Bogusław Leśnodorski i Dariusz Mioduski - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Leśnodorski o konflikcie z Mioduskim

Redakcja, źródło: elevensports.pl - Wiadomość archiwalna

Bogusław Leśnodorski był dziś gościem programu "Stan Futbolu" w stacji Eleven. Prezes klubu potwierdził, że między nim a Dariuszem Mioduskim jest duża różnica zdań: "Już od roku różnimy się w ocenie wielu kwestii". Ze słów Leśnodoroskiego można łatwo wywnioskować, że szansa na osiągnięcie porozumienia jest bardzo mała.

- Już wczoraj wiedzieliśmy, że będzie taka okładka i taki artykuł w Przeglądzie Sportowym. To artykuł rzetelny i prawdziwy, ale nie jest to fortunne, że się ukazał. Doradca PR Darka Mioduskiego udał się do gazety z pewnym przekazem, ale przedstawiciel gazety zadzwonił do mnie i do Maćka Wandzla. Uważam, że media nie są dobrą areną do takich dyskusji. To była tylko kwestia czasu, a wydarzenia podczas meczu z Borussią są tylko pretekstem. Już od roku różnimy się w ocenie wielu kwestii. Darek ma swoich prywatnych doradców od wizerunku, których celem jest przedstawienie go w pozytywnym świetle. Doradzili mu, że to jest najlepszy moment, żeby zrobić konfrontację. Media bardzo często są areną przepychanek. To źle, nie po legijnemu i ja bym tak nie zrobił - powiedział Leśnodorski.

- Jedną z podstaw naszej niezgody - i to bardzo ważna sprawa - jest kwestia zaplecza finansowego klubu. Ja i Maciek od dawna uważamy, że właścicielami klubu nie mogą być ludzie i inwestorzy, którzy nie mają pieniędzy i nie mogą wspierać go finansowo. Spłaciliśmy duże długi i zaszliśmy bardzo daleko, dużo udało nam się osiągnąć, ale stało się to kosztem tytanicznej, czteroletniej pracy kilkudziesięciu ludzi i to na bardzo dużym ryzyku. Co jakiś czas płacimy za to ryzyko dużą cenę. Darek nie dołożył nawet złotówki do działalności klubu. Nigdy nie zaproponował żadnego konstruktywnego rozwiązania. Teraz dowiaduję się z mediów, że on uderza pięścią w stół, stawia jakieś warunki, ale do nas niczego takiego nie powiedział. Sprzedamy z Maćkiem swoje udziały w Legii wtedy, kiedy będziemy chcieli. Darek nie może niczego przeforsować siłą. Ta decyzja zależy ode mnie i Maćka. Dopóki będę widział, że to co robimy ma sens i jest dobre, będę to robił dalej. Nigdy nie postawię siebie nad dobro klubu. Możliwe, że my wykupimy od Darka udziały, ale on nie przedstawił żadnych rozwiązań. Teraz dowiaduję się z gazety, że jest moment, kiedy on chce zmian naszej polityki wobec kibiców i że nie jest zainteresowany sprzedażą udziałów. Inicjatywa jest teraz po jego stronie - stwierdził prezes Legii.

- Jesteśmy profesjonalistami i nasza konfrontacja nie przejdzie na poziom emocji. Zrezygnowałem z funkcji członka zarządu spółki Legia Holding i ta spółka nie może podejmować decyzji w sprawie Legii. Dla mnie i Maćka Legia jest największą wartością, więc przyjmiemy każde najlepsze dla klubu rozwiązanie. Działanie Darka w Legii jest takie, jak działanie kogoś w ONZ - to sprawy międzynarodowe, które nie dotyczą bezpośrednio Polaków, a w tym wypadku kibiców. Darek uważa, że można snuć plany i kreować lepszy wizerunek od tego, jak jest naprawdę i to spowoduje, że wejdziemy na wyższy poziom. My uważamy, że należy bazować na tym co mamy - wyjaśnił Leśnodorski.


O kibicach

Prezes Legii potwierdził, że klub zamierza pozwać cywilnie osoby, które doprowadziły do zamieszek podczas meczu z Borussią Dortmund. - Będziemy pozywać ludzi, od których będzie można wyegzekwować winę. Będą też zakazy stadionowe. Granicę trzeba przesuwać. Każda kara finansowa dla nas jest za wysoka, ale patrząc z drugiej strony, jest warto ją płacić, jeżeli przyniesie to efekt długofalowy. Kilka rozdziałów udało nam się zamknąć, m.in. temat rasizmu. Nie ma już rasizmu przy Łazienkowskiej, nie ma flag, które UEFA uznawała za rasistowskie. Ludzie sądzą, że w Anglii sobie poradzili z wybrykami kibiców, a przecież to nie jest prawda. Tylko że tam agencje PR tworzą wizerunek, mają pieniądze, więc potrafią przykryć te wydarzenia i o nich się w mediach nie pisze. Zostaliśmy zaproszeni na bal Liga Mistrzów i pogrozili nam palcem, że takiego balu nie chcą. Musimy się dostosować do tych zasad. Na Legii tylko 10% dopingu przekracza granice smaku. Byłem wielokrotnie na meczach w Europie, gdzie takie przyśpiewki stanowiły 70-80%. My na przykład płacimy wysokie kary za to, że kibice stoją w przejściach. Nie wyobrażam sobie jednak, że miałbym kazać im usiąść i siedzieć, zamiast reagować żywiołowo na to, co się dzieje na boisku.

- Cały czas walczymy i uważamy, że jest spora szansa, że zagramy z Realem przy pełnych trybunach - dodał Leśnodorski.

O trenerach

Prezes Legii powiedział, że Dariusz Mioduski ma zapisane prawo konstruktywnego weta w sprawie wyboru trenera, choć nie jest to wiążące dla zarządu klubu. Zdradził, jak do klubu został zatrudniony Stanisław Czerczesow: - Przy wyborze "kiwnęliśmy" Darka, bo jemu by się to za bardzo nie podobało. Stasiek jest takim facetem, że Darek po pierwszym kontakcie by się na niego nie zgodził. Trzeba było odstawić szopkę. Dogadaliśmy się z Czerczesowem, a dopiero potem przedstawiliśmy to Darkowi tak, żeby odegrał swoją rolę. Potem był niezadowolony, bo jest mądrym facetem. Chciał uczestniczyć w tym procesie. Po zmianie Czerczesowa wiedzieliśmy, że żaden trener polski nie przejdzie, a jakikolwiek trener z zagranicy przejdzie. W tym wypadku padła decyzja na szkoleniowca Anderlechtu. Ten projekt jednak się nie udał, ale przy rozstaniu Hasi okazał wielką klasę - zachował się tak, jak uzgodniliśmy, a nie tak, jak było zapisane w umowie - wyjaśnił Leśnodorski.

Program "Stan Futbolu" możecie obejrzeć na www.elevensports.pl.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.