Mateusz Bierwagen - fot. Bodziach / Legionisci.com
REKLAMA

Zasłużone zwycięstwo - relacja z 4. meczu rywalizacji Legia - Stal

Radosław Kaczmarski, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Po sobotnim niepowodzeniu legioniści stanęli pod ścianą - tylko zwycięstwo w niedzielnym spotkaniu przedłużało ich szanse na grę w finale rozgrywek. Pełni sportowej złości legioniści zapowiadali walkę do upadłego.

Spotkanie nieco lepiej rozpoczęli goście, trójka Łukasza Wilczka i dobra postawa Trybańskiego pod obiema tablicami nie była wystarczająca do tego by prowadzić. Zawodnicy Stali ponownie często trafiali - Żurawski mógł zaliczyć akcję 2+1 lecz nie trafił rzutu wolnego, ale z dystansu przymierzył Suliński i to Stal prowadziła 9:5. Od tego momentu, czyli od czwartej minuty gry, do końca pierwszej kwarty dominowali gospodarze. Podopieczni trenera Bakuna zaliczyli serię 12:2, która pozwoliła prowadzić im po pierwszej kwarcie 17:11. Swoją przewagę Legia zbudowała dzięki szybkiemu atakowi, z którym nie radzili sobie przyjezdni. Nasza gra była intensywna, co zmuszało Stal do popełniania przewinień. Dwukrotnie zza łuku trafił Kobus, a w ostatniej akcji tej części meczu, w bardzo trudnej sytuacji pod koszem, dwa punkty zdobył Bierwagen.

Drugą kwartę otworzył Arek Kobus ponownie trafiając za trzy punkty, a po udanej akcji tego samego zawodnika Legia prowadziła już 23:13. Goście odrobili nieco strat dzięki liderom z poprzedniego meczu - Tomaszowi Ochońce i Adrianowi Sulińskiemu, ale przerwa na żądanie o jaką poprosił Piotr Bakun pomogła naszym koszykarzom powrócić do dobrej gry. Dobrą serię zespołu rozpoczął Trybański, który świetnie odnajdował się pod atakowanym koszem, dobijając rzuty kolegów. Chwilę później z dystansu przymierzyli Aleksandrowicz i Kwiatkowski. "Panda" nie poprzestał tylko na rzutach zza linii 6,75. Odważnie wchodził pod kosz, gdzie napotykał na opór obrońców Stali, co często kończyło się faulem na naszym zawodniku. Po takiej właśnie akcji, w której Michał trafił również rzut osobisty, Legia wyszła na najwyższe tego dnia prowadzenie - 34:21. Goście nie mogli znaleźć odpowiedzi na dobrą grę legionistów, nie sprzyjała im także skuteczność – przez 20 minut gry Stal trafiła zaledwie 10 rzutów z gry, w tym tylko dwukrotnie z dystansu. Na przerwę w lepszych humorach udali się gospodarze, wygrywając 40:32.

Ostrowianie pokazywali już, że nie są drużyną która szybko się poddaje, gdy gra nie toczy się po ich myśli, toteż wielu spośród zgromadzonych widzów spodziewało się zaciętej walki i próby odrobienia strat. Właśnie pod znakiem walki i słabej skuteczności z obu stron stała trzecia kwarta. Mnożyły się błędy, ale także mnóstwo było zaciętości i nieustępliwości. Obie drużyny próbowały przedrzeć się pod kosz, lecz w polu trzech sekund nie było zbyt wiele miejsca na jakiekolwiek manewry. Gdy udało się wreszcie znaleźć dogodną pozycję do rzutu, piłka nie wpadała do kosza. Aktywny w naszych szeregach był Trybański, który mądrze odcinał od podań Sulińskiego i Żurawskiego, a rzut tego drugiego zbił w ostatniej chwili. Mimo tych trudności Stal zdołała odrobić dwa punkty i przed ostatnią kwartą stała przed wyzwaniem odrobienia jeszcze sześciu oczek.

Walka i niska skuteczność wciąż dominowała. Rzutów z obu stron było już więcej, ale przez pierwsze 2,5 min gry w czwartej kwarcie nie padły żadne punkty. Przełamanie przyszło z chwilą udanej dobitki Łukasza Olejnika po rzucie Sulińskiego. Odpowiedź Legii przyszła szybko i dość efektownie. Trafieniami z dystansu popisali się Aleksandrowicz i Kobus, co na pewno podcięło rywalom skrzydła. Czas uciekał, a strata ponownie sięgnęła 10 punktów. Sygnał do pogoni za legionistami dał Żurawski, w jego ślad poszedł Ochońko, ale tego dnia Stal nie trafiała tak często jak ostatnio. Dwie skuteczne akcje przeprowadził niezawodny Wilczek i dla wielu stało się jasne, że porażka naszych koszykarzy byłaby ogromnym splotem niezwykłych wydarzeń. 120 sekund i 10 punktów straty nie spowodowało poddania się ze strony gości. Legioniści dosłownie fruwali nad głowami rywali, co niestety kończyło się przewinieniami, ale zawsze pozostawała nadzieja na słabą dyspozycję ostrowian również na linii rzutów osobistych. Bezbłędnie jednak wykonał je Sirjatowicz, a minutę później za trzy trafił Zębski. Przewaga gospodarzy stopniała do pięciu punktów, ale została na szczęście skutecznie obroniona. Stal zmuszona była do szybkiego faulowania przeciwników, ale Aleksandrowicz i Kwiatkowski byli nieomylni. Zwycięstwo stało się faktem, rywalizacja wraca do Ostrowa Wlkp. gdzie już na pewno rozstrzygnie się kto zagra w finale 1. ligi.

Legia Warszawa - Stal Ostrów Wielkopolski 67:59 (17:11, 23:21, 8:10, 19:17)
Legia: Kobus 19, Wilczek 15, Aleksandrowicz 14, Trybański 8, Kwiatkowski 5, Bierwagen 4, Świderski 2, Bojko 0, Ornoch 0, Paszkiewicz 0.

Stal: Żurawski 17, Pisarczyk 9, Zębski 9, Ochońko 8, Suliński 7, Sirijatowicz 4, Mroczek-Truskowski 3, Olejnik 2, Adamczewski 0, Milczyński 0.
Stan rywalizacji: 2:2

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.