Miklos Mitrovits odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej
REKLAMA

Węgierski kibic Legii z Budapesztu odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi RP

Redakcja, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

14 stycznia w Budapeszcie Miklos Mitrovits otrzymał wysokie odznaczenie państwowe - Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Miklos Mitrovits jest węgierskim historykiem, ale także zadeklarowanym kibicem Legii.

Odznaczenie zostało przyznane przez prezydenta B. Komorowskiego, a wręczył je ambasador Roman Kowalski w trakcie uroczystości w polskiej ambasadzie w Budapeszcie.

Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej jest cywilnym odznaczeniem państwowym. Order jest nadawany cudzoziemcom i zamieszkałym za granicą obywatelom polskim, którzy swoją działalnością wnieśli wybitny wkład we współpracę międzynarodową oraz współpracę łączącą Rzeczpospolitą Polską z innymi państwami i narodami. Order Zasługi Rzeczypospolitej zastąpił utworzony w roku 1974 Order Zasługi PRL; dzieli się na 5 klas, Krzyż Kawalerski jest piątą klasą orderu.

Miklos Mitrovits urodził się w 1978 roku w węgierskim Pecs. W 2004 roku ukończył historię na Uniwersytecie im. Loránda Eötvösa w Budapeszcie. Na tej samej uczelni w roku 2009 obronił pracę doktorską dotyczącą działalności "Solidarności", która już rok później została wydana w postaci książkowej. W latach 2004-2009 Mitrovits studiował również polonistykę na Katolickim Uniwersytecie Petera Pazmanya. W trakcie studiów wielokrotnie przebywał na stypendiach Uniwersytetu Warszawskiego oraz prowadził badania w IPN oraz państwowych archiwach. Od 2006 roku pracował w Instytucie Historii Politycznej w Budapeszcie. W 2014 roku rozpoczął pracę w Węgierskiej Akademii Nauk. Miklos Mitrovits jest ekspertem w dziedzinie historii Europy Środkowej w XX-wieku.

Od pierwszej wizyty w Warszawie kibicuje Legii. Mówi płynnie po polsku. Na co dzień mieszka w Budapeszcie. Jest żonaty i ma półrocznego syna.

fot.

Jak długo kibicujesz Legii? Kiedy pierwszy raz odwiedziłeś stadion przy Łazienkowskiej?
- Śledzę wyniki Legii od roku 2003, ale pierwszy raz na stadionie pojawiłem się dopiero w 2006 roku. Całą wiosnę tamtego roku spędziłem w Warszawie na stypendium UW. Miałem szczęście, bo Legia zdobyła wtedy tytuł mistrzowski po kilku latach oczekiwania. Pamiętam ostatni mecz sezonu przeciwko Wiśle i późniejszą fetę na Starówce. Następnego dnia miałem lekcje polskiego na uczelni. Nasza nauczycielka była wielce oburzona wydarzeniami poprzedniej nocy i tłumaczyła je ze wstydem swoim zagranicznym studentom. Nie przypuszczała zapewne, że jeden z jej studentów świetnie się bawił poprzedniego wieczoru i miał na tę sprawę zupełnie odmienne zdanie.

Ile meczów Legii widziałeś do tej pory na żywo?
- Myślę, że około 25, co chyba nie jest złym wynikiem dla kogoś, kto na stałe mieszka w Budapeszcie. Gdy jestem w domu, oglądam praktycznie każdy mecz Legii w internecie. Często odwiedzam Warszawę w sprawach służbowych czy naukowych, ale zazwyczaj w dni powszednie, a mecze są przecież głównie w weekendy. Jednak jeśli tylko mogę, staram się odwiedzać Łazienkowską. W czasie mojego ostatniego pobytu w Warszawie meczu niestety nie było, ale udało mi się obejrzeć trening pierwszej drużyny.

