Norbert Misiak zadebiutował w meczu z Koroną - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Norbert Misiak: Warto było czekać

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Wraz z rozpoczęciem rundy, w zespole wojskowych pojawiły się nowe twarze. Jedną z nich jest Norbert Misiak, wychowanek warszawskiego klubu, który w białej koszulce wystąpił po raz pierwszy w wieku ośmiu lat. W rozmowie z Legionisci.com opowiada m.in. o tym, dlaczego lata oczekiwań były warte wbiegnięcia na boisko jako senior Legii Warszawa.

W Legii jesteś od 13 lat, a z pierwszym zespołem zadebiutowałeś bardzo niedawno. Miałeś momenty zwątpienia?
Norbert Misiak: Nie, wydaje mi się, że takich momentów nie było. Wiadomo, zastanawiałem się nad przyszłością, ale raczej nie miałem myśli żeby przestać trenować piłkę nożną. Owszem, myślałem nad tym, żeby spróbować w innym klubie, ale nigdy nie przybrało to formy zupełnej rezygnacji.

Miałeś wystąpić wcześniej, m.in. w sparingu z Sevillą, ale na przeszkodzie stanęły błędy organizacyjne. Zerwałeś również więzadła, co kosztowało Cię prawie rok przerwy w grze. Możesz określić siebie jako pechowca?
- Myślę, że nie ma sensu, abym tak siebie określał. Mimo wszystko w końcu udało mi się zadebiutować w najlepszym polskim zespole. Jasne, że mogło to nastąpić wcześniej, a z jakiegoś powodu nie nastąpiło. Nie postrzegam siebie jednak jako osobę, która miałaby nadzwyczajnego pecha. Może nie jestem największym szczęściarzem na świecie, ale na pewno nie mogę narzekać.

Niektórzy Twoi koledzy odeszli z Legii, żeby zacząć grać. Nie rozważałeś udania się na wypożyczenie w tym sezonie?
- Jak już wspominałem, przebiegały mi przez głowę takie myśli. Działo się to zwłaszcza, kiedy inni młodzi zawodnicy dostawali szansę od trenera, a ja wciąż musiałem czekać. Najbardziej bolało to, kiedy na boisko wbiegali młodsi ode mnie zawodnicy. Cieszę się jednak, że zostałem. Te wszystkie lata były warte czekania na debiut z „eLką” na piersi w pierwszej drużynie. Cierpliwie czekałem na swoją szansę i wreszcie ją otrzymałem. Teraz zrobię wszystko żeby zapracować na kolejne okazje do gry i pomalować swoją przyszłość w nieco bardziej świetlane kolory.

fot. Woytek / Legionisci.com

20 lat to już nie najmłodszy wiek, Ondrej Duda jest już przecież gwiazdą ligi. Czujesz presję czasu?
- Nie nazwałbym tego presją, ale zdaję sobie sprawę z tego, że są młodsi ode mnie zawodnicy, którzy występują regularnie. Mi nie pozostaje jednak nic innego jak tylko nieustannie walczyć i starać się przekonać do siebie trenera. Skoro nie mogę grać w Ekstraklasie, to będę ciężko pracował w rezerwach. 14 marca gramy mecz z rezerwami Pogoni Siedlce i także postrzegam go jako swoją szansę do jak najlepszego zaprezentowania swoich umiejętności. A to, czy kogoś do siebie przekonam zweryfikuje wspomniany tutaj czas.

Obok Rafała Makowskiego jesteś jedynym młodym wychowankiem klubu. Czy Legia ma problem z Akademią?
- To już nie mi oceniać. Wydaje mi się jednak, że nie. Drużyny juniorskie bardzo dobrze radzą sobie w swoich rozgrywkach. Poza tym o skuteczności Akademii świadczą chociażby Michał Żyro, czy Dominik Furman. Jasne, można powiedzieć, że to też przecież nie są stuprocentowi wychowankowie, ale dołączyli do Legii w bardzo młodym wieku i to właśnie Akademia ukształtowała ich piłkarsko. Obydwoje grają na dobrym poziomie i to chyba pokazuje, że szkolenie w Legii stoi naprawdę wysoko.

