Henning Berg, Michał Probierz i książka: Norweski - kurs podstawowy - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Punkty po meczu z Jagiellonią

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Jak się meczu nie da wygrać, to trzeba go zremisować. To też udało się Legii. Problem w tym, że było to już czwarte z rzędu ligowe starcie bez wygranej. Ostatni raz cieszyliśmy się z trzech punktów niemal miesiąc temu, a ze względu na przerwę w rozgrywkach przyjdzie nam jeszcze poczekać na kolejny triumf. Oby tylko do spotkania z Zagłębiem. W Białymstoku zaś zagraliśmy fatalnie.

1. Dobry remis nie jest zły. Mając na uwadze okoliczności oraz przebieg gry, trzeba to mocno podkreślić – podział punktów z gospodarzami, to i tak zrządzenie losu. Legia została doskonale zahamowana przez Jagiellonię – ekipa Probierza dobrze zawężała pole gry, mądrze się asekurowała, a przy tym wyłączyła z gry Kucharczyka i Nikolicia, których po prostu odcięła od podań. „Wojskowi” nie potrafili znaleźć na to sposobu. Wyglądali przy tym na drużynę, która chce po prostu to spotkanie dograć i odpocząć. Zabrakło determinacji.

2. Nie jesteśmy przygotowani na łączenie ligi z pucharami. Najwyższa pora przestać zaklinać rzeczywistość. Najwyraźniej Legia nie ma ani tak silnego pierwszego składu, ani tak wyrównanej kadry, ani też tak dobrego trenera, by pogodzić skuteczne występy w Ekstraklasie z tymi międzynarodowymi. Drużyna w dalszym ciągu nie jest na to przygotowana. 15 meczów w nogach jest tanim wytłumaczeniem. Legia wiedziała, że właśnie tyle musi zagrać, by awansować do grupy Ligi Europy. Miała być na to gotowa. Nie jest. Wprawdzie Lech nie jest jeszcze bardziej, ale zdaje się, że naszym celem nie jest równać w dół. Remedium na to miała być szeroka kadra i wzmocnienia wyjściowej „jedenastki”. Tymczasem w Białymstoku tylko jeden nowy gracz rozpoczął w I składzie.

3. Żenujący Probierz. To, że trener Jagiellonii jest burakiem wiadomo od dawna. Wiadomo też, że szczerze nie znosi Berga, ku czemu ma zresztą uzasadnione powody. Patrząc z jego perspektywy trudno mu się dziwić – przychodzi do ligi facet, który niemal wszystko otrzymuje na tacy, a mimo to w niewytłumaczalny sposób przegrywa mistrzostwo, opowiada dyrdymały na konferencjach, subtelnie wbija szpile, nigdy jednak nie stanie w szranki słowne z otwartą przyłbicą. To mierzi takiego „prawdziwka”, jak Probierz. Polski szkoleniowiec postanowił więc błysnąć. Najpierw z uśmiechem przywitał się z Bergiem i niby z dobrego serca wręczył mu prezent w postaci… „Kursu podstawowego języka norweskiego”. Rozumiem, że Probierz doskonalił się w języku naszego trenera. Innego sensu wręczenia Norwegowi książki do nauki norweskiego nie dostrzegam. Potem ze złośliwą satysfakcją obserwował, jak Berg wychodził z siebie podczas meczu, aż wreszcie, po meczu, wcielił się rolę mentora, który, wypowiadając się w imieniu mitycznych wszystkich, czeka, aż szkoleniowiec Legii zacznie udzielać wywiadów po polsku. Mam tylko nadzieję, że pan trener Probierz po tym wszystkim poczuł się lepiej. No i ze szczęścia pierd… sobie whisky!

