Zeigbo: Chciałbym być skautem Legii

"Nie przyjechałem do Polski, żeby grać w Legii. To Polonia Warszawa zaprosiła mnie na testy. Zresztą nie tylko mnie. Było nas tylu, że nie dawali rady płacić. Legia dawała mi możliwość gry w europejskich pucharach, które są świetnym oknem wystawowym. Mogłem się wypromować" - mówi w rozmowie z Weszło Kenneth Zeigbo, którego warszawscy kibice pamiętają jako "Spoko".

"Nie przyjechałem do Warszawy, żeby spędzić tam całą karierę. W Polsce chciałem zostać maksymalnie przez dwa, czy trzy sezony i ruszyć w dalszą drogę. Piłkarz, którzy trafiłby do Legii i powiedział, że chce zostać tu przez całą karierę, byłby pozbawiony ambicji" - mówi Zeigbo.

Piłkarz odszedł z Legii do Venezii, choć jak sam przyznaje ofert miał o wiele więcej. "Kiedy zostałem powołany do szerokiej kadry na mundial w 1998 roku, zrozumiałem, że muszę zrobić krok do przodu. Po mistrzostwach świata we Francji miałem wrócić do Legii, ale dobrze wiesz, że by mi na to nie pozwolili. Od razu posypałyby się oferty. Nie chciałem uciekać z Polski. Czułem się tam fantastycznie, ale kiedy zaczęliśmy przygotowania do mundialu, obserwowali mnie ludzie z Włoch, Francji, Hiszpanii. Venezia chciała kupić mnie jak najszybciej. Bali się, że po mistrzostwach stanę się znacznie droższy. Myśleli, że zrobią świetny interes. Legia też na mnie nie straciła. Włosi zapłacili za mnie godne pieniądze" - mówi Zeigbo. Nasz klub dostał za sprzedaż Nigeryjczyka 2 miliony dolarów.

Obecnie "Spoko, spoko" trenuje dzieci w klubie Serie D, prowadzi szkółkę piłkarską wysyłającą piłkarzy do Europy oraz opracowuje napój energetyczny dla piłkarzy. W przyszłości chciałby współpracować z Legią. "Chciałbym być skautem Legii. Oferowałbym chłopaków w wieku 16-18 lat, bez prowizji. Pieniądze zarabialibyśmy dopiero wtedy, kiedy podpisaliby profesjonalny kontrakt" - mówi.

Całą rozmowę możecie przeczytać tutaj.