Rafał Makowski i Jacek Jaroszewski - z tyłu Henning Berg - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Makowski: Świetny sezon na jubileusz to konieczność

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

- Jestem świadomy pewnej hierarchii, ale ciągle chcę więcej i więcej, to cecha najlepszych sportowców. Jeżeli mam spełniać marzenia swoje i swojej rodziny, nie mogę oglądać się na innych, tylko samemu dawać z siebie 120% na treningach i meczach, żeby „odjechać” moim konkurentom i móc reprezentować mój ukochany klub - mówi Rafał Makowski, który niedawno zdobył z juniorską Legią mistrzostwo Polski, a teraz przebywa z pierwszą drużyną w Austrii.

Jak bardzo różniło się Wasze podejście do meczu z Lechem od innych spotkań, które toczyliście w CLJ?
Rafał Makowski: - Przede wszystkim tym, że z Lechem rywalizujemy naprawdę wiele lat. Takie mecze zawsze są wyjątkowe, dlatego byliśmy zdeterminowani, by pokazać swoją siłę na tle mocnego rywala. Bardzo też chcieliśmy udowodnić naszą wyższość. Tak naprawdę jedyna obawa wynikała z tego, że jeżeli czasami czegoś bardzo się chce, to można przedobrzyć.

Traktowaliście to spotkanie jako pewnego rodzaju rewanż za przegraną Ekstraklasę?
- Traktowaliśmy te mecze jako weryfikacje swoich możliwości. Każdy z nas chciał wygrać najważniejsze juniorskie trofeum dla klubu, a przy okazji dobitnie udowodnić, że czas już na następny krok.

Zwłaszcza drugi mecz cechowała wyjątkowa brutalność. Co Twoim zdaniem wpłynęło na to, że arbiter był zmuszony pokazać aż 3 czerwone kartki?
- Lechowi zostało 90 minut na odrobienie 3 goli, wiec musieli kombinować, jak wyprowadzić nas z równowagi, żeby sprawić, że skupimy się na emocjach i wyłączymy myślenie. Ale tego dnia trafili na zdeterminowanych kozaków. We mnie już w pierwszym kontakcie z piłka władowało się dwóch gości. Bylem na to gotowy. Zadbałem o to, żeby sami odczuli kontakt ze mną, ale jednocześnie nie mogłem dać sędziemu pretekstu do reakcji. Cwaniactwo w piłce jest potrzebne, zwłaszcza w połączeniu z odpowiedzialnością i umiejętnościami technicznymi. Uważam, ze właśnie ta mieszanka zapewniła nam zwycięstwo.

Zamieniłbyś złote medale CLJ na wygranie Ekstraklasy?
- Nie oddałbym medalu CLJ bo jest on namacalnym dowodem naszego sukcesu. Chciałbym za to w następnym sezonie wydatnie przyczynić się do tego, by dorosły mistrz wrócił na swoje miejsce.

Do Legii przyszedł Michał Pazdan, ale klub opuściło przecież dwóch stoperów. Co kibiców wprawia w niepokój, Ciebie może uszczęśliwić. To przecież doskonała szansa na pokazanie się.
- Jestem świadomy pewnej hierarchii, ale ciągle chcę więcej i więcej, to cecha najlepszych sportowców. Jeżeli mam spełniać marzenia swoje i swojej rodziny, nie mogę oglądać się na innych, tylko samemu dawać z siebie 120% na treningach i meczach, żeby „odjechać” moim konkurentom i móc reprezentować mój ukochany klub. To jasne, że oczekuję szansy na grę, żadnego zawodnika nie zadowala przecież rola na dalszym planie. W Legii nikt nigdy mnie nie popchnął i wszystko musiałem sobie wywalczyć. Jestem wychowankiem, jestem w Legii od zawsze, a tacy rzadko dochodzą do pierwszego zespołu. Żeby tutaj dotrzeć naprawdę sporo już musiałem udowodnić i niewiele rzeczy może mnie załamać. Poza tym równie dobrze czuje się w roli środkowego pomocnika. Fajnie, gdybym był rozpatrywany w kontekście obu tych pozycji.

Czy jeśli po wyleczeniu kontuzji trener Berg podszedłby do Ciebie i powiedział "Rafał, jutro grasz od początku" to czujesz się na siłach fizycznych i psychicznych aby reprezentować Legię w walce o najwyższe cele?
- Uraz na szczęście nie jest groźny, lekko uszkodzona łąkotka i obrzęk na więzadłach krzyżowych, więc do gry powinienem wrócić za jakieś 2 tygodnie. Po tym okresie będę w pełni zdrów. Jeśli dostałbym taką szansę – a jest to moje wielkie marzenie, przyznam, że cały czas wizualizuję sobie podobną sytuację – to uważam że jestem gotów, aby założyć koszulkę ze swoim nazwiskiem, popatrzeć na „elkę” na sercu i wybiec na boisko, żeby zapewnić mojej drużynie wygraną. Jestem młodym zawodnikiem, nie twierdzę zatem, że wszystko będzie mi wychodziło w stu procentach. Ale jeżeli popełnię błąd, to na pewno nie dlatego, że się czegoś bałem. Mam w sobie dużo pokory, zasuwam i czekam na szansę.

W Ekstraklasie jeszcze nie zagrałeś, ale trenerzy i obserwatorzy zgodnie podkreślają, że jesteś jednym z najbardziej obiecujących talentów w juniorach. Które miejsce daje Ci lepsze miejsce rozwoju: CLJ w której jesteś ostoją zespołu, III-ligowe rezerwy, w których regularnie występujesz, czy jednak Ekstraklasa, w której ciągle czekasz na swoją szansę?
- Każdy mecz to nowe doświadczenia, od CLJ po mecze Ekstraklasy. Wszędzie na tych trzech etapach można się rozwinąć i rozwija się. To jest tak dziwne pytanie, że aż ciężko mi się do niego odnieść. To trochę tak jakbym Cie zapytał: gdzie Ci lepiej - w gimnazjum, czy liceum? Gdzie miałeś najlepszych kumpli - w dzieciństwie, na studiach, czy w pracy zawodowej, która weryfikuje twoje dotychczasowe lata?

Jakie indywidualne cele wyznaczasz sobie na grę na każdym z 3 wymienionych frontów?
- Jestem w Legii, to znaczy - chciałbym być - od grania, a nie od ustalania składu. Nie podejmę się takiego kombinowania.

Jesteś warszawiakiem, chłopakiem, który „elkę” w sercu ma od urodzenia. Cechuje Cię jakieś szczególne podejście do sezonu 100-lecia klubu?
- Znam i szanuję historię klubu. Od dziecka marzyłem, by moc poznać Pana Lucjana czy postaci dużego kalibru z dzisiejszych czasów, jak Jacek Magiera, Aleksandar Vuković czy Michał Żewłakow, który co prawda w Legii długo nie grał, ale pochodzi z tego miasta i sporo osiągnął. 100-lecie Legii to wyróżnienie również dla zawodników, ostatnie 13 lat z tej setki to całe moje dotychczasowe świadome życie. Świetny sezon na taki jubileusz to konieczność.

Rozmawiał Jeleń


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.