fot. Mishka
REKLAMA

Relacja z trybun: Nagrodzony kibicowski trud

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Legia zagrała bardzo słabe spotkanie, ale nasz kibicowski trud został nagrodzony i nasz zespół w samej końcówce zdobył zwycięską bramkę. Doping mógł być jednak głośniejszy... Lechiści przyjechali do Warszawy w około 800 osób i zaprezentowali niezbyt skomplikowaną prezentację.

Przerwy na reprezentację
Po kolejnej przerwie reprezentacyjnej znowu wróciliśmy na trybuny. Jeszcze kilkanaście lat temu wspomniane przerwy aż tak nie doskwierały, bo na kadrę jeździły wszystkie liczące się ekipy... i regularnie "działo się". Dziś na meczach biało-czerwonych króluje totalny piknik, pazie, Janusze w perukach, czapkach-błaznówkach itd. Tak więc, gdy nasze orły mierzyły się z Niemcami i Szkocją, my nie mogliśmy doczekać się kolejnych meczów ligowych.

Uprzejmości nie brakowało
W piątkowy wieczór na trybunach zasiadło ponad 18 tysięcy kibiców. Stadion wypełniał się jakoś wyjątkowo wolno, wiele osób przychodziło na styk. Przed meczem pozdrowiliśmy dwóch byłych zawodników naszego klubu, występujących obecnie w Lechii - Daniela Łukasika i Ariela Borysiuka. W naszym dopingu nie brakowało uprzejmości pod adresem przyjezdnych - dobrych kilkanaście razy śpiewane było "Gdańska k... aejaejao", nie zabrakło także pieśni "Bo Warszawa jest od tego, aby j... was na całego". W drugiej połowie doszła jeszcze wykonana na dwie trybuny "Będą filmy!" na "cześć" ich wiślackiej zgody.

Osiem setek Lechii
Kibice gości przyjechali do Warszawy 6 autokarami i samochodami w 834 osoby, w tym Wisła (60), Śląsk (15), Gryf (11) i Czarni Słupsk (11). Zajęli górną część sektora gości, gdzie wywiesili kilka flag, w tym płótna Gryfa i Czarnych Słupsk. Gwoli ścisłości - płótno "Siedlce", które wywiesili gdańszczanie, nie ma nic wspólnego z naszymi, legijnymi Siedlcami. W "pozdrowieniach" nie byli nam dłużni i... właściwie tyle słyszeliśmy z ich repertuaru na Żylecie.

Minuta ciszy w 34. minucie
W 34. minucie Żyleta obwieściła minutę ciszy poświęconą zmarłemu kilka dni temu naszemu bratu - Maćkowi, który za Legię poświęcił sporo życia i zdrowia. Rzadko zdarza się, by minuta ciszy miała miejsce w trakcie spotkania... minuta 34 nie została wybrana przez przypadek - tyle lat żył "Gruby". Warto podkreślić, że ładnie zachowali się przyjezdni, którzy również uszanowali tych kilkadziesiąt sekund. W ich trakcie słychać było tylko odgłosy dochodzące z boiska i ławek rezerwowych. Na koniec legioniści skandowali "Hej Maciej nie zapomnimy!". Pośród legijnych flag zawisło natomiast płótno "Ś.P. Gruby Maciek. 05.04.1980 - 13.10.2014".

Głośnik nie wytrzymał "pouczania"
Chwilę później przyjezdni zaczęli jedną z obraźliwych pieśni pod naszym adresem, co spotkało się z szybką odpowiedzią. Wtedy tradycyjnie z głośników słychać było monotonny głos "prosimy o nieużywanie wulgarnych tekstów". Chyba zbyt częste używanie głośników do tego celu sprawiło, że w trakcie spotkania coś (głośnik? lampa?) odpadło z jednego z dźwigarów dachowych, wywołując niemały popłoch na trybunie wschodniej. Na szczęście nic wielkiego się nie stało.



Zabkrało pier...cia
W drugiej połowie gra Legii to była jakaś katastrofa, ale tych, którzy za bardzo przeżywali boiskowe dramaty, gniazdowy upominał odpowiednio i przypominał, że nie raz było już tak, że to dzięki naszemu wsparciu, udawało się zdobyć Legii bramkę. "Wynikowcy" zostali odesłani do domu. Najlepiej wychodził nam "Hit z Wiednia" oraz "Za kibicowski trud". W perspektywie całego spotkania, trzeba jednak przyznać, że nasz doping pozostawiał wiele do życzenia. Czegoś brakowało do konkretnego pierd...cia, z którego jesteśmy znani.

Oprawa roku?
Lechia po przerwie zaprezentowała oprawę, która raczej nie przejdzie do historii ruchu ultras. 7 białych i 7 zielonych, krótkich szarf, do tego z problemami przy konfiguracji części z nich, a ponadto kilkanaście flag na kiju i raptem trzy, może cztery odpalone stroboskopy... Szału nie było, 10 punktów do Ligi Ultras ;).



Dobrze, że to tylko Lechia...
Na szczęście w końcówce szczęście uśmiechnęło się do Legii. Na dwie minuty przed końcem wreszcie udało się strzelić zwycięską bramkę i od tego momentu było zdecydowanie głośniej. Sędzia doliczył jeszcze co prawda trzy minuty, ale goście nie zdołali odpowiedzieć na trafienie Orlando Sa. "Dobrze, że to tylko Lechia, każda inna ekipa z tylu okazji wykorzystałaby przynajmniej trzy" - to jeden z zasłyszanych na trybunach cytatów, zresztą bardzo trafny. Dobrze, że to była tylko Lechia, bo kolejne punkty by nam uciekły. Forma legionistów jednak nie napawa optymizmem przed wyjazdowym meczem z Metalistem... Ale co tam, w europucharach gramy inaczej i tak też będzie już w środę!

Do Kijowa po zwycięstwo!
Po meczu podziękowaliśmy piłkarzom za wygraną, zaśpiewaliśmy z nimi "Warszawę" i skandowaliśmy "Do Kijowa po zwycięstwo". Już w najbliższym tygodniu jedziemy na wyjazdowy mecz z Metalistem Charków. Pewnie część osób nastawiała się na najazd do bliskiego Lwowa. Takie jednak życie - cieszą się ci, którzy w dniu losowania kupili w ciemno bilety lotnicze do Kijowa... Jest ryzyko, jest zabawa. Zresztą nie dramatyzujmy, do stolicy Ukrainy wcale daleko nie jest, a zainteresowanie biletami na ten mecz pokazuje, że tych dodatkowych 540 kilometrów stałej ekipie wyjazdowej wielkiej różnicy nie robi. A że trzeba będzie się mieć bardziej na baczności, ze względu na nagromadzenie kibolskich ekip w Kijowie (Metalist, Dynamo, Dnipro)? To tylko uatrakcyjni ten wyjazd!

Frekwencja: 18 171
Kibiców gości: 834
Flagi gości: 6


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.