Michał Kucharczyk - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Kopała Ekstraklasa - podsumowanie 1. kolejki

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Z Ekstraklasą jest jak z kobietą – czasem chcesz po prostu od niej odpocząć, a kiedy wreszcie nadarza się ku temu okazja, to ani się obejrzysz i znów przejmuje ona kontrolę nad twoim życiem. Zapraszamy więc na podsumowanie zmagań ligi, w której, jak sama nazwa wskazuje, o wszystkim decyduje przypadek – Panie i Panowie przed wami 1. kolejka Ekstraklasy.


Wisła Płock 2-1 Lechia Gdańsk
Mało kto spodziewał się wygranej beniaminka, więc zupełnie naturalny jest fakt zgarnięcia przez Wisłę Płock 3 punktów. Goście objęli prowadzenie po tym, jak Tomislav Bozić nie uznał za stosowne wyskoczyć do piłki, dzięki czemu Marco Paixao bez problemów z 5 metrów umieścił ją w siatce. Po zdobyciu gola przyjezdni zdecydowanie się rozleniwili, a najbardziej rozluźniony był ich golkiper, który długo nie mógł zdecydować, czy warto wyskoczyć do uderzonej przez Szymińskiego piłki, czy może warto poczekać. Wybrał więc wariant pośredni i zaprezentował publiczności nowatorskiego wygibasa, co nie pozwoliło mu niestety obronić strzału, więc mieliśmy remis. Tuż po przerwie mogło być już 2-1, ale Arkadiusz Reca chciał spróbować, czy będąc sam na sam z bramkarzem da się strzelić gola za pomocą podania do niego. Ku jego zdziwieniu nie dało się, jednak to co nieuchronne przyszło w 77 minucie, kiedy Dominik Furman podcinką wykorzystał rzut karny. Odrzucił Tuluzę, wzgardził Weroną, bo serce zdecydowało za niego – chłopak szczęśliwy może być tylko w Ekstraklasie.

VIDEO: Książę Tuluzy wita się z ojczyzną

Śląsk Wrocław 0-0 Lech Poznań
Kiedy widzicie taki wynik z pewnością myślicie sobie, że mecz musiał być beznadziejny. Macie rację. Ciekawie było momentami wyłącznie za sprawą gwiazdy naszego materiału, Mariusza Pawełka. Legendarny golkiper najpierw postanowił złapać piłkę nogami, a kilka minut później nie uznał za stosowne łapać jej w ogóle. Oprócz tego nie działo się nic godnego uwagi i piłkarze obydwu drużyn nawet nie próbowali sprawiać wrażenia, że na czymkolwiek im zależy. Zawodników Śląska i Lecha możemy chyba jednak rozgrzeszyć, bo słabsza dyspozycja z pewnością była spowodowana przygotowaniami do gry w europejskich puchar... A nie, sorry, jednak nie była.

VIDEO: Przedsmak umiejętności Mariusza Pawełka na sezon 2016/2017

Ruch Chorzów 2-1 Górnik Łęczna
Przez godzinę mecz w Chorzowie był na takim poziomie, że jakby piłkarzom podmienić stroje na koszulki LZS Głuszyny i Swornicy Czarnowąsy, to absolutnie nikt nie byłby nawet delikatnie zdziwiony. W 64 minucie chorzowskie estadio ryknęło wreszcie triumfalnie, bo Kuba Arak dał gospodarzom prowadzenie. Podjudziło to górnicze apetyty i goście z coraz to większym zapałem ruszyli nękać bramkę Wojciecha Skaby. Nękali ją niemiłosiernie, ponieważ słupki i poprzeczka aż trzeszczały od kolejnych uderzeń. Były golkiper Legii na dwie minuty przed końcem doszedł więc do wniosku, że nic złego tutaj się już nie wydarzy, więc właściwie to można by przestać bronić. Pomysł Skaby okazał się być chybionym, bo choć turlającą się piłkę po czymś w rodzaju uderzenia Śpiączki złapałby nawet czterolatek, to bramkarz Ruchu jakimś cudem zdołał przepuścić ją pod rękawicami. I pewnie tak by się skończyło, ale w drugiej minucie doliczonego czasu gry Sergiusz Prusak zamiast chwycić lecącą po dośrodkowaniu piłkę, postanowił za nią po prostu pobiec, co przyniosło strzał głową Stępińskiego dający gospodarzom 3 punkty. Bezapelacyjną akcją meczu jest jednak interwencja Skaby – Panie i Panowie, Ekstraklasa wróciła na dobre.

