Bogusław Leśnodorski - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Leśnodorski: Jestem spokojny o postawę kibiców Legii

Michał Bednarczyk, źródło: TOK FM - Wiadomość archiwalna

W niedzielę po godzinie 18 Bogusław Leśnodorski był gościem programu "Przy niedzieli o sporcie" w radiu TOK.FM. Prowadzącym program był Przemysław Iwańczyk (Polsat Sport). W drugiej godzinie audycji, prócz prezesa Legii, wziął udział minister cyfryzacji i administracji - Andrzej Halicki. Poniżej prezentujemy najciekawsze wypowiedzi z tej audycji.

Przemysław Iwańczyk: Panie Prezesie, jak duże było ryzyko podczas zatrudnienia obecnego szkoleniowca?
Bogusław Leśnodorski: - Ryzyko jest zawsze. Wykonaliśmy dużą pracę, by to ryzyko zminimalizować. Prowadziliśmy wiele rozmów z trenerami z zagranicy. Patrząc na to z obecnej perspektywy, można stwierdzić, że to ryzyko się opłaciło. Na pewno udało nam się podniesienie standardów obecnych w naszym klubie. Narzuciliśmy reżimy, które są obecne w topowych europejskich klubach. Nie zapominajmy, że mamy dużo do poprawy. W następnych latach zrobimy wszystko, aby być jeszcze lepszym zespołem.

Przemysław Iwańczyk: Co różni trenera polskiego od takiego z zagranicy?
Bogusław Leśnodorski: - Podstawowymi różnicami jest dbałość o szczegóły i otwarcie na pracę z innymi ludźmi. Henning Berg i cała grupa ludzi obecnych w Legii jest cały czas otwarta na rozwój, nie zamyka się na pomysły.

Przemysław Iwańczyk: Polak się zacietrzewia i mówi: ja jestem najmądrzejszy w swojej wsi?
Bogusław Leśnodorski: - Zazwyczaj tak to wygląda. U polskich trenerów jednym z podstawowych kryteriów przy kompletowaniu kadry jest lojalność, co jest po prostu bardzo śmieszne. Przykładowo kiedy rozmawiałem z Henningiem Bergiem - dla niego oczywiste było dążenie do wspólnego celu, przy użyciu najlepszych osób, a nie takich, które miałyby być lojalne wobec niego w jakikolwiek inny sposób.

O meczu we Lwowie


BL:- Myślę, że tło polityczne jest niezmiernie ważne. Warto wyróżnić kilka następujących aspektów. Po pierwsze - nie wydaje się, że istnieje jakiekolwiek ryzyko incydentów między kibicami Legii a Metalista. Poprzez to, że mecz zostanie rozegrany blisko granicy, do Lwowa przyjedzie wielu kibiców innych polskich i rosyjskich drużyn. To jest główne ryzyko. Wiadomo, że we Lwowie znajduje się cmentarz Orląt Lwowskich, dokąd wiele osób będzie się wybierało. Zresztą ja też zamierzam. Z doniesień wynika, że na mieście mogą mieć miejsce sytuacje, które nie będą miały pozytywnego rozgłosu. Nie należy tego sprowadzać do spraw kibiców Legii Warszawa czy Metalista Charków. Kibice, o których pan wspominał, to kibice Karpat Lwów, z którymi meczu nie gramy (śmiech). Dostaliśmy wiele sygnałów od organizacji rządowych i pozarządowych o zagrożeniach, które niesie za sobą lokalizacja. Zostały one przekazane do UEFA. Jedziemy na mecz wraz z kibicami, no i to tyle.

Alternatywnym miejscem do rozegrania tego spotkania miał być Wiedeń. Macie nadzieję, że coś się jeszcze zmieni w tej sprawie?
BL: - Wiem, że są prowadzone na ten temat rozmowy. Wszystkie niezależne opinie zostały już przekazane.

Panie ministrze, moim zdaniem jest to ważna sprawa również dla interesu rządu, by nie dopuścić do rozegrania meczu tam.
Andrzej Halicki: Ważne jest to, by unikać miejsc, w których może dojść do jakiś incydentów. Oczywiście mogą mieć znaczenie czynniki zewnętrzne.

Nie tylko ze strony ukraińskiej.

Bogusław Leśnodorski: Ze strony rosyjskiej. Chciał Pan powiedzieć.

Andrzej Halicki: Nie uprawiając czarnych scenariuszy.

Bogusław Leśnodorski: Słyszałem, że kibice Spartaka Moskwa również wybierają się na mecz (śmiech).

Andrzej Halicki: Jestem osobą, która nie lubi, gdy polityka miesza się ze sportem.

Przemysław Iwańczyk: Nie sposób tego rozdzielić.

Andrzej Halicki: Na cmentarzu Orląt Lwowskich są również moi bliscy i chciałbym tam być. Jednocześnie nie wyobrażam sobie jakiś manifestacji, które mogłyby grozić reakcją. Samo spotkanie może być wspaniałą okazją do tego, by mówić o aspiracjach bycia w jednej wspólnej, europejskiej rodzinie. Najważniejsze by nie ulec temu wszystkiemu. Kibice Legii są znani z dynamicznego i dobrze zorganizowanego dopingu. Są wysoko w rankingu dotyczącym środowiska kibicowskiego. Kibice Legii mogą być przykładem doskonale zorganizowanej, kontrolującej się, nie ulegającej prowokacjom grupy. Zmieniłoby to również pogląd UEFA, która uważa kibiców Legii za takich, którzy przynoszą ze sobą tylko kłopoty.

Bogusław Leśnodorski: Jestem spokojny o postawę kibiców Legii, lecz do Lwowa mogą przyjechać również kibice innych polskich klubów.

Andrzej Halicki: Myślę, że to powinno być bardzo mocno monitorowane.

Bogusław Leśnodorski: Będziemy bardzo tego pilnować. Oczywistym jest fakt, że polskość Lwowa, 600 lat historii - będą budziły napięcie. Nie widzę żadnego elementu, który mógłby być prowokacyjny dla naszych kibiców. Moje doświadczenie mówi mi, że nasi kibice to nie będzie główny problem (śmiech) (...) Wydaje mi się, że wszyscy tam są poinformowani i mają świadomość kłopotów. Rzeczywiście jest tak, że jedna osoba lub reakcja może wywołać reakcję łańcuchową. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, by to ryzyko zminimalizować. Nie jesteśmy jednak w stanie zapewnić, że nic się przydarzy.

Przemysław Iwańczyk: Zdaje się, że wie Pan doskonale co planują kibice.

Bogusław Leśnodorski: Nasi kibice? Podejrzewam, że zrobią oprawę na stadionie. Potem zapewne wybiorą się na cmentarz, ale na pewno w celach pokojowych.

Przemysław Iwańczyk: Ta oprawa nie będzie prowokacyjna?

Bogusław Leśnodorski: Szczerze mówiąc, nie wiem, nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Należy postawić pytanie: Gdzie jest granica prowokacji? Ostatnie dwa lata historii pokazują, że oprawy robione przez naszych kibiców tej granicy nie przekraczały. O ile tym razem w ogóle oprawa będzie.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.