Mateusz Bierwagen - fot. Bodziach
REKLAMA

Bierwagen: Zupełnie niepotrzebnie było tak nerwowo

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Mateusz Bierwagen w piątkowym meczu w Gliwicach zdobył 12 punktów w ciągu 26 minut, zaliczył 5 zbiórek i dwie asysty. W pomeczowej rozmowie z LL! Mateusz tłumaczy przyczyny nerwowej końcówki, a także słabej dyspozycji drużyny z linii rzutów wolnych.

Co się stało, że w tym meczu, który mogliście zakończyć pewną wygraną, o wyniku decydowała nerwowa końcówka.
Mateusz Bierwagen: Chyba w pewnym momencie zdenerwowaliśmy się, że możemy to wypuścić. Dlatego, zupełnie niepotrzebnie, było tak nerwowo do końca. To dziwne tym bardziej, bo na parkiecie przebywało wtedy sporo doświadczonych graczy. Trochę słabo to o nas świadczy, ale na szczęście nie miało to konsekwencji, może poza niesmakiem, który pozostał.

Słabiej dziś prezentowaliście się na deskach, szczególnie w obronie. Rywale po kilka razy ponawiali ataki.
- Damian Zapert dzisiaj nie zagrał, on zawsze trzyma deskę twardo. Dużo zbiórek GTK wynikało z tego, że piłka odbijała się daleko, bo były twarde obręcze i deski. Myślę, że nasi wysocy wykonali dobrą robotę w obronie. Na pewno mogliśmy zebrać kilka piłek więcej.

W końcówce zdobyłeś ważną "trójkę", gdy było już niebezpiecznie.
- Tak akurat wyszło. Dostałem dobre podanie, przymierzyłem, trafiłem. Wcześniej przyśpieszyliśmy parę razy grę, zdobyliśmy kilka punktów z kontry, potem jeszcze ta "trójka" i trudno było ten mecz przegrać. Cieszymy się, że wywalczyliśmy cenne zwycięstwo.

Co się dzieje z osobistymi? To w głowach coś siedzi? "Chabel" mówił przed chwilą, że na treningach trafiacie średnio 100/112 rzutów. Dzisiaj natomiast 4/15, w tym trzy wspaniałe pudła "Czarnego" w samej końcówce.
- Myślę, że Andrzej powinien zostać zawieszony w prawach zawodnika (śmiech). Myślę, że mamy dobrych wykonawców rzutów wolnych w drużynie, no może poza mną. Ja mam z tym problem od dłuższego czasu. W moim przypadku jest raz lepiej, raz gorzej, ale niestety jest to sinusoida. Osobiście nie jestem jakoś bardzo zdenerwowany, czasami brakuje mi wyczucia. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest moja mocna strona i staram się to poprawić. To w końcu musi minąć. Nie jesteśmy jeszcze mistrzami świata, ale tyle już gramy, że to w końcu musi zaskoczyć.

Dzisiaj mieliście lepszą skuteczność za 3 punkty. Może musicie stanąć dalej, za 6,75 metra?
Arek Kobus: I to jest rozwiązanie!
Mateusz Bierwagen: Tak daleko nie można, trzeba stanąć w "grzybie". Każdy zawodnik powinien wykonywać osobiste przynajmniej na 70% skuteczności. To minimum przyzwoitości.
Andrzej Paszkiewicz: Wszyscy nam wmawiają, że źle wykonujemy osobiste i my w to uwierzyliśmy.
Mateusz Bierwagen: Michael Jordan mówił kiedyś, że rzuty osobiste są najtrudniejsze, bo wszyscy liczą na to, że trafisz. Dla ludzi na trybunach, którzy obserwują mecz, to jest abstrakcja, myślą, że rzut wolny to jak rzut karny w piłce nożnej. Nie chcę się jednak usprawiedliwiać, ta skuteczność oczywiście musi być i już. Mi jest już wstyd przed rodziną, trenerem i kolegami. Trzeba zrobić wszystko, żeby to zmienić.

Rodzina przyjedzie na piątkowy mecz Legii z Astorią?
- Trochę ich przyjedzie - mama z bratem, dziadkowie, może ciotka. Wszyscy szykują się na to wydarzenie, chyba ja najmniej. Cieszę się, że rodzina będzie mnie wspierać, bo to ważne wydarzenie.

Sam do meczu z Astorią podchodzisz w jakiś szczególny sposób, ze względu na fakt, że w tym klubie spędziłeś wiele lat?
- Nie jakoś szczególnie. Podchodzę do niego z równie dużym entuzjazmem, jak do każdego innego meczu. Mam nadzieję, że wygramy ten mecz i w dobrych humorach będę mógł spotkać się po meczu z kolegami z Bydgoszczy.

Rozmawiał Bodziach

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.