka, nie polityka, czy jakaś matematyka jest ważna. Legia jest ważna! I wszystkim którzy budowali przez dziesiątki lat jej potęgę na murawie, parkietach, bieżniach, taflach, czy innych arenach sportowych zmagań, na trybunach i poza nimi, dedykujemy tę płytę. To dzięki nim możemy dziś z dumą mówić: my jesteśmy Legia!

Na koniec, jeśli pozwolicie, chcielibyśmy serdecznie podziękować naszym recenzentom: Fionie, Antisocialowi, Adasiowi G., Księciuniowi, Yetiemu i Michałowi - MugiM. Wasze uwagi i przytomna krytyka naprawdę przysłużyły się finalnemu efektowi. Osobne podziękowania dla Jaco i Meffa za inspirację. Dzięki!

Rozmawiał Bodziach


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.