VIDEO: Wojciech Skaba wprowadza kibiców w Ekstraklasowy rytm

Wisła Kraków 2-1 Pogoń Szczecin
Początek akcji bramkowej Wisły Kazimierz Węgrzyn skomentował następująco: „Dobrze przyjął, źle zagrał”. Wiadomo, w naszej lidze nigdy nie może być zbyt kolorowo, więc i w tym przypadku było dość połowicznie – Ondrasek źle uderzył ale dobrze się stało, bo jego strzał zamienił się w wyłożenie piłki Brożkowi, który już w 3 minucie dał „Białej Gwieździe” prowadzenie. Goście nie zamierzali jednak odpuszczać, ale i tutaj dała znać o sobie odwieczna ligowa walka dobra ze złem. Chęci „Portowców” były wielkie, jednak umiejętność kopania prosto piłki pozostawiała naprawdę wiele do życzenia. Z taką skutecznością stało się jasne, że przyjezdni sami bramki nie strzelą. Na ratunek pospieszył im więc Michał Miśkiewicz, który zostawił piłkę obrońcom, ci zagrali ją prosto na głowę Jarosława Fojuta i tym sposobem było 1-1. Przy takim obrocie spraw szkoleniowiec Wisły pomyślał, żeby dla żartów wpuścić tego gościa co to go kupili z Gieksy Katowice i zobaczyć co się stanie. Gość z wolnego uderzył jednak zupełnie na poważnie, przepięknym strzałem zapewniając gospodarzom 3 punkty. Wisła znalazła wykonawcę rzutów wolnych w 1 lidze, dlatego wcale już mnie nie dziwi dlaczego nasz skauting na poszukiwania wyprawia się do Ghany.

VIDEO: Obrona Wisły od początku sezonu walczy o tytuł defensywy roku

Legia Warszawa 1-1 Jagiellonia Białystok
Po blamażu w Superpucharze i meczu ze Zrinjskim o atrakcyjności stadionu Polonii, chyba nikt nie spodziewał się dobrej gry „Wojskowych”. A tutaj zaskoczenie, bo przez pierwsze 45 minut legioniści robili z Jagiellonii podlaską babkę ziemniaczaną. Bramek dla Legii mogło paść naprawdę sporo, ale zamiast nich po wykończeniach naszych piłkarzy padali kibice. Wreszcie przyszła 45 minuta i w ostatniej akcji 1 połowy Aleksandrow przypomniał sobie jak strzela się bramki. Druga część meczu nie zwiastowała zmian, ale monotonia obca jest Kubie Rzeźniczakowi. Nasz kapitan w celu urozmaicenia widowiska postanowił dokonać niemożliwego i przegrać główkę z będącym za nim 2 metry Cernychem. Rosjanin zdziwiony faktem wyłuskania futbolówki uznał, że jeśli udało mu się ją odebrać, to w sumie można spróbować nawet strzelić bramkę. Jak pomyślał tak zrobił, a kibice przy Łazienkowskiej złapali się za głowy, pokazując tym samym „Rzeźnikowi”, której części ciała zapomniał użyć. Goście jeszcze trochę poatakowali, Legia spróbowała co nieco na te ataki odpowiadać (najbardziej udał się niestety atak Aleksandrowa na nogi Górskiego), ale koniec końców tempo spotkania siadło i już nie wstało. „Wojskowi” zaczęli świetnie, a skończyli bardzo słabo. Mam nadzieję, że mecz z Jagiellonią był ostatnią rzeczą, jaką warszawscy piłkarze skończyli słabo w sobotni wieczór.

