Plusy i minusy po meczu z St. Patrick's
Legioniści słabo zainaugurowali sezon 2014/15 i ledwie zremisowali 1-1 z mistrzem Irlandii. Amatorzy z Zielonej Wyspy długo prowadzili przy Łazienkowskiej. Dopiero w końcówce, gdy zabrakło im sił, Legia przycisnęła i stworzyła sobie kilka dogodnych sytuacji strzeleckich. W doliczonym czasie gry remis uratował Miroslav Radović. Ale tak on, jak i pozostali koledzy zawiedli. Niemal wszyscy. Przyjrzyjmy się grze poszczególnych legionistów.
Niestety najlepszym zawodnikiem w ekipie mistrzów Polski był Dusan Kuciak. Niestety, bo w spotkaniu z rywalem tej klasy liczyliśmy, że błyśnie któryś z graczy ofensywnych. Błysnął Kuciak, który kilkoma błyskotliwymi interwencjami uratował swój zespół przed wysoką porażką. Już przed przerwą trzykrotnie zachował się doskonale, przy czym jedną z sytuacji sam sprowokował niedokładnym wybiciem piłki głową za polem karnym po wcześniejszym błędzie Astiza. Wcześniej jednak fantastycznie wyjął piłkę lecącą prosto w okienko, a potem sparował strzał rywala z pola karnego na tyle, że Astiz zdołał jeszcze piłkę wybić sprzed linii bramkowej. Po przerwie też kilkukrotnie został zmuszony do wysiłku. Co ważne, Słowak imponował doskonałym ustawianiem się w bramce. Bardzo często po prostu stał tam, gdzie leciała piłka.
Miroslav Radović jeszcze jest daleki od optymalnej formy, brakowało mu w środę dokładności, szybkości i pomysłu na rozegranie akcji, ale i tak, jak na lidera przystało, zdołał uratować zespół przed całkowitą katastrofą. Do tego „Rado” walczył, próbował, starał się, co wcale nie było takie powszechne u pozostałych zawodników.
Dobrą robotę w środku pola wykonywał Tomasz Jodłowiec. Nie tylko z niezłym skutkiem starał się odbierać piłkę rywalom, ale i, już z nieco gorszym, ją rozgrywać. Zabrakło mu jednak wsparcia, bo Pinto zagrał na kompromitującym poziomie.
Jakub Kosecki szarpał, zasuwał, starał się, ale on sam najlepiej wie, że nie jest formie. Z jego zaangażowania nie wynikało nic. Brakowało mu też zdecydowanie pomocy kolegów przy rozgrywaniu ataków i zrozumienia. Sam zaś musi mocno popracować nad dokładnością podań.
Duet środkowych obrońców Jakub Rzeźniczak - Inaki Astiz nie ustrzegł się kilku błędów. Zawalili przede wszystkim przy straconej bramce, gdy się nie zrozumieli i ułamek sekundy zadecydował o niepowodzeniu. Poza tym wprawdzie nie popełnili większych błędów, ale i tak należy od nich wymagać więcej, zwłaszcza przeciwko takiemu rywalowi.
Tomasz Brzyski nie popełnił w tym meczu błędów w obronie, nie miał też tam zbyt wiele pracy, dlatego mógł sobie pozwolić na częste wypady na połowę rywali. Nic z nich jednak nie wynikało. Ba, trudno powiedzieć, by pomagał w ten sposób zespołowi w rozegraniu piłki. Do tego spore problemy sprawiało mu dokładne kopnięcie stojącej nieruchomo futbolówki – tzw. stałe fragmenty wykonywał beznadziejnie źle.
Nie popisał się Marek Saganowski, który wprawdzie dzielnie walczył, ale bardzo długo nie potrafił znaleźć sobie pozycji strzeleckiej. Gdy w końcówce spotkania dość przypadkowo piłka spadła pod jego nogi w polu karnym, to z sześciu metrów trafił w bramkarza.
Natomiast Helio Pinto kolejny raz zawiódł. Nie miał pomysłu na rozegranie, nie pomagał w destrukcji. Błysnął tylko strzałem w poprzeczkę z rzutu wolnego. Aż przykro patrzyło się na jego bezradność.
Łukasz Broź zawalił przy bramce, bo źle się ustawił. A to nie był jedyny jego błąd w ustawieniu. Inna sprawa, że nie miał zupełnie wsparcia od Michała Żyry. Żyro kompletnie lekceważył sobie swoje obowiązki defensywne, był wiecznie spóźniony z powrotami: mi.in. odpuścił krycie Irlandczyka, który asystował przy bramce. Goście, gdy atakowali skrzydłami, to niemal zawsze wybierali prawą flankę Legii. Wiedzieli, że Żyro nie wróci. W ofensywie też nie było z niego żadnego pożytku. Ciekawostką jest, że w 59 min. z rzutu wolnego uderzył jakieś 3 metry nad bramką.
Grę Orlando Sa pozostawiamy bez oceny – po kilkunastu minutach kontuzjowany zszedł z boiska.
Zmiennicy
Ivica Vrdoljak - zmienił Pinto i jakby uporządkował nieco grę w środku pola. Nie sposób jednak powiedzieć ile w tym zasługi Chorwata, a ile zmęczenia rywali.
Ondrej Duda - zastąpił Koseckiego i wniósł sporo ożywienia, choć nieco chaotycznego. Z tego chaosu powinna była narodzić się bramka „Sagana” w 79 min. Do tego Słowak sam mógł wpisać się na listę strzelców po płaskim uderzeniu lewą nogą. W końcu jednak dopiął swego i przytomnie zagrał piłkę do Radovicia, który trafił do siatki.
Średnia ocen redakcji Legioniści.com (skala 1-6)
Dusan Kuciak – 4,1
Miroslav Radović – 2,4
Tomasz Jodłowiec – 2,2
Łukasz Broź – 2,2
Jakub Rzeźniczak – 2,1
Jakub Kosecki – 2,1
Inaki Astiz – 2,0
Tomasz Brzyski – 1,9
Michał Żyro – 1,5
Marek Saganowski – 1,4
Helio Pinto – 1,1
Orlando Sa – bez oceny
Zmiennicy:
Ivica Vrdoljak – 2,6
Ondrej Duda – 2,9
UWAGA! Średnia ocen wystawionych przez redakcję nie musi być spójna z treścią "Plusów i minusów" i stanowi niezależną część tej publikacji.