Oglądałeś mecze Legii ze starego i nowego stadionu. Jakbyś je porównał?
- Miałem okazję być na meczu jeszcze na starym stadionie. Teraz patrząc wstecz, wydawał się archaiczny, zresztą jak wówczas większość stadionów na Węgrzech. Muszę przyznać, że lubię też nowy obiekt. Tak powinien wyglądać nowoczesny stadion. Nie jest tylko ładny, ale ma znakomitą atmosferę. Stadion Legii to przykład miejsca, w którym po wybudowaniu nowego obiektu przetrwał dobry, kibicowski klimat.

Jakie są Twoje najlepsze wspomnienia związane z Legią? Pamiętasz szczególnie jakiś mecz?
- Najlepiej wspominam świętowanie tytułu w 2006 i 2013 roku. Mówiłem już o tym pierwszym, ale mistrzostwo z 2013 pamiętam z trzech powodów. Przede wszystkim świetna oprawa "Habemus Campione", na boisku Legia rozbiła Śląsk 5-0, a do tego wszystkiego zaręczyłem się! Perfekcyjny weekend :) Jeśli chodzi o oprawy, to podobały mi się przede wszystkim te z nowego stadionu. Obie choreografie poświęcone UEFA (Steaua, Aktobe) były rewelacyjne. Nie jestem ultrasem, ale muszę przyznać, że kibice Legii są dla mnie światową czołówką. Szkoda, że federacje piłkarskie - ani polska, ani europejska - nie podzielają tej opinii.

Jak oceniasz obecny sezon? Który piłkarz robi na Tobie największe wrażenie?
- Początek sezonu nie był najlepszy, ale obecnie drużyna zajmuje miejsce przynależne Legii, czyli lideruje w lidze. Oczywiście jak każdy żałuję wykluczenia z eliminacji Ligi Mistrzów, ale postawa Legii w Lidze Europy - 5 wygranych w 6 meczach - to duży sukces klubu, ale i całej polskiej piłki. Wierzę, że Legia ma szansę na długo zostać dominującym klubem w Europie Środkowej. Liczę na kolejne mistrzostwo i dalsze sukcesy w Europie. Oczywiście byłoby cudownie zagrać w maju na Stadionie Narodowym w finale Ligi Europy, ale nie widzę na to dużych szans. Choć obecny skład Legii stać na sprawienie niespodzianki. Najbardziej cenię grę Miro Radovicia i wcześniej Marka Saganowskiego. To moi ulubieni gracze.

fot.

Byłeś kiedyś na wyjazdowym meczu Legii?
- Tak, niejeden raz, dzięki innemu Węgrowi i kibicowi Legii, który jest zdecydowanie bardziej znany w Warszawie niż ja. Pierwszy raz byliśmy razem w Ried w Austrii. W zeszłym roku oglądaliśmy zwycięstwo Legii w Krakowie (3-0), a także wybraliśmy się do Lokeren. Chciałbym bardzo poprawić ten wynik, co będzie trudne, gdyż niedawno urodził się mój syn, więc brakuje czasu i pieniędzy na więcej wypraw.

Kiedy zatem planujesz kolejną wizytę w Warszawie?
- Trudno powiedzieć, ale dzięki Bogu podróżuję do Warszawy kilka razy do roku. Ostatnio przyjeżdżałem do Polski głównie w poszukiwaniu materiałów badawczych w archiwach i bibliotekach. Ewentualnie brałem udział w konferencjach naukowych. Ale chociażby w 2012 roku przyjechałem tylko po to, aby wziąć udział w Maratonie Warszawskim. W tym roku planuję częstszą obecność na stadionie. Na pewno nie odpuszczę - o ile dojdzie do skutku - kolejnej fety mistrzowskiej, ale oczywiście największym marzeniem pozostaje finał Ligi Europy z udziałem Legii :)

