fot. Mishk / Legionisci.com
REKLAMA

Plusy i minusy po meczu z Wisłą

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Niedzielnego spotkania do 85. minuty nie dało się oglądać. Mecz z pewnością pomógł wszystkim cierpiącym na bezsenność, bo kilka minut oglądania niedzielnego pojedynku automatycznie zamykało powieki. Takie mecze też trzeba jednak umieć wygrywać, a brzydkie zwycięstwo zawsze smakuje lepiej niż najpiękniejsza nawet porażka. Zapraszamy do lektury ocen brzydkiego spotkania z ładnym zakończeniem.

Michał Pazdan + - Swoim występem wpędził napastników Wisły w kompleksy, a jego nazwisko jeszcze długo będzie śniło im się po nocach. Zagrał fenomenalnie. W odbiorach nie miał sobie równych (wślizg zatrzymujący Jankowskiego w 68 minucie to już prawdziwa sztuka), grał bardzo odważnie i był prawdziwym liderem formacji defensywnej. Czyścił wszystko to, co wymagało wyczyszczenia, włącznie z zawodnikami Wisły. Po starciu z nim Boban Jović musiał opuścić boisko – właśnie tak powinien grać obrońca z „elką” na piersi.

Nemanja Nikolić + - Przez cały mecz był niewidoczny - obrońcy Wisły skutecznie odcięli go od chleba powszedniego, jakim są dla niego podania. „Niko” czekał jednak cierpliwie na swoją szansę, a kiedy ta się pojawiła, wykorzystał ją bez litości i wyprowadził Legię na upragnione prowadzenie. Gol numer dwa to także efekt mądrego ustawienia się naszego snajpera. Węgier w pomeczowych wywiadach podkreślał, że najważniejsza jest drużyna, a pokazał to, kiedy mogąc strzelać wyłożył Prijoviciowi piłkę do pustej bramki. Czapki z głów!

Igor Lewczuk + - Miał obok siebie genialnie grającego Pazdana, dlatego sporo osób nie dostrzega wkładu Igora w niedzielne zwycięstwo. Lewczuk zagrał jednak naprawdę dobre zawody. Mądrze czytał grę rywali, odważnie poczynał sobie w defensywie i z poświęceniem blokował strzały rywali. Można się przyczepić, że nie wykorzystywał swojego ofensywnego potencjału i nie zagrywał do kolegów z przodu, ale umówmy się – w tym meczu nie było do kogo.

Bartosz Bereszyński + - Cichy bohater spotkania. Wisła atakowała przede wszystkim jego stroną, a „Bereś” z uporem maniaka konsekwentnie rozbijał kolejne ataki „Białej Gwiazdy”. Próbował szarpnąć nieco grą ofensywną, ale za każdym razem brakowało mu wykończenia. Trochę przypadkiem zaliczył asystę, bo po jego rozpaczliwym wybiciu nasz snajperski duet zdobył gola na 0-2.

Ondrej Duda – Mecze z Wisłą służą Ondrejowi – pierwszego gola w Legii zdobył właśnie przeciwko zespołowi „Białej Gwiazdy”, a rok temu na Reymonta strzelił kapitalną bramkę. W niedzielę, mimo słabej ostatnio formy, pokazał się z dobrej strony. Ciągnął grę do przodu, wygrywał pojedynki jeden na jeden, potrafił błysnąć kreatywnym podaniem. Sam po ładnym rajdzie był bliski strzelenia gola, ale uderzona przez niego piłka o centymetry minęła słupek bramki Cierzniaka. Żeby nie było za wesoło, to Słowak zaliczył kilka strat, zdarzały mu się zupełnie niezrozumiałe zagrania i przede wszystkim nie potrafił obsłużyć Nikolicia tak, jak można było od niego oczekiwać.

