Michał Żyro niecałe 20 minut wytrzymał z maską na twarzy - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Punkty po meczu z Lechem

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Legioniści przegrali 1-2 w spotkaniu z największym rywalem i dzięki tej wygranej Lech rozsiadł się w fotelu lidera. Mecz od początku był typowym graniem na remis, bo żaden z zespołów nie był skory zaryzykować. Goście zdobyli gola po rzucie rożnym, a po chwili dołożyli na 2-0 po stracie Vrdoljaka. Mecz się otworzył, legioniści szybko zdobyli bramkę kontaktową, ale, mimo kilku stuprocentowych okazji, nie wywalczyli nawet remisu.

1. Przegraliśmy najważniejszy mecz ligowy w sezonie. Można roztrząsać, czy zasłużenie, czy Lech rzeczywiście jest lepszy, ale fakty są takie – na 4 spotkania przeciwko ekipie Skorży wygraliśmy jedno i dwa przegraliśmy. Równie kiepsko wygląda bilans naszego zespołu w starciach z innymi drużynami czołówki. Trudno więc o optymizm przed nadchodzącymi kolejkami.

2. Wszystkie mecze Legii z Lechem były wyrównane. Raz więcej szczęścia mieliśmy my (jesień 14, finał PP), raz Lech (2x wiosna 15), ale nigdy żadna z drużyn nie była wyraźnie lepsza. To bardzo smutny wniosek, bo świadczy o regresie mistrzów Polski. Lech punktuje bowiem jedynie ciut lepiej niż rok temu. My za to rozdajemy punkty na prawo i lewo. Charytatywna wiosna Legii trwa w najlepsze. I najgorsze.

3. Legioniści widzą winnych tylko poza sobą. Wymyślają jakieś durne protesty, obrażają się na dziennikarzy i ciągle są najlepsi. Pytani w strefie wywiadów o przyczyny porażki najchętniej wzruszają ramionami i podkreślają, że przecież Lech jest słabszy. Przyciskani zaś od razu się irytują. Ich się nie można czepiać. Są tacy wspaniali. I tylko nie pamiętają, że punktują na żenującym poziomie, a w meczach z zespołami pierwszej ósemki częściej tracą punkty niż zgarniają komplet (7 wygranych, 3 remisy i już 5 porażek). W skrócie – perfekcyjna drużyna.

4. Piłkarze grzeszą pychą i chyba przez to stracili kontakt z rzeczywistością. A może oni wcale nie chcą jej dostrzegać? W sumie im się nie dziwię. Dostać 9 razy w cymbał w zapyziałej lidze, to żaden powód do dumy. A lista wstydu wygląda tak: Bełchatów, Podbeskidzie, Piast, Pogoń, Łęczna, Jagiellonia, Lech, Lechia, Lech. Tymczasem w 45 ostatnich latach nie było mistrza z 9 przegranymi (dalej nie chciało mi się sprawdzać). Coś mi jednak podpowiada, że w przypadku Legii to jeszcze nie koniec i możemy otrzeć się o wynik z sezonu 10/11, w którym ponieśliśmy 11 porażek.

5. Zbyt szybko z klubu zaczęły wyciekać informacje o nadchodzących zmianach personalnych. Większość zespołu nie może być pewna swojej przyszłości, a w tej sytuacji trudno spodziewać się, że będą umierać za Legię. Astiz, mimo, że jest podstawowym obrońcą, wciąż negocjuje z klubem przedłużenie kontraktu, Brzyski wie, że po wzmocnieniach to może być jego początek końca, Vrdoljak ma podobno świetną ofertę z Chin, a niemal na pewno odejdą Duda, Żyro i Sa. Oni wszyscy nie są w pełni skoncentrowani na grze, co widać doskonale. I tylko „Sagan” może spać spokojnie. Michał Żewłakow nie da mu przecież krzywdy zrobić.

6.Zespół się rozlazł i nie ma komu wziąć go za ryj. Jest za to kapitan, który specjalizuje się w fochach na cały świat i dobre wychodzi mu nakręcanie szatni w tym zakresie. Niecały rok temu rozmawiałem z Radoviciem o tym, że w Legii to wyniki nakręcają dobrą atmosferę. „Rado” powiedział wtedy „Przyjdzie przecież czas, gdy nie będziemy wygrywać, gdy wszyscy będą nas krytykować i wtedy trzeba pokazać, że jesteśmy drużyną, że jesteśmy rodziną, która w trudnych momentach potrafi trzymać się razem”. Ten czas przyszedł, drużyna pokazuje, że trzyma się razem, ale tylko poza boiskiem. Na nim wiosną prezentuje się co najwyżej przeciętnie. W 2015 r. nie zagraliśmy jeszcze dobrego spotkania. I obstawiam, że już nie zagramy.