Jesteś historykiem, więc temat pewnie jest Ci bliski. Jak oceniasz patriotyczne zaangażowanie kibiców Legii oraz innych polskich klubów?
- To, co robią na tym gruncie polscy kibice, jest niesamowite. Nie potrafię wymienić drugiego kraju, w którym na stadionach prezentowane i wieszane byłyby patriotyczne oprawy oraz transparenty w takiej ilości. Z jednej strony świadczy to o tym, że w Polsce historia jest wciąż ważna dla ludzi. Żyje w ich sercach i duszach każdego dnia. To bardzo ważne, ponieważ ludzi nieznających historii bardzo łatwo oszukiwać i ogłupiać. Z drugiej strony te wszystkie oprawy i transparenty mają swoje ważne i aktualne przesłanie polityczne. Trzeba być naiwnym, aby tego nie dostrzegać. Kibice nie walczą tylko o swoje prawo głosu i lepsze postrzeganie w mediach, ale przede wszystkim zajmują się historią, aby polscy bohaterowie otrzymali należne im miejsce w świadomości całego narodu. Fakt, że wartości patriotyczne są silnie reprezentowane w Polsce, zwłaszcza wśród młodzieży, nie zaskakuje mnie. Podobnie wyglądała historia "Solidarności". Tamci ludzie walczyli o podobne cele przy użyciu równie niestandardowych metod i narzędzi. "Solidarność" też przeciwstawiała się fałszowaniu historii i walczyła o uznanie społeczne. Wielu bohaterów "Solidarności" oddało swoje życie za te idee i nigdy nie mogą zostać zapomniani. Oczywiście wciąż będzie trwała debata o patriotycznych oprawach i politycznych celach za nimi się kryjącymi. Jednak w demokracji nie może być miejsca dla lekceważenia innych, dlatego można mieć inną opinię niż kibice, ale trzeba szanować ich ekspresję. Chciałbym jeszcze dodać, że obserwując to wszystko z perspektywy Budapesztu, Polacy i polska młodzież mają dużą świadomość historyczną. Może nie zawsze to dostrzegacie, ale choćby Węgrów bijecie pod tym względem na głowę.

Czy śledzisz futbol na Węgrzech? Można jakoś porównać ligę polską do ligi węgierskiej?
- Od dzieciństwa kibicuję drużynie Kispest Honved. Urodziłem się w Pecs, ale dorastałem na prowincji, gdzie nie było żadnej pierwszoligowej drużyny. Każdy z moich rówieśników był kibicem kogoś z budapeszteńskiej wielkiej trójki (Ferencvaros, Ujpest, Kispest Honved). Mój dziadek, a potem ojciec kibicowali Honvedowi. Stąd też wzięła się moja sympatia do tego klubu. Oni mogli podziwiać na boisku Puskasa, czy póżniej Lajosa Tichy`ego. Mi pozostało oglądanie Lajosa Detari`ego, który swoją drogą zdobył kiedyś piękną bramkę w meczu przeciwko Polsce. Kiedy przeniosłem się na studia do Budapesztu, Honved był już bardzo słabą drużyną, która przez jakiś czas grała nawet w drugiej lidze. Od czasu, gdy do klubu przyszedł nowy właściciel bardzo niechętny kibicom, przestałem śledzić poczynania Honvedu i ligę węgierską. Dzięki temu panu jeden z najlepszych swego czasu sektorów ultras w kraju przestał istnieć... W rezultacie legendarny klub, którego symbolem jest Ferenc Puskas, ma teraz 800-1000 piknikowych kibiców siedzących cały mecz w ciszy. To wszystko. Jakby tego było mało, pozwolił pewnemu znanemu na Węgrzech oszustowi przejąć wszystkie pamiątki po Ferencu Puskasu. To było dla mnie za wiele i przestałem interesować się takim Honvedem. Czasami pojawiam się na meczach reprezentacji Węgier, ale każdy, kto choć trochę śledzi europejską piłkę, ten wie, że nie należy to do wielkich przyjemności :)

