Jakub Kosecki - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Kosecki: Wróciłem gotowy do walki

Wiśnia i Fumen, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

- Bardzo się cieszę, że jestem tu z powrotem. Teraz muszę dać z siebie wszystko, aby wrócić na właściwe tory. Jestem gotowy na walkę od pierwszego treningu i myślę, że wszystko się ułoży jak należy. Już raz wracałem do Legii z wypożyczenia i pamiętamy jak to się skończyło - mówi Jakub Kosecki, który wrócił na Łazienkowską po rocznym pobycie w niemieckim SV Sandhasuen.

- Zmężniałem, poukładałem pewne kwestie w głowie. Praktycznie nie odzywałem się przez rok czasu, miałem spokój, wiedziałem co jest dla mnie najlepsze. Można powiedzieć, że wrócił "Kosa", który skupi się na piłce - dodaje 25-letni zawodnik.

Wcześniej "Kosa" skupiał się na czymś innym?
Jakub Kosecki:
Wiadomo jak to jest. Uwielbiam samochody, lubię się ubrać w fajne ciuchy, co może nie każdemu się podobało. Oczywiście to rozumiałem, ale teraz skupiam się na najważniejszych kwestiach.

To zmiana wynika z faktu, że w Niemczech nie było komu imponować?
- W żadnym wypadku. To nie tak, że chciałem komukolwiek imponować. Po prostu spełniałem marzenia. Nie marzymy o małych rzeczach, tylko o czymś wielkim. Taki byłem. Teraz to się pozmieniało. Razem z żoną planujemy powiększyć rodzinę. Zresztą dużo nie chcę rzucać dużo słów, tylko przemawiać swoją postawą na treningach i w meczach.
A co do Niemiec, to mieszkałem w małym miasteczku, w Heidelbergu, w którym żyło 250 tysięcy mieszkańców. Jednocześnie miałem gdzie się ruszyć, bo było blisko zarówno do Frankfurtu, jak i do Stuttgartu. Aczkolwiek po ciężkich treningach myślałem przede wszystkim o powrocie do domu. Pierwsze pół roku było niezłe. Później wiedziałem, że nie przedłużymy kontraktu i wrócę do Legii, więc porozmawiałem z trenerem. Miałem również uraz, więc szkoleniowiec zaczął stawiać na młodszego zawodnika. Rozstaliśmy się w pełnej zgodzie i każda ze stron była zadowolona.

Patrząc ze sportowego punktu widzenia, nie żałujesz tego wyjazdu?
- Na pewno nie. Owszem, żałuję tego, że odszedłem z Legii, bo tu jest moja rodzina, mój dom. Nie była to łatwa decyzja, ale nie miałem po drodze z Henningiem Bergiem, o którym nawet nie chcę wspominać. Wszystko jest już za mną. W zasadzie postać trenera była głównym powodem mojej przeprowadzki. Siedzenie na ławce rezerwowych i walka o pierwszy skład miewa sens, ale tu wówczas nie widziałem dla siebie pozytywnych perspektyw.

Czy to oznacza, że teraz zostaniesz w Warszawie na dłużej?
- Bardzo chciałbym zostać. Tylko trzeba zapytać trenera czy widzi dla mnie miejsce. Jeśli uzna, że nie umiem prosto biegać, wówczas poszukam nowego pracodawcy. Jestem gotowy na to, żeby powalczyć o pierwszy skład. Wierzę w swoje umiejętności. Wiem, że jeśli wejdę na właściwy poziom, to zarówno ja, jak i Legia będziemy mieli dużo korzyści z tego. Jednocześnie nie chcę dawać ludziom powodów do satysfakcji z moich ewentualnych niepowodzeń. To jest Legia, a ja jestem przygotowany na wielką presję.

Byłeś na bieżąco z tym, co się działo przy Łazienkowskiej?
- Cały czas śledziłem wyniki, byłem w kontakcie z chłopakami. Bardzo kibicowałem drużynie i bardzo się cieszę, że zdobyli podwójną koronę, a do tego jeszcze młodzież wygrała swoje rozgrywki.

Do tej podwójnej korony wymarzona Liga Mistrzów smakowałaby wyjątkowo.
- Wiadomo. Na pewno nikt nie chce z nas mówić, że awansujemy. Po prostu trzeba wyjść na boisko i dawać z siebie wszystko. Jeśli będziemy uczciwi wobec siebie i po meczu będziemy mogli spokojnie spojrzeć sobie w oczy, to jestem spokojny.

Na pierwszym treningu pojawili się nowi zawodnicy...
- ...za wcześnie jest jeszcze cokolwiek mówić o ich umiejętnościach. Skupiałem się na sobie i na tym, żeby nie odnieść żadnej kontuzji, bo o to jest najłatwiej na samym początku przygotowań. Nawet jak w czasie przerwy między rozgrywkami biega się, gra w tenisa czy ćwiczy na siłowni, to zawsze jest pewne ryzyko. Zresztą te pierwsze zajęcia były spokojne. Trener dał nam więcej sposoby. Aczkolwiek pewien stres jest, bo każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony.

Czy możesz pokusić się o wstępną opinię na temat szkoleniowca?
- Ekstra, super. Na pewno jeszcze jest nieco za wcześnie, ale ja lubię taką organizację. Byłem rok w Niemczech, gdzie było wszystko poukładane - od czego zaczynamy, co i kiedy robimy w danej chwili. Wyciągnąłem też z tego nauki dla siebie.

Wysłuchał: Wiśnia


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.