Besnik Hasi i Aleksandar Vuković - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Słowo na niedzielę: Cierpienie

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Za chwilę mecze o Ligę Mistrzów. Jak wszyscy wiemy, do Legii dolosowano półamatorskie Dundalk FC. Mimo tego, wśród kibiców „Wojskowych” i komentatorów przeważa niepewność. Mistrzowie Polski na razie zawodzą w lidze, a do tego odpadli z Pucharu Polski. Po meczu w Zabrzu pojawiło się wiele krytycznych głosów wobec Legii, które spotęgowała kompromitacja w Lublinie.

Przez całe lato słyszeliśmy, że najwyższa forma Legii jest szykowana na połowę sierpnia, czyli na decydujące mecze o Ligę Mistrzów. Tymczasem zespół zamiast poprawiać swoją grę, ostatnio wygląda coraz gorzej. Miejmy nadzieję, że apogeum miało miejsce w starciu przeciwko Górnikowi Łęczna, bo chyba gorzej grać nie można. Tego meczu, a już w szczególności w I połowie, po prostu nie dało się oglądać. 2 słupki, poprzeczka, niewykorzystany rzut karny dla gospodarzy, do tego kilka doskonałych okazji, przy, od biedy, dwóch szansach „Wojskowych” – tak w skrócie wyglądała pierwsza ligowa porażka Hasiego. Zestawiając to z występem w Zabrzu można śmiało zaryzykować tezę, że Albańczyk wpadł w poślizg na pierwszym zakręcie, jaki napotkał za kierownicą Legii.

Oczywiście pamiętamy, że nowy trener pojawił się w klubie w okresie, gdy 5 podstawowych zawodników przebywało na zgrupowaniach reprezentacji przed Euro 2016, a potem w nich wystąpiło. Rozpoczął przygotowania w bardzo przetrzebionym składzie i w ich trakcie nie mógł w pełni przećwiczyć swoich pomysłów na grę. Zwłaszcza, że wiązały się one z dużymi zmianami nie tylko w stylu, ale przede wszystkim ustawieniu. Legioniści przeszli z klasycznego 4-5-1 na grę opartą na środkowych pomocnikach, klasycznych „ósemkach”, bez „dziesiątki” i grających bardzo wysoko skrzydłowych. Ponadto, trener długo nie wiedział jaką kadrą będzie dysponował.

Na jego korzyść świadczy też to, że mimo tych wszystkich problemów, Hasi zrealizował na razie cel podstawowy, jakim był awans do fazy grupowej Ligi Europy. Oczywiście po niebywale korzystnym losowaniu te priorytety się zmieniły i teraz nikt w klubie nie wyobraża sobie braku awansu do Ligi Mistrzów, ale plan minimum już przecież wykonał. Powtórzyć też trzeba, że rozegrał dwa razy więcej spotkań od większości swych rywali z ligi, liderzy drużyny właściwie nie odpoczywali, a dwóch podstawowych graczy wypadło z powodu kontuzji.

Mimo to styl w jakim zostały poniesione dwie porażki w ciągu jednego tygodnia, a przede wszystkim nietrafienie z formą na kluczowy moment rundy, rzuca się już dużym cieniem na ocenę pracy Hasiego. Obecnie Legia potrzebuje poprawy we wszystkich elementach gry, w szczególności defensywy, przy czym specjalnej trosce powinny podlegać stałe fragmenty gry rywali, organizacji w środku pola, kreatywności i skuteczności w ataku. Na dziś Legia nie ma zespołu, a Hasi nie naprawi sytuacji przez publiczną krytykę zaangażowania swych piłkarzy. W końcu to on odpowiada za nastawienie zespołu.

Trener otrzymał wszystkie narzędzia, by wprowadzić w życie swoje wizje. Włodarze sprowadzili zawodników, jakich właściwie nie zdarza się oglądać w Ekstraklasie. Drużyna jest więc budowana niemal dokładnie zgodnie z życzeniami nowego szkoleniowca. Liga nabiera tempa, pora więc zacząć rozliczać z obietnic i ocenić pierwszą część pracy Albańczyka.

Oczywiście prawdziwy okres rozliczeniowy nadejdzie dopiero wiosną, po przygotowaniach zimowych. Sezon jest długi, przed nami jeszcze ponad 30 kolejek, a w dodatku Liga Mistrzów jest na wyciągnięcie ręki. Niemniej fakty są takie, że jak na razie cała Legia cierpi w każdym meczu. Piłkarze męczą się z rywalami i ze sobą, a już prawdziwą katorgą jest oglądanie ich zmagań.

Gdy przyszedł czas próby, okazało się, że całe gadanie o kształtowaniu formy na kluczowe boje o Ligę Mistrzów można już odłożyć do lamusa. Pozostaje liczyć, że fart w eliminacjach nas nie opuści. Powinno być jednak dobrze, bo Hasi to przecież facet w czepku urodzony. Trafić w eliminacjach Ligi Mistrzów Mostar, Trenczyn i Dundalk? To jak „szóstka” w Totolotka.

Wiedzieliśmy, że po kolejnej zmianie trenera, Euro 2016 i zmianach w składzie czekają nas bolesne miesiące. Chyba jednak nikt nie spodziewał się, że aż tak. Ale też, czy ktoś sądził, że będziemy tak blisko Ligi Mistrzów?

Autor: Jakub Majewski "Qbas"
Twitter: QbasLL
KO na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.