Jeśli miałbym porównać obie ligi to pierwsze, co rzuca się w oczy to lepsza organizacja rozgrywek, większe pieniądze i budżety klubów. Poziom piłkarski jest trochę lepszy w Polsce. Największa różnica to oczywiście kibice. Więcej ludzi przychodzi na stadiony, a zorganizowane grupy kibicowskie są zdecydowanie silniejsze, tworząc świetną atmosferę na trybunach. To wszystko razem powoduje, że obraz Ekstraklasy jest zdecydowanie lepszy w porównaniu z ligą węgierską. Poza tym w ostatnim czasie na Węgrzech zdarzyło się, że w trakcie całej kolejki na trybuny wybrało się zaledwie 16 tysięcy kibiców! To wszystko głównie przez właścicieli klubów, którzy są bardzo nieprzychylni kibicom. Pojawiają się też kolejne rządowe ustawy uderzające w kibiców. Do tego wszystkiego dochodzi niski poziom piłkarski. To wszystko powoduje, że trybuny na Węgrzech świecą pustkami.

Inny dobry przykład: taki piłkarz jak Radović czy Saganowski po pół roku zostałby na Węgrzech sprzedany do byle jakiego kraju, tylko po to by zarobić jakieś pieniądze. Nikt u nas nie patrzy na rozwój graczy, kibiców, czy poziom ligi. Weźmy choćby takiego Gergo Lovrencicsa, który obecnie gra w Poznaniu. W całej lidze węgierskiej raczej nie znajdzie się lepszy zawodnik od niego na pozycji prawego pomocnika.

Najpierw twoje studia, potem kilka książek wszystko to poświęcasz przyjaźni polsko-węgierskiej. Jak zapatrujesz się na relacje obu państw?
- Oficjalne stosunki są na dzień dzisiejszy raczej dobre, ale dzieje się tak moim zdaniem bardziej przez wzgląd na historię aniżeli przez wspólne obecnie interesy. Jest trochę podobieństw, ale chyba jednak zdecydowanie więcej różnic w polityce wewnętrznej i zagranicznej obu państw. Dzięki Bogu, te chwilowe różnice nie powodują poważniejszych konfliktów. Jak już wspomniałem głównie dzięki szacunkowi do wielowiekowego braterstwa.

Myślę, że przyjaźń obu narodów jest dużo ważniejsza niż aktualna sytuacja polityczna. Interesy obu państw się zmieniają, ale przyjaciół nie zmienia się przecież tak często. Z tych powodów bardziej koncentruję się na wspólnych działaniach na niższych szczeblach. Trzeba doceniać rolę wymiany kulturalnej, współpracy naukowej, turystyki, czy po prostu spotkań zwykłych obywateli. Najważniejsze, abyśmy wzajemnie poznawali swoje kraje, kulturę i historię. To oczywiste, że w Europie Środkowej Polska i Węgry są silniejsze razem niż osobno. Ważne jednak, abyśmy nie powtarzali w kółko pustych haseł, ale aby wspólnie wypełniać naszą przyjaźń konkretnymi działaniami. To jest coś, czego niestety nie widzę zbyt często, mimo wielu dobrych przedsięwzięć.

Powiedz coś więcej o swoich ostatnich badaniach dotyczących Polski.
- Przede wszystkim zajmuję się stosunkami polsko-węgierskim w wieku XX. Do tej pory zajmowałem się głównie kwestiami politycznymi i ekonomicznymi. W zeszłym roku napisałem ponad 800-stronnicową pracę o politycznych, ekonomicznych i kulturalnych relacjach pomiędzy Polską i Węgrami w latach 1957-1987. Chciałbym wkrótce przetłumaczyć tę książkę na polski. W minionym roku organizowałem kilka uroczystości w Instytucie Polskim w Budapeszcie. Dotyczyły głównie historii "Solidarności" i przemian w roku 1989. Te spotkania cieszyły się ogromny zainteresowaniem Węgrów, dlatego planujemy już kolejne na rok 2015. Rozpocząłem też pracę nad nową książką, która będzie traktować o relacjach polskiej i węgierskiej opozycji w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Studiując archiwa dawnych służb bezpieczeństwa obu państw natrafiłem na bardzo ciekawe dokumenty dotyczące meczów piłkarskich pomiędzy Polską a Węgrami w czasach komunizmu. Na pewno opublikuję je w mojej kolejnej książce.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.