Kątem oka
REKLAMA

Kątem oka - 17. tydzień z głowy

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Gdy piłkarze wzięli sobie do serca akcję „Charytatywna wiosna Legii” i z całych sił wzięli się za rozdawanie punktów potrzebującym, chyba nikt nie sądził, że w swym wolontariacie posuną się tak daleko. W 10 wiosennych bojach Dupoklasy nasi milusińscy oddali aż połowę z możliwych do zdobycia punktów. Przyznacie, że rzadko kogo stać na taki gest. Nie chcę deprecjonować humanitaryzmu podopiecznych Berga, ale z pewnością łatwiej im prowadzić swą działalność ze świadomością, że wciąż są liderem.

Poniedziałek. Danijel Ljuboja opowiadał, że wierzy w obronę mistrzostwa, ale też bardzo lubi Macieja Skorżę i w ogóle to wypowiadał się, jakby był w stanie, w którym najbardziej lubi się znajdować. W końcu przecież wolno mu. Już nie gra w piłkę. Zresztą, jak grał, to też mu było wolno. Najwięcej właśnie za kadencji „Benedykta”. Trudno się więc dziwić, że „Ljubo” darzy szkoleniowca takim sentymentem. To w erze „skorżyzmu” Serbowi było u nas najlepiej – trenował kiedy chciał, na boisku grali ci, z którym chciał grać. Piękne czasy. Ale wiecie co? Ja tam uwielbiałem naszego „Skunksa”…



Wtorek. Poczytaliśmy wypowiedzi dwóch legionistów. I obaj wypowiadali się bardzo mądrze. Inaki Astiz opowiadał, że jego marzenie o grze w Primera Division pozostanie niespełnione i woli zostać w Legii niż tułać się po niższych ligach w Hiszpanii. Nie wiadomo tylko, czy Legia chce, by Hiszpan z nami został. Pamiętacie, że Inaki skończy w tym roku 32 lata? Natomiast Kuba Kosecki potwierdził, że może i wielu irytuje swym zachowaniem, wyglądem i stylem życia, ale ma właściwe podejście do sportu. Możliwe, że z niego już nic nie będzie i nigdy nie wróci do poziomu sprzed 2 lat, ale ma chłopak charakter do sportu i, jakby nie patrzeć, sporo już w nim osiągnął.



14 lat temu trudno było uwierzyć, że ten dzieciak zostanie dwukrotnym mistrzem Polski, wygra dwa puchary, zagra w reprezentacji…

Środa. Rozszalała się burza po publikacjach o problemach Sa w Legii. My o tym też pisaliśmy, ale bez wyciągania tajemnic szatni. Najwyraźniej jednak szatnia ma na tyle dość Portugalczyka, że postanowiła nie gryźć się w język. Wylały się gorzkie żale i to szerokim strumieniem. Dowiedzieliśmy się więc, że Sa to m. in. leniuch, narcyz, obrażalski i skarżypyta. Wszystko spoko, tylko zastanawia, czy ujawnianie tego wszystkiego w newralgicznym momencie sezonu, gdy drużynie nie idzie dobrze, ma tylko jednego sprawnego napastnika (w dodatku nie strzelającego goli) i potrzebuje jedności, służy Legii. Duża w tym wszystkim rola trenera Berga, by, mimo swej antypatii do zawodnika, potrafił tak ułożyć się z Sa, by ten był jeszcze przydatny dla drużyny. Na takim układzie wszyscy mogą tylko skorzystać.

Czwartek. Norweg szybko wziął sprawy w swoje ręce i na przedmeczowej konferencji prasowej stwierdził, że jest bardzo zadowolony z Sa.



Sposób, w jaki nasz Heniutek wypowiadał się o nielubianym Portugalczyku zasługuje na najwyższe uznanie. Po zakończeniu kariery trenerskiej, Berg powinien się zająć dyplomacją. Owijanie w bawełnę to jego duży atut. A swoją drogą, to, co o relacjach drużyna – Orlando pisali stołeczni dziennikarze, nie zostało wyssane z palca. Znam tych gości i wiem, że swoją pracę wykonują niezwykle rzetelnie.

Piątek. W Chorzowie bez zmian. Przede wszystkim na stadionie, który jest prawdziwą świątynią dla przeciwników nowoczesnego futbolu. Porastające trawą trybunki ułożone na nasypie, brak zadaszenia i wszelkich udogodnień, rozpadające się schody, fatalna widoczność, klatka w sektorze gości, wspaniale płonie… Aż łza się w oku kręci… Tym bardziej, że po spadku Widzewa, to ostatnie takie cudo w Dupoklasie… Szczecin jednak wygląda nieco lepiej. Niewiele, ale… lepiej. Wracając jednak na Śląsk: przy Cichej Legia nigdy nie miała łatwo i tradycji stało się zadość. Wprawdzie „Wojskowi” grillowali i grillowali Ruch, ale jakoś ugrillować nie mogli. Nawet rzut karny nie pomógł. Wszystko skończyło się na irytującym 0-0, choć gra mistrzów Polski daje nadzieję na pomyślny finisz rozgrywek.

Weekend. Spisek w Poznaniu, bo kto to widział, by Lech już po Legii, znając jej wynik, a w dodatku wygrywał ze Śląskiem?! Terminarza najwyraźniej nie ustalał nikt z Warszawy, tak?! Tak?! Fakty są jednak takie, że punktowy dorobek Legii w tym sezonie jest żenujący: mamy za sobą 29 kolejek i uzbieraliśmy 53 oczka, tj. 61% możliwych do zdobycia punktów. Rok temu po 29. kolejce to było 69%, a 2 lata temu aż 73,5%. Panowie prezesi, Legia miała się rozwijać, a nie zwijać. Gdyby jeszcze Dupoklasa równała w górę, można byłoby to zrozumieć, ale nam po piętach depcze zespół, który jest całkowicie uzależniony od Łukasza Trałki, na 3. miejscu mamy ekipę pełną anonimowych graczy, a dalej? Dalej nie ma niczego. W każdym razie, jeśli piłkarze zapomnieli, jak haniebnie przepier… tytuł 3 lata temu, to ku przestrodze polecam ten skrót.



W kąciku „Ulubieńcy lat minionych” wpadamy do Miroslava Radovicia, który doznał urazu barku i przez parę miesięcy nie pogra w Hebei, które ostatnio zaczęło piąć się w górę tabeli. Miro, jak tylko może, ogląda mecze Legii i dziwi się…

To było grane

Przed nami finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym.



4 lata temu też graliśmy z Lechem finał Pucharu Polski, ale po meczu wynik zszedł na dalszy plan. Oby tym razem nic nie przyćmiło sukcesu „Wosjkowych”. Swoją drogą Skorża już raz przegrał finał PP w 2008 r. Powtórka z rozrywki mile widziana.

Zdjęcie tygodnia.



Jak zamiast piłki wpadnie zawodnik, to się nie liczy?!

Autor: Qbas

Twitter: QbasLL

Kątem oka na Facebooku

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.