Dusan Kuciak - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Felieton: Nie mam smaka na Cierzniaka

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

O tym, że w chwilach relaksu nie warto używać telefonu przekonałem się w czwartkowe popołudnie, kiedy w kolejce po bilet do kina zobaczyłem informację, że odejście Kuciaka do Hull City stało się przesądzone. Nie żebym w ogóle nie dopuszczał do siebie myśli o zmianie barw przez Dusana, ale przeprowadzkę zimą ciężko było mi sobie wyobrazić. Założyłem się nawet z przyjacielem, że Słowak „elkę” na tygrysa zamieni dopiero latem, w efekcie czego ja straciłem piwo, a Legia swojego najlepszego bramkarza.

Absolutnie nie mam do niego żadnych pretensji. W 4,5 roku zrobił dla Legii naprawdę wiele dobrego, ratował nam tyłek nie raz, więc jeśli sam zainteresowany chciał odejść, to wypada mu z całego serca życzyć powodzenia. Umarł król – niech żyje król. Tylko w tym przypadku król co prawda wyzionął ducha, ale sprawa następstwa tronu nie jest wcale taka oczywista.

O Kubie Szumskim nie jestem w stanie powiedzieć nic – widziałem go kilka razy w rezerwach i spisywał się nieźle, ale ja też potrafię ugotować rosół, co nie czyni ze mnie jeszcze Roberta Makłowicza. Na Arkadiusza Malarza wszyscy patrzą teraz przez pryzmat beznadziejnego wyjścia z bramki w Poznaniu i kompromitującej straty gola z Chojniczanką, ale ja zawsze byłem zdania, że to naprawdę porządny golkiper. Porządny nie znaczy wspaniały, więc według mnie Malarz to solidny zmiennik, który na Ekstraklasę i rozgrywki o zbliżonej atrakcyjności wystarczy, choć Europy to on raczej nie zawojuje. Jeśli więc chcemy co roku awansować, pokopać, zebrać oklep i wrócić do domu to ok, o stróża naszej bramki nie musimy się martwić. Jeśli jednak kiedyś zamierzalibyśmy powalczyć o nieco ambitniejsze cele, transfer nowego bramkarza zdecydowanie jest wskazany. I w tym momencie Legia Warszawa podpisuje kontrakt z Radosławem Cierzniakiem. Jak widać, zarząd chyba określił swoje stanowisko dotyczące gry w Europie.

Nie twierdzę, że Cierzniak nie potrafi grać w piłkę, bo wychodzi mu to całkiem nieźle. To taki drugi Arek Malarz – niezły, ale najlepsze lata kariery ma już za sobą. Do najlepszej piątki Ekstraklasy spokojnie by się załapał i choć poziom naszej ligi specjalnie zawyżony nie jest, to Radosław Cierzniak bronić potrafi. Dlaczego zatem uważam, że transfer Cierzniaka to strzał w kolano? Dlatego:

Na koniec kariery na pewno chciałbym wrócić do Lecha. Fajnie byłoby być drugim Krzyśkiem Kotorowskim, który jest niezniszczalny. Mam dla niego wielki szacunek. Jak już "Kotor" odejdzie, to kto wie... Lech to mój klub, od zawsze mu kibicowałem i może będzie mi dane zaistnieć w jego barwach – powiedział nowy nabytek Legii Warszawa.

Jedni żeby zarobić na chleb klepią w klawiaturę, inni kopią piłkę. Naprawdę rozumiem, że piłkarz to zawód jak każdy inny. Nie wymagam od gracza przywiązania do klubu, w którym występuje, ale przywiązanie do barw rywala stanowi jednak pewien problem. Tym bardziej, jeśli ten rywal od kilku lat jest największym konkurentem do tytułu. Wyobrażacie sobie mecz Legii z Lechem, którego stawką jest tytuł mistrzowski, a w bramce „Wojskowych” poczciwie stoi Radek Cierzniak? Oczywiście, że on jest profesjonalistą i sympatie klubowe nie mają dla niego znaczenia. No jasne, ja też z zapałem strzegłbym bramki Polonii Warszawa podczas pojedynku o prymat w stolicy.

Ok, przyjmijmy, że Cierzniak to prawdziwy piłkarski socjopata, który plakaty z Maciejem Szczęsnym wiesza sobie nad łóżkiem. Nawet gdyby rzeczywiście w jakiś niewyobrażalny sposób potrafił zupełnie odciąć się od klubowych antypatii, to mimo wszystko warto pamiętać skąd kupuje go Legia. I znowu, nie uważam, że ktoś kto nosił wcześniej barwy zwaśnionego klubu nie ma prawa zagrać w Legii, bo tym samym musiałbym wykreślić ze składu Łukasza Brozia, Bartosza Bereszyńskiego, Tomasza Brzyskiego, Tomasza Jodłowca, Jakuba Rzeźniczaka i Kaspra Hamalainena (choć akurat wokół niego kontrowersje nie umilkną jeszcze przez bardzo długi czas). Wisła Cierzniakowi będzie rzucała teraz tyle kłód pod nogi ile tylko sama zdoła unieść. W ostatnim meczu sparingowym golkiper nie znalazł się nawet w meczowej osiemnastce, a nikt nie wmówi mi, że Miśkiewicz czy Buchalik to lepsi od Cierzniaka zawodnicy.

Pozostaje również aspekt kibicowski. Jeśli Hamalainen, który jest przecież Finem grającym w Polsce od trzech lat, w Poznaniu stał się wrogiem publicznym numer jeden, to boję się nawet pomyśleć przez co będzie musiał przejść nowy warszawski nabytek. Hamalainen może teraz pomachać poznaniakom wyciągiem z konta, a następnie udać się na balety do „Enklawy”. Cierzniak natomiast jeszcze przez pół sezonu będzie musiał żyć w Krakowie i trenować (bo o graniu nawet nie wspominam) w klubie, między którym spalił już wszelkie mosty.

Co więc ma z tego Legia? W maju przyjdzie do niej 33-letni bramkarz, nie grający w piłkę od pięciu miesięcy, którego nerwy przez czas pobytu w Grodzie Kraka będą szargane nie raz i nie dziesięć. Drużyna od lat słynąca z doskonałych bramkarzy może właśnie zacząć mieć problem. Kibice po raz kolejny podzielili się na dwie grupy. Jedni powtarzają twitterowy slogan: „Kuciaku, czy ci nie żal? Kuciaku, nie jedź do Hull”, drudzy uważają, że znalezienie następcy dla Słowaka to sprawa z gatunku tych prostszych. O tym, czy książęta dorosły do objęcia tronu po królu przekonamy się już niebawem. Uprzejmie przypominam tylko, że Radović również nie miał być niezastąpiony, a skutki jego odejścia odczuwamy do dziś.

Jeleń

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.