REKLAMA

Kolejna demolka na Torwarze - relacja z meczu z Politechniką Poznań

Radosław Kaczmarski - Wiadomość archiwalna

W ostatnim w tym sezonie meczu na Torwarze Legia podejmowała ostatni w tabeli I ligi AZS Politechnikę Poznań. Gospodarze mimo kilku osłabień nadal pozostawali zdecydowanym faworytem spotkania, a licznie zgromadzeni kibice oczekiwali efektownego zwycięstwa. Zadanie ułatwił brak w składzie gości ich najlepszego strzelca – Tomasza Baszaka.

W wyjściowym składzie Legii znaleźli się m.in. Damian Cechniak i Bartek Ornoch, zawodnicy, którzy zwykle zmieniali swoich kolegów w trakcie gry tym razem dostali dużo więcej minut. Pierwsze punkty dla Legii po akcji 2+1 zdobył Arek Kobus, ale chwilę później ratował się faulem na aktywnym Macieju Rostalskim. Po podaniu Łukasza Wilczka pierwszą trójkę trafił Aleksandrowicz, a minutę później w jego ślady poszedł Ornoch. "Akademicy" nie zamierzali pozwolić gospodarzom na zbudowanie wysokiej przewagi już na początku meczu. Zza linii 6,75 m trafił Wielechowski zmniejszając prowadzenie legionistów do dwóch punktów (11:9). Kilkanaście sekund później skrzydłowy AZS-u ponownie trafił z dystansu lecz podopieczni Piotra Bakuna również nie ustawali w podobnych próbach. Trzy oczka ponownie zdobyli Aleksandrowicz i Ornoch, a po dwa punkty dorzucili Cechniak i Kobus. Przewaga wzrosła do 9 punktów, ale nasi koszykarze wciąż forsowali tempo gry. Po przerwie w grze spowodowanej kontuzją, na boisko powrócił Michał Świderski i premierowe punkty zdobył z dystansu ustalając wynik pierwszej kwarty na 29:16.

Drugą kwartę rozpoczęliśmy z Michałem Kwiatkowskim na rozegraniu, który podaniem przez niemal całe boisko pozwolił Trybańskiemu na efektowne wykończenie akcji wsadem. Goście z Poznania nie potrafili znaleźć dobrej pozycji rzutowej, szczelna obrona Legii zmuszała ich do oddawania rzutów w ostatnich sekundach akcji, a nawet z tym miewali czasem problemy popełniając błędy 24 sekund. Gospodarze do dobrej skuteczności z gry dołożyli również świetną postawę pod tablicami. Wiele piłek trafiało do Cechniaka, Kobusa czy Aleksandrowicza. Podczas gdy niemoc AZS-u trwała w najlepsze, legioniści zdobywali kolejne punkty – po szybkim ataku wsadem popisał się Cechniak, który w kolejnej akcji dobił niecelny rzut Aleksandrowicza. Było już 49:16, gdy po raz pierwszy w tej kwarcie trafili goście. Niespełna półtorej minuty przed końcem tej części gry za trzy próbował trafić Wielechowski, ale nie udało mu się zdobyć punktów. Zrobił to Albert Krawiec zbierając piłkę w ataku zdobył jedyne punkty dla swojego zespołu. Przed przerwą udane wejście pod kosz Aleksandrowicza powiększyło prowadzenie Legii. Do szatni gospodarze udawali się w świetnych nastrojach mając przygniatającą przewagę aż 33 punktów (51:18).

Po przerwie Politechnika zdobyła pierwsze punkty znacznie wcześniej, ale Legia nie grała już z taką agresją w obronie, pozwalając rywalowi na nieco więcej. Skuteczność gospodarzy nie opuszczała, co jakiś czas wpadały do kosza kolejne trójki, co pozwalało na powiększanie i tak wysokiej już przewagi. Świetny mecz rozgrywał Bartek Ornoch, który w połowie trzeciej kwarty miał na swoim koncie 14 punktów oraz niezawodny Łukasz Wilczek, rozdający mnóstwo asyst. Liderem zespołu był jednak Arkadiusz Kobus. Wszechobecny skrzydłowy zdobywał najwięcej punktów, ale i bardzo często zbierał piłkę pod bronioną tablicą. Po stronie AZS-u z dobrej strony pokazał się Maciej Rostalski, który w trzeciej kwarcie zdobył 10 punktów dla swojego zespołu. Jego dobra gra nie pozwoliła na zmniejszenie dystansu do Legii, przeciwnie – gospodarze prowadzili już 78:33.

Ostatnia odsłona meczu to początkowo kilka błędów po stronie legionistów – złe podanie i błąd kroków Trybańskiego oraz strata piłki Paszkiewicza. Rozkojarzenie szybko jednak przeszło, trener Bakun mobilizował swoich koszykarzy do dalszej walki, nie chciał widzieć przestojów w grze zespołu. Szybko te instrukcje wprowadził w życie Paszkiewicz. W ramach rehabilitacji za stratę piłki trafił on dwukrotnie za trzy, po podaniach Kwiatkowskiego. W ślady "Czarnego" poszedł Arek Kobus, również zdobywając sześć oczek w dwóch kolejnych akcjach zespołu. Kompletnie rozbici Akademicy zdobywali punkty z linii rzutów wolnych, pozostałe ich próby nie znajdowały drogi do kosza. Po kolejnym celnym rzucie za trzy punkty Ornocha, kibice zgromadzeni w hali zastanawiali się czy "pęknie" setka, brakowało zaledwie trzech oczek. Ostatecznie zabrakło bardzo niewiele, wynik ustalił Kobus trafiając oba rzuty wolne. Rzut rozpaczy Mateusza Rutkowskiego nic nie zmienił, Legia udzieliła rywalom solidnej lekcji basketu zwyciężając 99:41.

Mecz z Politechniką Poznań był świetną okazją do tzw. "przeglądu wojska", który pokazał, że zawodnicy dostający zwykle mniej minut od kolegów mają duży potencjał. Nie w pełni sił był Trybański, którego jednak godnie zastąpił Damian Cechniak ocierając się o double-double. 20–letni Bartek Ornoch spędzając na parkiecie 21 minut zdobył 17 punktów, a udany powrót do gry zaliczył jak zwykle pełen zaangażowania Michał Świderski. Dobra dyspozycja zmienników pozwala odważnie myśleć o fazie play-off, w której nasz zespół powinni wzmocnić wciąż kontuzjowani Damian Zapert, Bartek Bojko i Grzegorz Malewski. Zanim jednak legioniści staną do walki w decydującej fazie sezonu, czeka ich bardzo ważne dla układu tabeli starcie z liderem ligi – Stalą Ostrów Wlkp. Mecz z niepokonaną dotąd na własnym parkiecie Stalą już 14 lutego.

Legia Warszawa 99:41 (29:16, 22:2, 27:15, 21:8) AZS Politechnika Poznań
Legia: Kobus 27, Aleksandrowicz 18, Ornoch 17, Paszkiewicz 11, Cechniak 8, Świderski 8, Kwiatkowski 5, Trybański 3, Łukasz Wilczek 2.

AZS: Rostalski 16, Janowski 8, Szydłowski 4, Andrzejewski 3, Budnikowski 3, Tyborowski 3, Krawiec 2, Rutkowski 2, Pawełczyk 0, Rzeczkowski 0.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.