Dusan Kuciak – Solidny występ naszego golkipera. Wisła może nie oddawała jakichś zabójczych strzałów, ale ze wszystkim co leciało w bramkę, Kuciak radził sobie bardzo dobrze. Potrafił błysnąć przytomnymi wyjściami, bardzo dobrze radził sobie z dograniami w pole karne. Raz co prawda zabrakło mu komunikacji z Michałem Pazdanem, ale na szczęście sytuacja ta nie wywarła żadnych konsekwencji. Największa bura należy mu się za katastrofalną grę nogami – momentami jego wznowienia gry wołały o pomstę do nieba.

Tomasz Brzyski – Rywale nękali głównie Bartka Bereszyńskiego, więc w obronie miał więcej luzu. Kiedy już jakiś z wiślaków decydował się na akcję jego stroną, można było drżeć. Brzyski był bardzo niepewny, poruszał się po boisku zbyt wolno, a jego zagrania do przodu nie przyniosły wiele dobrego. Popełniał też niewymuszone błędy, które Legię mogły kosztować naprawdę wiele. Na plus niezły strzał z dystansu i groźne uderzenie z rzutu wolnego przed przerwą (chociaż jak przypomnimy sobie jego „genialne” zagranie ze stałego fragmentu gry w 29 minucie, to śmiało możemy uznać to za zadośćuczynienie).

Stojan Vranjes - - Jeśli wiślacy mieli gdzieś dużo swobody, to właśnie w środku pola. Vranjes zagrał bez jakiegokolwiek wyrazu. Przegrywał pojedynki główkowe, dawał się oszukiwać rywalom w bezpośrednich pojedynkach i nie potrafił posłać do przodu dobrego otwierającego podania. Zdarzały mu się nieliczne przechwyty, lub przebłyski w dograniach, ale były to pojęcia incydentalne.

Tomasz Jodłowiec - - Poziomem dostosował się do swojego kolegi ze środka. Często tracił piłkę, niedokładnie zagrywał, a rywale przepychali go jak chcieli. Od czasu do czasu podłączał się w akcje ofensywne, ale nie było w nich kompletnie żadnego pożytku. Po boisku poruszał się jak otępiały – w pierwszych minutach zostawił Guerrierowi wystarczająco dużo miejsca, by ten uderzył przewrotką. Jeśli ktoś znajdzie „Jodłę” sprzed miesiąca, to niech czym prędzej da znać.

Ivan Trickovski - - Ten kto od pierwszej minuty zorientował się, że gra Trickovski, ma naprawdę sokoli wzrok. Macedończyk był zupełnie niewidoczny, a uaktywniał się tylko wtedy, kiedy postanowił coś popsuć. Jak już coś mu wychodziło to przez przypadek – jedynym niezłym zagraniem był centrostrzał z pierwszej połowy. Odkąd przyszedł do Legii nie pokazał praktycznie niczego – jak na gościa, który grał niegdyś w Lidze Mistrzów to trochę dramat.

Michał Kucharczyk - - TRA-GE-DIA. Nie wiem, czy trener Czerczesow przegrał jakiś zakład, który zmusza go do wystawiania Kucharczyka co mecz, ale nie znajduję innego wytłumaczenia na regularną grę pomocnika. „Kuchy” nie potrafi już nawet prosto kopnąć piłki. Jeśli podaje to i tak ma świadomość tego, że piłka do adresata raczej nie dojdzie. Jego beznadziejną dyspozycję widzą nawet koledzy z zespołu, bo stroną Michała było rozgrywane... 14% wszystkich ataków Legii. Jego najlepszym zagraniem było zejście z boiska.

Zmiennicy:

Guilherme – Niezła zmiana Brazylijczyka. Swoim zwyczajem starał się ciągnąć akcje ofensywne, robił sporo szumu na skrzydle i odważnie dryblował. Brakowało mu jednak ostatniego podania, albo decyzji o oddaniu strzału.

Arkadiusz Piech i Aleksandar Prijović – Grali zbyt krótko by ocenić ich występ, ale pozytywnie zapisali się w historii spotkania. Pierwszy przypadkowo asystował przy golu Nikolicia, drugi po jego asyście dołożył nogę, kierując piłkę do pustej bramki.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.