Odpadnięcie Legii z Ligi Europy oznacza jeszcze mniej szans na Twoją grę.
- Na pewno przez to, że Legia odpadła rotacji w składzie będzie mniej niż na początku, więc zaboli to po równo wszystkich młodych zawodników, ale też i graczy rezerwowych. Wszyscy chyba mamy tego świadomość, jednak pewnych rzeczy po prostu nie da się przeskoczyć. Ja i reszta chłopaków musimy dalej robić swoje. Poza tym obecny maraton Legii w pucharze i lidze także nie przysporzy nam szans do gry. Ja zamierzam uzbroić się w cierpliwość i czekać na swoją szansę dobrze reprezentując Legię w rezerwach. Każdy ma swoje ambicje, mam je również ja i rezerwy traktuję jako most do mojego rzeczywistego celu – pierwszego zespołu Legii Warszawa.

Twój debiut w meczu z Koroną Kielce przeszedł bez echa. Zła dyspozycja, brak zaufania od kolegów, a może jedno i drugie?
- Myślę, że mecz po prostu tak się potoczył. Naszym założeniem było przyjąć Koronę na własnej połowie i czekać na okazję do ataku. Cała drużyna nie miała zbyt wiele okazji w ofensywie i na to po prostu nie miałem wpływu. Nie zawsze da się być pod grą, więc nie postrzegam tego jako jakąś swoją porażkę. Spotkanie było bez rumieńców, takie mecze też się zdarzają i trzeba umieć je rozegrać. Być może jeśli dostanę swoją szansę w innym meczu, wówczas moja gra będzie wyglądać inaczej.

fot. Mishka / Legionisci.com

Nie żałujesz swojego pozostania na Łazienkowskiej? W słabszych klubach mógłbyś złapać niezwykle cenne doświadczenie.
- Nie, bo już od pół roku mogę trenować z najlepszymi zawodnikami w Polsce i daje mi to naprawdę wiele. Gra w rezerwach w połączeniu z treningami z pierwszym zespołem daje naprawdę dużo. Ważna jest sama gra, nawet jeśli przeszedłbym gdziekolwiek to grałbym tyle samo, co teraz w III lidze. Natomiast żaden klub nie byłby w stanie zapewnić mi szkolenia się obok najlepszych zawodników w kraju, więc naprawdę nie żałuję swojej decyzji. Oczywiście, jeśli w dalszej perspektywie nie będę miał żadnych realnych szans na grę w pierwszym zespole, to trzeba będzie pomyśleć o zmianie otoczenia, teraz mam jednak jeszcze trochę czasu.

Jako dziecko podpatrywałeś starszych piłkarzy. Masz jakiś wzór do naśladowania czy to w Legii, czy to w Europie?
- Myślę, że na Starym Kontynencie gra wielu wspaniałych piłkarzy i od każdego zawodnika występującego na mojej pozycji jestem w stanie czegoś się nauczyć. W Legii nie patrzę na jednego piłkarza i to co najlepsze staram się czerpać od każdego z osobna.

Wielu młodych zawodników mówiło o Miro Radoviciu jako o „dobrym tacie.” Brakuje Wam go teraz?
- Na pewno Miro Radović to osoba, która robiła w drużynie fantastyczną atmosferę i z powodu jego odejścia pod tym względem reszta drużyny cierpi tak samo jak my młodzi. Jeśli chodzi o jakiś wzór, który odszedł to na pewno jest to duża strata. Miro to fantastyczy piłkarz, od którego można było podpatrzeć i nauczyć się naprawdę dużo. Oczywiście atmosfera mimo odejścia Rado jest dalej fantastyczna, ale piłkarsko zespół na pewno poniósł jakąś szkodę, a my straciliśmy doskonałego nauczyciela.

Jakie cele wyznaczyłeś sobie na ten sezon, a jakie z kolei są szczytem Twoich futbolowych marzeń?
- Moim marzeniem bliższym zrealizowania jest regularne występowanie w Legii i stanowienie o sile tego zespołu. Na razie nie wybiegam dalej w przyszłość – to czas pokaże jak rozwinie się moja przygoda z piłką.

Rozmawiał Jeleń

fot. Raffi


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.