Kątem oka
REKLAMA

Kątem oka - 21. tydzień z głowy

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Smakowity był to tydzień. Nie dość, że Legia wygrała dwa spotkania, to jeszcze sporo się działo. Najwięcej oczywiście w końcówce meczu przeciwko Jagiellonii i już po nim. Ogarniająca kraj histeria najpierw wzbudzała rozbawienie, ale potem irytację. Zwłaszcza, gdy okazało się, że ta „gwałcona przez sędziów” drużyna Probierza wygrała z Wisłą po golu z dwumetrowego spalonego. W środę cała Polska widziała i huczała o karnym dla Legii. Sobota przeszła dziwnie bez echa. Najpierw był jednak…

Poniedziałek. Dyrektor Michał Żewłakow stwierdził, że Legia nikogo się nie boi prócz samej siebie. A konkretnie tego, że zaskoczy ich własna forma. Nie mam bladego pojęcia, co miał na myśli pan dyrektor. Wy się boicie samych siebie? Rozumiem, że w po wprowadzeniu się w pewien stan nie zawsze można sobie ufać, ale żeby od razu się bać? No i o co chodzi z tą formą? Forma może zaskoczyć pozytywnie, czy negatywnie? Mi się zawsze wydawało, że piłkarze dobrze wiedzą, w jakiej są formie. I albo się umie grać, albo się nie umie.



Wtorek. Berg stwierdził, że to może być jeden z najlepszych sezonów w historii Legii i z automatu oberwał gradem śmiechu. Tymczasem nasz NaczeLLny siadł, podrapał się po głowie, pomyślał i wyszło mu, że Norweg ma rację. Jeśli Legia obroni tytuł, to będzie jeden z najlepszych sezonów w jej historii – podwójna korona i 1. miejsce w fazie grupowej rozgrywek europejskich, a w związku z tym gra na wiosnę w pucharach nie przydarzyły się nam jeszcze nigdy. Pozostało zdobyć tytuł. Tylko i aż. Brakuje jednego punktu. Tylko i aż. Pewnie by go nie brakowało, gdyby nie…



(autor @Żyro Transfer Watch, heheszki)

Ale też nie od dziś wiadomo, że gdyby szafa miała sznurek, to byłaby windą.

Środa. Na temat meczu przeciwko Jagiellonii napisaliśmy już wszystko, co mieliśmy do napisania tu , tu i tu. Niestety, mimo, że minął już tydzień od skandalicznych incydentów z udziałem piłkarzy i sztabu szkoleniowego Jagiellonii na stadionie Legii, nie doczekaliśmy się reakcji Komisji Ligi Ekstraklasy. Zawodnicy z Białegostoku znieważali sędziego, a dodatkowo Drągowski prowokował kibiców (co jest przestępstwem zgodnie z ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych). Prowokowali również członkowie sztabu szkoleniowego, a Tarasovs kopnął mikrofon, który uderzył w naszą rzeczniczkę, a zrobił to z premedytacją. Okazuje się, że bezkarnie, bo cała wesoła ekipa wzięła udział w meczu przeciwko Wiśle. Tymczasem, gdy piłkarz Ostrovii pokazał eLkę na Polonii, spędził na komisariacie 24 godziny i błyskawicznie został skazany. Pewnie niektórzy się zastanawiają, czemu wciąż wałkujemy ten temat. Sprawa jest prosta. Legia się sama nie obroni.

Przy okazji warto też za każdym razem podkreślać, że część ekipy Jagiellonii, to, jak to ładnie ujął Kuba Kosecki, „to jest k… bydło”. Wystarczy popatrzeć i posłuchać.





Czwartek. Probierz, mimo, że pier… sobie whisky, nadal miał szczękościsk. Dostał przecież w cymbał od zagranicznego trenerzyny, który jest o krok od przegrania ligi z najlepszym polskim zespołem. Trudno więc dziwić się rozgoryczeniu tego człowieka, któremu dał upust zarzucając Bergowi m.in. brak etyki. Jest już skorżyzm, czas na probierzyzm. To drugie jednak to nie styl, to stan umysłu. Zbigniew Boniek zaś mocno popłynął i… zawiesił sędziego Gila. Podobno niejako w nagrodę – by sobie odpoczął, bo na pewno jest psychicznie zmęczony po tym spotkaniu. Niebywałe…

Piątek. Boniek w piątek jednak oświadczył, że karny dla Legii był… prawidłowy. Co innego było jednak ważniejsze tego dnia. 22 maja minęło 20 lat od debiutu Marka Saganowskiego w lidze. Okolicznościowo polecamy długi wywiad z „Saganem” sprzed dwóch lat, w którym ciekawie opowiada o swojej karierze. Gratulacje!

Weekend. Udało nam się połowicznie. Swoje wprawdzie zrobiliśmy i w wielkich bólach pokonaliśmy Pogoń, ale Lechia nie poszła nam na rękę i postanowiła, że urywanie punktów Lechowi nie jest warte umierania na boisku. Inna sprawa, że poznaniacy zagrali dobre spotkanie i zasłużenie wygrali. Zostały 3 kolejki i z pewnością ekipa Skorży jeszcze straci punkty. Problem w tym, że my również. Już w spotkaniu przeciwko Wiśle łatwo nie będzie. Zresztą nigdy nie jest, bo gramy tak, że bolą oczy. Możliwe jednak, że szansę gry od początku dostanie „Sagan” i dojdzie do pojedynku dinozaurów Saganowski – Głowacki. I coś czuję, że Marek nas uratuje. Bo w końcu przecież musi trafić do siatki, nie?

W kąciku „Ulubieńcy lat minionych” zazwyczaj piszemy zgryźliwie o byłych zawodnikach Legii. Dziś wyjątkowo jednak inaczej. 10 lat temu, po długiej walce z chorobą, zmarł Krzysztof Nowak, zawodnik znany z tego, że był pierwszym Polakiem, który zdobył gola w lidze brazylijskiej, gry w reprezentacji i VFL Wolfsburg. W Legii zagrał tylko w jednym meczu na inaugurację sezonu 96/97 przeciwko Amice. Podczas meczu finałowego o puchar Mazowieckiego ZPN, w ramach rozgrywek o Puchar Polski, między Ursusem i Legią II uczczono pamięć zawodnika, który wychował się w „Traktorlandzie”. To już 10 lat…

To było grane

Niemal równiutko 20 lat temu legioniści ograli na wyjeździe Ruch i niemal zapewnili sobie tytuł. W tym meczu dwa gole strzelił nasz najlepszy napastnik Jerzy Podbrożny. Zresztą zobaczcie sami:



Zdjęcie tygodnia



Gdzie Legia nie może tam … Matras pomoże.

Autor: Qbas
Twitter: QbaLL
KO na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.