Wyniki konkursu kibicowskie przesądy

W ubiegły weekend przeprowadziliśmy konkurs, w którym Waszym zadaniem było wysłanie swoich przesądów, które towarzyszą chodzeniu na Łazienkowską. Spośród nadesłanych propozycji wybraliśmy trzy najciekawsze. Ich autorzy otrzymają nagrody w postaci nowych wzorów koszulek z kibicowskiego sklepu Żyleta.

Przypominamy, że cały dochód ze sprzedaży kibicowskich gadżetów w Żylecie jest przeznaczony wyłącznie na cele kibicowskie.

Poniżej prezentujemy nagrodzone przesądy :)

oski1011
Z racji tego, że do Warszawy mam spory kawałek, to zawsze przed wyjazdem na mecz szalik, który zabieram, święcę wodą święconą. Cele tego "obrzędu" to:
- zwycięstwo naszej Legii
- szczęśliwe dotarcie do Warszawy



Cinek
Jestem kibicem Legii od pamiętnego meczu w 1985 roku na Łazienkowskiej Legia - Bałtyk Gdynia, wygranego 4-3 z przepiękną bramką Dziekana w debiucie (to był także debiut Araszkiewicza).
Na stadionie Wojska Polskiego dorastałem odwiedzając praktycznie każde miejsce na stadionie każdy sektor. Podczas tych wspaniałych lat garderoba i akcesoria kibicowskie zmieniały się zgodnie z trendem ale najdłużej nosiłem tradycyjny pierwszy szalik w nasze barwy z czarnymi frędzelkami.
Dziś kiedy mamy nowy stadion mam jeden przesad, który się sprawdza (nie przegrywamy co najwyżej remis). Z uwagi iż mieszkam w Piasecznie, dojeżdżam na stadion od strony Konstancina i bliższe jest mi wejście od kanałku. Jednakże z uwagi na przesąd zawsze staram się wchodzić wejściem od pomnika Deyny - spojrzenie na Kazia i jazda na trybuny.
Czasami spiesząc się wchodziłem od kanałku i w myślach, po braku zwycięstwa, zawsze sobie gdybam... a na Kazia przed meczem spojrzałeś?
Do zobaczenia na stadionie dziś na pewno spojrzę na Kazia i wejdę szczęśliwym wejściem ;-)


WIkoPlay
Ta czapka ma ok. 10 lat, Mój ojczym jeździ w niej na mecze i każdy mecz, na którym ma tą czapkę Legia wygrywa. Każdy się śmieje, że podarta ale mój ojczym uważa co innego... :)