VIDEO: Kuba Rzeźniczak wraca do formy z zeszłej jesieni

Zagłębie Lubin 4-0 Korona Kielce
Pierwsze mecze kolejki były obfite w bramki jak Łódź w miłą dla oka architekturę, więc w Lubinie postanowili doklepać do ligowych statystyk trochę goli. Można było odnieść wrażenie, że przedmeczową odprawę Zagłębia poprowadził sam Janusz Wójcik, bo „Miedziowi” od pierwszej minuty podnieśli „kiełbachy w górę” i zaczęli „opier... frajerów”. Nie minęła minuta a było 1-0, potem nadszedł najdłuższy w pierwszej połowie, bo aż 15-minutowy okres bez gola, a następnie w pół godziny gospodarze zdołali wbić przyjezdnym jeszcze 3 bramki. Korona broniła się przed Zagłębiem jak Gołota przed Tysonem, a że w tym przypadku ucieczka z pola gry nie mogła mieć raczej miejsca, to jedynym ratunkiem dla niej było poproszenie gospodarzy w przerwie, żeby po prostu więcej nie bili. Początkowo „Miedziowi” nie chcieli przystać na takie rozwiązanie, ale do negocjacji włączył się sam delegat, który oświadczył, że w przypadku większej ilości bramek gospodarzy będzie należało przerwać transmisję meczu i pokazać go dopiero po 23:00. Nie było więc wyjścia i lubinianie przez drugie 45 minut bawili się tylko z przyjezdnymi w kotka i myszkę. Korona próbowała strzelić chociaż bramkę honorową, ale „Scyzoryki” były zdecydowanie zbyt tępe.

VIDEO: Aankour zamiast strzelać wydaje okrzyk godowy

Cracovia 5-1 Piast Gliwice
Piast w dwóch ostatnich meczach wytrzymał bez straty gola łącznie 7 minut, co stanowi godny podziwu dorobek i powód do uznania w oczach całej ligi. Gliwiczanie tak przestraszyli się łomotu od Goeteborga, że w tym sezonie za nadrzędny cel przybrali sobie uniknięcie miejsca w tabeli zagrożonego awansem do europucharów. Swój plan zaczęli realizować już w 4 minucie i dzięki takiemu uspokojeniu gry pokusili się jeszcze o stratę gola do szatni. Schodząc na przerwę z dwubramkową stratą „Piastunki” nie musiały obawiać się zwycięstwa, dzięki czemu konsekwentnie mogli tracić kolejne gole w drugiej połowie spotkania. Co prawda zdarzył się jeden mały wypadek przy pracy, bo Bartosz Szeliga zdobył bramkę dla Piasta, ale kibice śmiało mogą rozgrzeszyć pomocnika. Choć piłkarz bardzo starał się nie trafić do siatki, to jednak postawa w obronie Deleu i Wołąkiewicza musiała doprowadzić do zdobycia przez niego honorowego trafienia. Naprawdę kocham tę ligę – zawodnicy mogą wklepać nawet 5 bramek rywalowi, ale zawsze pamiętają o tym, by uraczyć nas jakimś urzekającym babolem.

VIDEO: Deleu i Wołąkiewicz walczą o nagrodę stoperów miesiąca

Bruk-Bet Termalica Nieciecza 2-0 Arka Gdynia
Liga zmienia się na naszych oczach – nowe studio, nowe numery na koszulkach, nawet drużyna z Niecieczy zmieniła swoją nazwę. Taki sam jak dawniej pozostaje jednak poziom krajowego kopania piłki, o czym wszyscy przekonali się już w 9 minucie spotkania, kiedy David Guba złożył się do woleja i usiłował huknąć ile sił, ale pacnięta piłka poleciała prosto na głowę Gutkovskisa i zrobiło się 1-0. Gospodarze wobec takiego obrotu spraw podjęli niezwykle radykalne działania wzorem polityków zachodnich – wyrazili zaniepokojenie i postanowili czekać na rozwój wydarzeń. Wydarzenia nie ułożyły się dla nich najlepiej, ponieważ obrona Arki zostawiła Stefanikowi tyle miejsca, że ten miał wystarczająco dużo czasu, by oprócz zdobycia gola móc rozpalić grilla. Słowak co prawda nie pokusił się o smażenie kiełbasek i szaszłyków, ale jak najbardziej chętnie załadował bramkę na 2-0. Tym sposobem pierwsza kolejka zmagań najlepszej ligi świata dobiegła końca.

VIDEO: Guba asystuje mimo woli

Mem kolejki:
fot. Facebook

Wpis kolejki:
fot. Twitter

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.