7. Nieskuteczność - hasło, które najczęściej się powtarza w „Punktach”. Słusznie pomstujemy na Legię, ale przecież, gdyby wygrała z Lechem 4-2, to byłby prawdziwy obraz tego, co działo się na boisku, zwłaszcza w II połowie. Setki marnowali Kucharczyk, Sa i Guilherme. Fakty pozostają jednak takie, że to goście strzelili dwa gole z niczego, a my potrzebowaliśmy niezliczonej liczby okazji, by zdobyć jednego gola.

8. Kara za minimalizm. Legia w I połowie grała w chodzonego. Oba zespoły wyglądały, jakby remis je zadowalał, ale jednak więcej jakości pokazywał Lech. Do przerwy oddaliśmy tylko 1 i to niecelny strzał na bramkę. Legioniści wzięli się do pracy dopiero, gdy zaczęło im się palić w dupkach. Poznaniacy jednak nie stracili głowy i choć często byli spychani do głębokiej defensywy, to cel osiągnęli. „Wojskowi” sądzili chyba, że mecz sam się wygra i dwa gole Lecha mocno ich zaskoczyły, a zarazem sprowadziły w końcu na ziemię. Problem w tym, że może być to o jeden mecz za późno.

9. Utrata tytułu może nas słono kosztować. Jestem w stanie wyobrazić sobie Skorżę, który wprowadza Lecha do Ligi Mistrzów. „Benedykt” udowodnił już, choćby w Legii, że potrafi świetnie przygotować zespół do meczów eliminacyjnych. Tymczasem w tym roku stawka za sam awans do LM wynosi 12 mln euro.

10. Nieprofesjonalnym jest tatuowanie się 4 dni przed meczem sezonu i jeśli nawet rana Dudzie nie przeszkadzała w grze, to z pewnością nie pomogła mu zarówno w grze, jak i przygotowaniu się do spotkania. No i Słowak kolejny raz zagrał piach. A tak na marginesie: zwróciliście uwagę ile razy Ondrej wrócił za rywalem po stracie? Duda to jednak o wiele szerszy temat, w sam raz na osobny tekst. Z kolei robienie cyrku, wraz z sesją zdjęciową, z ogarniania maski dla ochrony złamanego nosa Żyry jest po prostu żenujące. Zwłaszcza, gdy okazało się, że ultrasuperhiper nowoczesna maska jest g… warta i po kwadransie nasz skrzydłowy ją wyrzucił.

11. Pojawiły się głosy, że czas skończyć z poklepywaniem piłkarzy po plecach. A klepią ich wszyscy: od kibiców, którzy wykazali się ogromną dojrzałością i długo siedzieli cicho mimo słabej gry byłego już lidera, przez prezesów, którzy nie chcieli wprowadzać nerwowości wśród naszych wrażliwych gwiazd, po trenera, którego ktoś chyba poinformował, że w Polsce z piłkarzami się nie zadziera, bo to obrażalskie towarzystwo i konflikt zawsze kończy się tak samo – zwolnieniem szkoleniowca. Czy potrzebny jest wstrząs? Potrzebny był dawno temu, ale moment został przegapiony. Wszyscy uznaliśmy, że nie ma co się martwić na zapas, bo przecież ligę i tak wygramy. Skorża miał jednak w Lechu inne plany.

12. Co dalej?. Nic. Nawet jak przegramy tytuł, to świat się nie zawali, władze klubu mają swoją wizję i będą ją realizować. Tak czy siak, czeka nas jednak gruntowna przebudowa i w przyszłym sezonie możemy cierpieć. Pytanie tylko, jak trener Berg odnajdzie się na takim placu budowy, bo w Legii dostał gotowca, którego mógł szlifować. Pora by udowodnił też, że potrafi stworzyć autorską ekipę. Szczerze mówiąc, wierzę, że da radę. Prezesi jednak muszą sięgnąć głębiej do kieszeni, a dyrektorzy sportowi wziąć się mocno do pracy.

Autor: Qbas

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.