4. Guilherme nie umie strzelać? Może Was zaskoczę, ale pytanie nadal aktualne. Owszem, Brazylijczyk zdobył gola z dystansu, nawet ładnego, przez co przedmiotowe pytanie może wydawać się bezzasadne. Rzecz w tym, że naszemu zawodnikowi pomógł rykoszet – futbolówka po strzale przeszła przez prawą stopę Tarasovsa. Oczywiście nie odbieram w ten sposób zasług Guilherme. Pięknie poprowadził akcję, zakończył ją celnym strzałem, brawo. Później jednak dwukrotnie udowodnił, że z tym strzelaniem nadal jest na bakier – raz był blokowany, a raz z niezłej pozycji uderzył wysoko nad bramką. Niemniej, jest progres, dlatego teza zamieniła się w pytanie.

5.Duda i Nikolić bez formy. W przypadku Dudy jest to stan niemal permanentny. W tym roku zagrał może jedno naprawdę dobre spotkanie, a i takie stwierdzenie wymaga dużo dobrej woli. Był moment, gdzieś tak przed miesiącem, że znów większość akcji przechodziła przez niego, a Ondrej, wspierany przez Guilherme, stanowił o grze ofensywnej zespołu. A potem… powrót do przeszłości. Niby gra, ale jakby nie grał. O Nikoliciu pisałem już wcześniej. Wygląda tak, jakby był po prostu zmęczony. Brakuje mu dynamiki, ruchliwości. Inna sprawa, że przede wszystkim brakuje mu dobrych podań od kolegów. W każdym razie przerwa powinna mu dobrze zrobić i można spokojnie liczyć, że nasz snajper odzyska skuteczność.

6. Otumaniony Lewczuk. Wprawdzie cała formacja obronna prezentowała się w niedzielę niepewnie, ale wynikało to również z tego, że bardzo często koledzy musieli naprawiać błędy Igora w ustawieniu. Lewczuk grał, jakby był po lekach osłabiających koncentrację. Był wolny (vide akcja z 36. minuty, gdy w spacerowym tempie gonił Grzelczaka), źle się przesuwał, nie nadążał za akcjami (np. sytuacja z 51. minuty, gdy Rzeźniczak wyskoczył do Vassiljeva, a Igor bezsensownie zrobił ruch w lewo i zostawił Grzelczakowi wolną strefę), a nade wszystko znów zawiódł w kluczowym momencie – to po jego błędzie gospodarze wyrównali. Gapiostwo Lewczuka kolejny raz wiele kosztuje nasz zespół.

7. Legii zabrakło sił w II połowie. Było to bardzo wyraźnie widoczne, a Jagiellonia została przygotowana na taką możliwość i właśnie w tym okresie podkręcała tempo, aż w końcu sama „spuchła”. Legioniści po przerwie właściwie nie istnieli w ofensywie. Zdarzyły im się może ze trzy wypady, z których tylko strzał Prijovicia w końcówce miał realne szanse zakończyć się golem. Mizernie.

8. Bezzębna Jagiellonia. Ekipa Probierza to już znacznie słabsza drużyna niż w ubiegłym sezonie. Odeszło z niej kilku podstawowych zawodników, za chwilę odejdzie kolejny, a skład uzupełniany jest młodymi piłkarzami. W defensywie i pomocy wciąż wygląda to jeszcze bardzo dobrze, ale atak, to już problem. Można być pewnym, że gdyby gospodarze mieli w składzie choćby przeciętnego napastnika, to by z Legią wygrali.

Autor: Qbas
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

Punkty po meczu z Zorią


Legia wygrała wszystkie mecze eliminacyjne do Ligi Europy i zasłużenie zagra w fazie grupowej. Również w dwumeczu z 4. ukraińską siłą była lepsza, choć w rewanżu sama niepotrzebnie skomplikowała sobie sytuację. To było dziwne spotkanie. Niby „Wojskowi” nie pozwolili rozwinąć gościom skrzydeł, niby mieli sytuację pod kontrolą, ale czuło się, że wystarczy jeden moment nieuwagi i może zrobić się ogromny problem. W związku z tym niemal do końca nieco niepokoiliśmy się o końcowe rozstrzygnięcie.

Czytaj całość!

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.