Maciek Dobrowolski - fot. Hagi / Legionisci.com
REKLAMA

Maciek: Myślałem, że w końcu ktoś wyskoczy z kamerą i powie mamy cię!

Bodziach, źródło: weszlo.com - Wiadomość archiwalna

Maciek Dobrowolski, który po 3,5 roku więzienia wyszedł w końcu na wolność, w rozmowie z Weszło opowiada o zatrzymaniu, warunkach w areszcie, czy wreszcie szansach na uniewinnienie przez sąd. "Tyle wtedy było tych zatrzymań, że robili masówkę. Jak w fabryce, taśmowo: następny, następny, następny. Potem pojechałem do sądu i tam - chyba tylko standardowo - zapytali mnie, czy mam coś do powiedzenia.
Odparłem tak jak w prokuraturze: „myślę, że zaraz wyskoczy tu ktoś z ukrytą kamerą i powie: mamy cię!”. To jest nawet w protokołach. Ale Szymon Majewski się nie pojawił. Była za to decyzja – trzy miesiące aresztu. Wszystko działo się strasznie szybko. W dwa dni przestałem być wolnym człowiekiem. Najpierw dołek w Piastowie, następnego dnia chwila na policji i na Rakowiecką. Wtedy trafiłem pod celę" - mówi Maciek.

Kibic Legii opowiada m.in. o tym, jak był celowo przewożony do Radomia, czy Gdańska, aby utrudnić widzenia z rodziną. Te zresztą odbywały się przez pleksę. Przez pewien czas przebywał w celi z kibicem Widzewa. "Zdarzyło się, że siedziałem z zatwardziałym widzewiakiem. Oczywiście nie był to przypadek - wszyscy wiedzieli, że ja jestem kibicem Legii, a on Widzewa. Chcieli nam dodatkowo utrudnić życie, myśleli chyba, że skoczymy sobie do gardeł. Ale poradziliśmy sobie. Dużo było opowieści o piłce, o sprawach kibicowskich. Nie ma sensu się na kogoś obrażać, bo następnego dnia dalej z tym kimś żyjesz. Ze wszystkimi trzeba się jakoś dogadywać" - opowiada Maciek w serwisie weszlo.com.

Maciek na razie nie ma pracy, ale jak przekonuje jest umówiony na rozmowę z prezesem Leśnodorskim w tej kwestii. "Wiem, że jest tam projekt, w którym jest dla mnie miejsce" - mówi. Na pytanie, czy wierzy, że ostatecznie zostanie uniewinniony, odpowiada stanowczo - nie. "Ktoś nawet powiedział, że to dziwne. Że niby jak tak można mówić, skoro jestem niewinny. Ale spójrzmy prawdzie w oczy - gdyby uniewinnili mnie lub kogoś innego, kogo obciążyli na podstawie zeznań świadka koronnego, to znaczyłoby to, że on – ten świadek koronny - w jakimś stopniu mówił nieprawdę. A nasze państwo już dawno dało mu przecież wiarę, że nie kłamie. Jak by to wyglądało, gdyby jednak okazało się, że było inaczej? Skoro łgał na mój temat, mógł też łgać na temat innych. Wątpię, by ktoś to tego dopuścił. Dlatego nie wierzę, że zostanę uniewinniony" - mówi.

Całą rozmowę możecie przeczytać tutaj.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.