Tomasz Brzyski i Marcus da Silva - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Punkty po meczu z Arką

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Legia poniosła drugą z rzędu ligową porażkę, a pierwszą u siebie. Grając w rezerwowym zestawieniu uległa wyraźnie beniaminkowi z Gdyni 1-3. Biorąc pod uwagę skład, w jakim wystąpił mistrz Polski wynik ten nie jest wielką sensacją. Ale również, patrząc na niską formę całego zespołu, nie można przejść nad nim do porządku dziennego i tłumaczyć go tylko Ligą Mistrzów. Jak również niedopuszczalne jest przerzucanie całej odpowiedzialności na zawodników. Ze względu na zamieszanie w drużynie, dziś „Punkty” tylko częściowo o samym meczu.

1. Odhaczone. Zawsze cieszy, gdy Legia ma alternatywne rozwiązania na boisku. Gdy trener zmienia sposób ustawienia w zależności od możliwości drużyny, rywala i sytuacji. Nie do przyjęcia jest jednak sytuacja, w której trener wystawia do gry zawodników, którzy pierwszy raz wspólnie wystąpią i nakazuje im grać w dotychczas niepraktykowanym systemie 3-5-2. Na boisku panował więc chaos, głównie w obronie, gdzie „Wojskowi” łatwo dawali się ogrywać arkowcom, a przy tym popełniali sporo błędów indywidualnych. Można twierdzić, że Hasi potraktował ten mecz, jako eksperyment, co, sądząc również po jego wcześniejszych wypowiedziach, skłania ku wnioskowi, że zlekceważył sobie ten mecz. Potraktował jako kolejny do odbębnienia, co zresztą wydaje się być zgodne z założeniami poczynionymi jeszcze przed startem sezonu – najważniejszy jest awans do Ligi Mistrzów. Pewnie bylibyśmy w stanie to przełknąć, gdyby pierwszy garnitur legionistów był w wysokiej formie, no ale jest jak jest.

2. Groźna Legia. O dziwo w ofensywie mistrzowie Polski prezentowali się całkiem nieźle, zwłaszcza jak na skład, w jakim grali. Pod bramką Arki co chwilę było groźnie, Jałocha i obrońcy mieli masę problemów z powstrzymaniem legionistów. To, że strzeliliśmy tylko jednego gola jest dowodem na wielką nieskuteczność. Pecha miał zwłaszcza Prijović, który mógł przynajmniej dwukrotnie pokonać bramkarza. Co ciekawe, świetnie w ofensywie spisywał się Brzyski. Dawno nie widzieliśmy już tak aktywnego "Brzytwy", który jednocześnie słałby w pole karne równie ostre dośrodkowania. To po jego podaniach Legia stwarzała największe zagrożenie pod bramką gości.

3. Boulevard of broken dreams. Cóż jednak z naszych przewag w ataku, skoro gra defensywna całego zespołu wołała o pomstę do nieba. Wszyscy widzieliśmy co wyprawiał Rzeźniczak, jak niepewny był Dąbrowski, jak rzadko do obrony wracał Brzyski, jak statyczny był Vranjes, a Aleksandrow niechętny do pracy w defensywie. Hasi po meczu swe pretensje skierował niemalże wprost do Rzeźniczaka i Brzyskiego, którym zarzucił, że otworzyli bulwar po lewej stronie dla zawodników Arki. Jako, że pan były trener Anderlechtu nie zwykł przyznawać się do błędów, a winę za wszystkie niepowodzenia woli przerzucać na swych graczy, to przypomnę jednak, że właśnie on wymyślił 3-5-2 w tym spotkaniu i dobrał personalnie drużynę, która w nim wystąpiła. Oczywiście nie zwalniam zawodników z odpowiedzialności, ale za wyniki powinniśmy rozliczać ich na równi z trenerem. Możliwe, że Hasi nie poważa specjalnie władz klubu, dziennikarzy, czy kibiców i sądzi, że wszyscy będą wierzyć jedynie jemu. Jeśli tak jest, to się bardzo myli. Bardzo. Trafił do środowiska, gdzie każdy najdrobniejszy szczegół jest przedmiotem zainteresowania mediów i kibiców. Nie wykręci się tanimi wymówkami. Zbliża się czas, gdy będzie musiał zacząć wygrywać. Tylko w ten sposób się obroni. Wciąż bowiem jedynym jego sensownym wytłumaczeniem jest brak możliwości przepracowania okresu przygotowawczego z wszystkimi piłkarzami. No i tego się wszyscy trzymamy. Na razie.

4. Wotum zaufania dla trenera. Chwilę po meczu z Arką środowisko dziennikarskie huczało od wieści o czterech zawodnikach, których klub już dłużej nie chce. Prezes i trener solidarnie wspomnieli o graczach, których w Legii nie powinno już być. W niedzielę gruchnęło o trzech graczach przesuniętych do treningów z rezerwami – Rzeźniczaku, Brzyskim i Vranjesie. Inne źródła zaś potwierdzały sobotnie wieści – klub zamierza pozbyć się rzeczonej trójki. Mówi się, że panowie wyrażali swe niezadowolenie ze współpracy z Hasim, nie podobało im się, jak prowadzona jest drużyna, a już najbardziej to, że nie grali. Nie wiem, ile w tym prawdy. Wiem natomiast, że Albańczyk jest trudny we współpracy, ustawia wszystko po swojemu, zmienia standardy wypracowane przez lata w klubie (np. wspólne obiady pod okiem dietetyka) i ma na to przyzwolenie władz. Rządzi szatnią autorytatywnie, ale nie ma w niej autorytetu, bo tego nie zdobywa się krzykiem, karami i zakazami. Niemniej, jaki by ten trener nie był, zawodnicy są zobowiązani wykonywać jego polecenia i grać z najwyższym zaangażowaniem. W Legii mamy natomiast świeżo w pamięci kliki, które sprzeciwiały się w pewnym momencie Urbanowi, a potem Bergowi. Wszystkim uszło to na sucho. Teraz wygląda na to, że klub postanowił w pełni zaufać trenerowi, postawić na jego metody, dać mu zawodników do koncepcji i pozwolić mu pracować długofalowo. A niepokornych usuwać. Tak to powinno wyglądać w profesjonalnym klubie. Tym bardziej, że po awansie do Ligi Mistrzów Legię będzie nas stać na takie działania. Skoro Legia na niego stawia, to i my musimy za nim stać, zwłaszcza, że na razie realizuje to, co miał – zagramy w LM, w lidze wszystko jest jeszcze do odrobienia, a z Pucharu Polski odpadliśmy niejako planowo. Z drugiej strony jednak, kto wskaże klub, w którym trener wygrał z szatnią?

5. Kto odpowiada? Ostatnio czytam dużo, niczym Józef Oleksy. Widzę w komentarzach, we wpisach na portalach społecznościowych, że jesteśmy, jako kibice, bardzo wzburzeni, a jednocześnie skołowani. Padają apele o wyrzucenie trenera (w mojej ocenie niemożliwe, niepotrzebne, niemądre, przynajmniej na razie), o przewietrzenie szatni (zgoda), a także o podjęcie działań przez prezesa Leśnodorskiego. Tymczasem prezes współrządzi całym klubem. Od spraw stricte związanych z drużyną ma dyrektora sportowego. Nie wiem co robi dyrektor Żewłakow i czy w ogóle coś robi, ale zakładam, że tak. Jego zadaniem jest dopilnować, by drużyna osiągała zakładane cele. I jeśli kierować pretensje, to w kwestiach sportowych przede wszystkim do niego.

Autor: Jakub Majewski "Qbas"
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.