Michał Kwiatkowski - fot. Bodziach
REKLAMA

Szeroki skład, relizacja założeń i pewna wygrana - relacja z meczu z SKK

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Przed meczem nie było łatwo wskazać faworyta meczu SKK Siedlce z Legią. Po spotkaniu szczęśliwi mogą być tylko legioniści, którzy zagrali najlepszy jak do tej pory mecz w sezonie, ograniczając najmocniejsze punkty siedlczan, a sami pokazali coraz lepsze zgranie.

Tym razem w wyjściowej piątce zagrali Łukasz Wilczek, Michał Świderski, Mateusz Bierwagen, Grzegorz Malewski i Czarek Trybański. "Świder", który zastąpił Aleksandrowicza, już w pierwszej akcji mógł wyprowadzić nasz zespół na prowadzenie, ale jego rzut z zerowego kąta nie wpadł do kosza, a w rewanżu nasz rzucający nie upilnował Sulimy, który trafił za 3 punkty. Wydawało się, że to zły znak, bo właśnie upilnowanie doświadczonego Sulimy, miało być kluczem do zatrzymania SKK. Jak się później okazało, kolejnych 6 prób za 3 Sulimy nie znajdowało drogi do kosza. Po minucie to jednak gospodarze prowadzili 6-0, po trójce Michalskiego. Legia jednak szybko odnalazła właściwy rytm gry i w kolejnej akcji Trybański najpierw niecelnie rzucał, ale zebrał piłkę i zdobył dwa punkty, będąc do tego faulowanym przez Sulimę. Legia punktowała także w kolejnych akcjach, do tego dobrze grając w obronie i po trzech minutach, po trójce Wilczka wyszliśmy na pierwsze w tym meczu prowadzenie 8-6.

Później dwa dobre wejścia pod kosz zaliczył Mateusz Bierwagen, prezentując swój popisowy numer. Pierwsza kwarta była najbardziej wyrównana w całym meczu. Prowadzenie zmieniało się kilkukrotnie, a siedlczanie głównie starali się rzutów z dystansu. Gdy podchodzili bliżej kosza, musieli liczyć się na walkę z Trybańskim, która nie była dla nich łatwa, o czym przekonał się m.in. Osiński, którego zablokował nasz center. Trenerzy rotowali składem, wprowadzając na parkiet m.in. Kobusa, Paszkiewicza, czy Holnickiego i każdy z nich dawał coś drużynie. "Czarny" trafił trójkę, Hol co prawda najpierw spudłował trzy z czterech rzutów wolnych, ale nasi zawodnicy zebrali piłkę i na koniec pierwszej kwarty Holnicki zapunktował z bliskiej odległości po dograniu Bierwagena. Legia prowadziła po pierwszej kwarcie 26-23.

W drugiej kwarcie sygnał do ataku dał Arek Kobus. Najpierw trafił dwa rzuty wolne po faulu Michalskiego, a na dobre udało się odskoczyć (na 36-25) po dwóch celnych trójkach "Kobiego". Wysoką formę potwierdzał Trybański, który najpierw zablokował Gawrzydka, a następnie efektownym alley-oopem wykończył dogranie Wilczka, w czym nie przeszkodził mu faulujący Weres. Była to kolejna akcja 2+1 Trybańskiego. Później dwie akcje z rzędu skutecznie kończył Grzesiek Malewski - trafiając zarówno za 3, jak i z półdystansu. Po akcji 2+1 Kobusa prowadziliśmy już 47-30. Gospodarze mieli trochę szczęścia, że sędziowie popełnili kilka rażących błędów, co pozwoliło gospodarzom na zmniejszenie dystansu do 12 punktów do przerwy.

Po zmianie stron Legia nie zamierzała ograniczać się do utrzymania przewagi wypracowanej w pierwszej części gry. Bardzo aktywny w ataku był Malewski, celnie za 3 zaczął rzucać także Michał Kwiatkowski, który był tego dnia drugim rozgrywającym. Rafał Holnicki tym razem zagrał krótko, ale w bardzo krótkim czasie był aktywny. Po jednym ze starć po przerwie runął jednak na parkiet jak długi i dopiero po dłuższej przerwie wstał. 20-punktowe prowadzenie osiągnęliśmy już w 26. minucie gry, po drugiej trójce "Kwiatka". Dogrywał mu "Świder", który akurat tego dnia nie mógł się wstrzelić, ale swoje zrobił w obronie. Raz po raz trwały kłótnie pomiędzy zawodnikami obu drużyn, w czym brylowali - ze względu na wynik - gospodarze. Kilku z nich puszczały nerwy, czasem zachowywali się niezbyt elegancko, ale wysokie prowadzenie Legii musiało ich wyprowadzić z równowagi. Tym bardziej, że po trzech kwartach legioniści prowadzili 70-51 i byli w gazie.

SKK z każdą nieudaną akcją, a akurat w czwartej kwarcie mieli ich najwięcej, coraz bardziej podłamywali się, czego efektem było zaledwie 7 punktów zdobytych w tej części gry. Siedlczanie rzucali głównie za 3 punkty, licząc że nagle "zaskoczy". Legia tymczasem punktowała na różne sposoby - z półdystansu (Aleksandrowicz), czy spod kosza (Trybański, Bierwagen). Nasi zawodnicy przeprowadzili kilka niezłych, szybkich ataków. Jeden z nich został zakończony faulem Nędziego na Cechniaku, który miał czystą pozycję do wsadu. Radość na ławce siedlczan była olbrzymia, jakby Nędzi czysto zatrzymał naszego zawodnika. Tymczasem sędziowie za to przewinienie spokojnie mogli odgwizdać faul niesportowy. SKK w ataku zacięło się na 58 oczkach i przez ostatnich 4,5 minuty nie zdobyło ani punktu! Legia nie miała z tym problemu, a kilka ostatnich punktów dla naszej drużyny zdobył Damian Cechniak, który tego dnia dość krótko przebywał na parkiecie i to mimo szybkich fauli odgwizdanych Trybańskiemu. Słabiej tego dnia spisywał się Bartek Bojko, który kilka razy popełnił zupełnie niepotrzebne przewinienia.

Trenerzy Legii mogą być jednak zadowoleni z postawy swojej drużyny. Każdy gracz wniósł coś do zespołu, a pamiętajmy że dwóch kolejnych nie zmieściło się w kadrze meczowej - tym razem byli to Zapert i Ornoch. 31-punktowa wygrana z SKK na jego terenie to wynik, którego nikt się nie spodziewał. Widać jednak, że w Legii dobrze działa zarówno rozpracowywanie rywali, jak i wykonywanie zaleceń trenerów przez zawodników. O ile SKK ma przed sobą trudny okres, bo passa 0-4 prawdopodobnie przedłuży się, ze względu na serię trudnych meczów, które czekają siedlczan, Legia tymczasem może rozpocząć passę wygranych. Kolejny mecz już w piątek z GKS-em Tychy i w tym przypadku bez dwóch zdań faworytem będzie nasz zespół. Nie pozostaje nic innego jak udowodnić swoją wyższość w Wilanowie i dopisać do naszego konta kolejne dwa punkty.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.