Kibice Legii i BKS-u na meczu z Podbeskidziem - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Rozmowa wychowawcza (VIDEO)

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Do tej pory wyjazdy do Bielska na pewno nie mogły znudzić się legionistom. Większość z nas miała okazję być na wyjazdowym meczu Legii w tym mieście maksymalnie trzeci raz. Przed czterema laty jeszcze na starym stadionie mieliśmy jedyną okazję, by na legalu wspierać Legię w Bielsku, zaś w minionym sezonie na stadion udawało się wchodzić mimo braku sektora dla przyjezdnych.

Tym razem mogliśmy pojechać bez większych problemów i tak w niedzielny poranek kawalkada samochodów na warszawskich blachach sunęła na południe kraju. Cała droga do Bielska przebiegała bardzo sprawnie. Po drodze mieliśmy kontakt wzrokowy z dwoma autokarami ROW-u, podążającymi w stronę Legionowa. Tradycyjnie wszystkie stacje na trasie było obstawione przez policję, ale o dziwo nie było większych problemów z tankowaniem.

Po godzinie 14 cała nasza grupa zameldowała się na parkingu w pobliżu ulicy Rychlińskiego. Stamtąd wraz z BKS-em udaliśmy się w kierunku stadionu - do przejścia mieliśmy zaledwie kilkaset metrów. Wchodzenie na sektor przebiegało bardzo sprawnie i bez większych problemów cała nasza grupa stawiła się na trybunach przed rozpoczęciem meczu.

Stadion, na którym gra Podbeskidzie, nie jest jeszcze w pełni skończony - na razie otwarte są jedynie dwie z czterech trybun, chociaż z naszej perspektywy dwie pozostałe wyglądały na gotowe. Prawdopodobnie po oddaniu ich do użytku sektor gości zostanie minimalnie przesunięty w stronę narożnika - identycznie jak w Kielcach. Tym razem mieliśmy okazję dopingować Legię z perspektywy bliższej środkowi boiska. Co ciekawe na nowym stadionie w Bielsku zapomniano o toaletach - nie ma na nie nawet miejsca, a fani muszą korzystać z toi-toi-ów.

Przed meczem legioniści mieli możliwość skosztowania w cateringu z miejscowego specjału - obok tradycyjnej "giętej" z grilla, czy hot-doga, w ofercie były również duszonki, czyli mix ziemniaków, kiełbasy i cebuli.



Nasz sektor udekorowany został pięcioma flagami - wywieszone zostały "CWKS", "Legia", "(L)egia Fans" oraz dwie flagi BKS-u (w tym "No ultra '98"). W pierwszej połowie wisiał także transparent "Dla was otwarte nieba bramy Pajer, Filet pamiętamy", poświęcony kibicom, którzy przed rokiem zginęli w wypadku samochodowym wracając z wyjazdu do Lokeren.

Ostatecznie na trybunach było nas 534, w tym grupa kibiców BKS-u i Zagłębia. Już na początku naszą obecność zaznaczyliśmy okrzykami sławiącymi bialską Stal. Nie mogło zabraknąć również uprzejmości pod adresem gospodarzy. "Podbeskidzie Bielsko-Biała to klub cw... i pedała" oraz "Podpi..zie śmiecie, wy w Bielsku nie istniejecie" - skandowała grupa w stronę młynka miejscowych. TSP zebrało się w ok. 150 osób na trybunie za bramką, wywiesili dwie flagi i prowadzili doping przez cały mecz. Trudno było usłyszeć konkretnie co śpiewają gospodarze, ale widać było, że coś tam się działo - byli na tyle odważni, że spróbowali nawet pogo (choć wyglądało to w ich wykonaniu bardziej na zabawę w berka), czy tańców tyłem do murawy. Jak tak dalej pójdzie, charakterna banda na kolejnym meczu rzuci piro na murawę ;).



Nasz doping nie stał tego dnia na najwyższym poziomie - stać nas zdecydowanie na więcej. Szczególnie w pierwszej połowie "Staruch" musiał wielokrotnie przypominać, w jakim celu zebraliśmy się w sektorze. Legijne pieśni raz na jakiś czas przerywane były pozdrawianiem naszych przyjaciół, a także okrzykami pod adresem miejscowych, którzy w tygodniu poprzedzającym spotkanie prowadzili zapisy mailowo. Przed meczem w kasach gospodarzy wywieszona była informacja o braku biletów na mecz z Legią (te są dwukrotnie droższe niż na pozostałe mecze), ale na dwóch trybunach widać było przynajmniej kilkaset wolnych miejsc.

Po czerwonej kartce dla TSP uwierzyliśmy, że jednak uda się wywalczyć tego dnia trzy punkty. W drugiej połowie długo śpiewaliśmy "Jesteśmy zawsze tam..." oraz "Hej Legia gol". Podczas tej pierwszej, Nikolić doprowadził do wyrównania. Wydawało się, że legioniści grający w przewadze jednego zawodnika, zapewnią sobie zwycięstwo. Tymczasem do siatki trafili gospodarze... W końcówce nasz doping w końcu był naprawdę głośny i po całym stadionie niosło się "Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasza Legia gra...", a w ostatniej akcji meczu nasi gracze doprowadzili do wyrównania. Pewnie, lepszy remis niż porażka, ale tak naprawdę z takiego wyniku cieszyć mogli się jedynie fani Podbeskidzia.

Piłkarze Legii zostali zaproszeni pod nasz sektor, bynajmniej nie w celu przybijania piątek i wspólnych śpiewów. To, co prawdopodobnie powinno mieć miejsce już jakiś czas temu, miało miejsce po końcowym gwizdku. Fani z Łazienkowskiej przeprowadzili krótką, ale dosadną rozmowę z zawodnikami. W skrócie: taka postawa nie jest dopuszczalna, a dalsze trwonienie punktów i nienależyte przykładanie się do swoich obowiązków nie może mieć miejsca.

Około 30 minut później opuściliśmy stadion i udaliśmy się w drogę powrotną. Do Warszawy dotarliśmy jeszcze przed północą. Przed nami środowy mecz na naszym stadionie z Górnikiem Łęczna. Choć termin może mało dogodny, rywal niezbyt atrakcyjny, ale dla fanatyków nie ma łatwych wymówek - obecność na meczu Legii jest naszym obowiązkiem.

Frekwencja: 6368
Kibiców gości: 534
Flagi gości: 5

Autor: Bodziach

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.