fot. Fumen / Legionisci.com
REKLAMA

Zamknięty stadion a kwestia wizerunku

Fumen, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W środę Komisja Odwoławcza UEFA podtrzymała decyzję o zamknięciu stadionu na spotkanie Ligi Mistrzów pomiędzy Legią Warszawa a Realem Madryt. W efekcie zamiast 30 tysięcy widzów, na trybunie zasiądzie zaledwie kilkaset osób. Dokładnie określa to regulamin UEFA. Gwarantowane wejściówki przewidziane są dla obu klubów, przedstawicieli UEFA, partnerów europejskiej centrali oraz dziennikarzy.

Zamknięty stadion to nie tylko straty finansowe spowodowane m.in. brakiem wpływów z dnia meczowego, ale również i wizerunkowe. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy eksperta od marketingu sportowego Jędrzeja Hugo-Badera pełniącego funkcję dyrektora ds. PR w Havas Sports & Entertainment. Havas SE to globalna agencja zajmująca się obszarem komunikacji, wyspecjalizowana w sporcie i rozrywce.

- Sam fakt, że przez kilka tygodni toczyło się takie postępowanie powodował, że kryzys wizerunkowy rozciągał się w czasie. Po orzeczeniu pierwszej instancji przez jakiś czas było o nim głośno, stopniowo sprawa cichła, ale po decyzji komisji odwoławczej ponownie odżyje. I jeszcze raz przed smutnym meczem z Realem. Bycie partnerem takiego klubu jak Legia to duży prestiż. Obecni i potencjalni sponsorzy Legii muszą mieć świadomość specyfiki klubu oraz kibiców, muszą być przygotowani na konieczność wystąpienia kontrowersji. Jednak zamknięcie stadionu na najbardziej prestiżowy mecz to sytuacja trudna do przełknięcia dla każdego partnera biznesowego klubu. Z pewnością ta sytuacja utrudnia rozmowy ze sponsorami, którzy nie chcą być kojarzeni z wydarzeniami, które są odbierane jednoznacznie negatywnie. - mówi Hugo-Bader.

- Klub ratując swój wizerunek musiał wykorzystać wszystkie ścieżki odwoławcze. Jedyna droga do poprawy wizerunku to odcięcie się od takich zachowań, jakie doprowadziły do kryzysu, oraz od ich sprawców. Sam fakt, że klub planuje pociągnięcie do odpowiedzialności sprawców zajść powoduje, że nie tylko Legia próbuje odzyskać część strat finansowych, ale także daje jasny komunikat, że nie godzi się na takie sytuacje. Tylko, że mleko już się rozlało - twierdzi Jędrzej Hugo-Bader.

Podczas wczorajszego spotkania z dziennikarzami dyrektor Legii ds. mediów i public relations Seweryn Dmowski zapowiedział, iż klub w najbliższych dniach wystosuje komunikat dla kibiców, informujący o procedurze odzyskania pieniędzy.

- Może dodatkowo powstanie jakieś rozwiązanie, które będzie mniej bolesne finansowo dla klubu, a dodatkowo odpowiednio wykorzystane wizerunkowo. Na przykład kibice będą mogli kwotę biletu na Real odliczyć od przyszłych zakupów biletów czy karnetów. Pieniądze zostaną w klubie, a rozsądne skonstruowanie tego rozwiązania spowodowałoby, że fani nie mogliby protestować – bo przecież na Ligę Mistrzów bilety mogli dostać tylko najwierniejsi, czyli ci, którzy zaraz wrócą na trybuny na mecze ligowe. To luźny pomysł, ale należy pamiętać, że w sytuacji kryzysowej można wizerunkowo zaplusować i tu widzę na to szansę. Nie sądzę, żeby zamknięcie stadionu miało jakoś wpłynąć na obecnych bądź potencjalnych kibiców – np. zniechęcić ich do przychodzenia. Przynajmniej nie bezpośrednio. Natomiast obawiam się, że tak upragniony, historyczny awans do Ligi Mistrzów nie będzie reklamą zachęcającą do przychodzenia na Legię. Klęska z Borussią, puste trybuny z Realem. Nie wygląda na to, żeby po tej jesieni Liga Mistrzów miała nam się kojarzyć z piłkarskim świętem. I to jest smutne" - kończy Jędrzej Hugo-Bader.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.