Jakub Rzeźniczak, Inaki Astiz, gol , radość - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Punkty po meczu ze Śląskiem

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Mistrzowie Polski pokazali rywalom miejsce w szeregu. Legia może grać słabiej, może mieć problemy, ale wciąż jej siła jest ogromna. Trzeba przy tym pamiętać, że Śląsk ma fatalną wiosnę, a przy tym bardzo wąską kadrę. „Wojskowi” wykorzystali słabości gospodarzy i po mądrej grze pewnie wygrali 3-1.

1. Rotacja Berga przyniosła efekt. Trener wystawił aż 8 innych piłkarzy w stosunku do składu, który w czwartek mierzył się ze Śląskiem w Warszawie. Zmiany przyniosły efekt, ale warto zaznaczyć, że do jedenastki weszli Rzeźniczak, Brzyski, Vrdoljak, a zatem z reguły podstawowi gracze. Berg postawił na charakternych piłkarzy, bo jego planem była piłkarska wojna na wyniszczenie. Potrzebował wojowników i się nie zawiódł. Na boisku toczył się twardy bój. A gdy rywal zaczął słabnąć, wpuścił do akcji swoje asy – Dudę i Kucharczyka. Oni dopełnili dzieła zniszczenia.

2. Słabość w siłę. Wszyscy ostatnio widzieliśmy, że Legia nie potrafi sobie poradzić z konstruowaniem ataku pozycyjnego. Po odejściu Radovicia stało się to prawdziwym problemem. Dostrzegł to też oczywiście trener Berg, dlatego w meczach ze Śląskiem postanowił oddać inicjatywę rywalom, odbierać piłkę i wyprowadzać szybkie kontrataki. Wiedział przy tym, że wrocławianie starają prowadzić grę i nie boją się tego robić. W Pucharze Polski spotkanie źle się ułożyło dla legionistów. Szybko stracili bramkę i pojawił się problem, bo jak tu kontrować kogoś, kto nie atakuje? „Wojskowi” dopiero po korektach taktycznych w szatni i zamianie Sa na Żyrę odnaleźli się na boisku. W niedzielę znów się cofnęli, czekali na Śląsk, ale tym razem nie dali się zaskoczyć na starcie. Berg zamienił więc słabość zespołu w jego siłę i wygrał. Znowu. Brawo dla trenera.

3. Stałe fragmenty gry wyglądały w Legii ostatnio bardzo słabo. W rundzie wiosennej, aż do wczoraj, nie zdobyliśmy jeszcze w ten sposób bramki. Jak już się przełamaliśmy, to od razu dwukrotnie. W obu przypadkach Brzyski fantastycznie zagrywał z rzutów rożnych i legioniści w pierwszej połowie popisali się 100% skutecznością w tym elemencie gry. Groźnie było też po przerwie, gdy z kolei Kucharczyk świetnie podał z rzutu wolnego do Saganowskiego, a ten był bliski przelobowania Wrąbla. W końcu Legia była bardzo groźna przy stałych fragmentach gry.

4. Helio Pinto wypełnił zalecenia trenera. Miał kierować grą zespołu, ale przede wszystkim wspierać defensywnych pomocników, pomagać im zagęszczać środkową strefę boiska. Wiemy już, że po Portugalczyku nie możemy spodziewać się fajerwerków. Okazuje się jednak, że może być bardzo przydatnym zawodnikiem. W razie konieczności zagra na lewej obronie, jako defensywny i ofensywny pomocnik, a także jako prawoskrzydłowy. Ta uniwersalność to pewnie przekleństwo Helio, ale przez to, że przy stylu gry Legii Berga, a wcześniej Urbana, nie ma dla niego miejsca w drużynie. Przy takim układzie może więc przynajmniej pograć. Pinto wie, że latem odejdzie z Warszawy, a jednak nie daje powodów do zastrzeżeń względem swojego zaangażowania. Od początku pobytu też nie grymasi i nie użala się nad swoim losem. Profesjonalista. Inna sprawa, że nie gra tu za drobne.

5. Kosecki wciąż nie może wrócić na właściwe tory. Kuba we Wrocławiu dostał szansę od początku i znów swojej okazji nie wykorzystał. Dość powiedzieć, że Zieliński powstrzymywał go łatwo, a gdy tylko obrońcy Śląska przyszło mierzyć się z Kucharczykiem, to zaczęły się ogromne problemy. „Kosa” był w tym meczu niegroźny jak ratlerek. Ale co dziwne, nawet nie bardzo próbował pokazywać kły. Wydawało się, że z każdym meczem Kuba będzie grał lepiej, a jest jakby odwrotnie. Tu już chyba nie ma co trenować. Tu trzeba dzwonić. Możliwe, że po psychologa.

6. Śląsk miał przewagę w posiadaniu piłki, częściej też gościł na przedpolu naszego pola karnego, ale zagrożenia z tego nie było. Malarz wyłapał parę strzałów z dystansu, ale były to piłki, które obroniłby każdy bramkarz. Legia nie traciła głowy, w zdyscyplinowany sposób grała swoje i była zabójczo skuteczna w ofensywie. Z 5 dogodnych okazji wykorzystała 3. Było wprawdzie w tym wszystkim dużo kopaniny. Jeśli jednak okrasza się ją dużą porcją walki, to staje się ona strawna. A tak było we Wrocławiu.

7. We Wrocławiu mają problem z Legią. Nie tylko sportowy. Na boisku nie wygrali z nami od grudnia 2012 r., gdy decydującą bramkę dla Śląska strzelił... Jodłowiec. Swoją frustrację rekompensują więc tworzeniem teorii spiskowych, w których przoduje oczywiście niezawodny Roman Zieliński z fanslask.com, ale i trener Pawłowski zaczyna doszukiwać się problemów poza swoim zespołem. Efektem negatywnego nastawienia do Legii są potem takie akcje, jak rzucanie piłką w Malarza przez chłopca od podawania piłek. Natomiast brak ciepłej wody w szatni naszych zawodników to przejaw zwykłego buractwa.

8. Bramka Rzeźniczaka!!! King Bruce Lee Karate Mistrz!

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.