Media o meczu ze Śląskiem
Legia Warszawa pewnie ograła Śląsk Wrocław w niedzielnym meczu ekstralkasy. Można powiedzieć, że mistrzowie Polski nie zdążyli jeszcze dobrze się spocić, a już zagwarantowali sobie trzy punkty. Po zaledwie siedmiu minutach prowadzili różnicą trzech bramek. Zapraszamy do zapoznania się z opiniami mediów po ostatnim gwizdku sędziego.
Przegląd Sportowy: To była egzekucja na zimno. Legia deklasuje Śląsk
Jeżeli polski zespół strzela Realowi Madryt i Borussii Dortmund siedem goli, musi być magnesem dla ekstraklasowych kibiców, nawet jeśli w tych dwóch meczach ten sam zespół stracił jedenaście goli. Na Stadionie Miejskim, mimo zimnego wieczoru, padł rekord frekwencji w tym sezonie, ale rekordowa była też intensywność strzelania na boisku. Legia pokazała Śląskowi, jak się czuła, gdy we wrześniu przy Łazienkowskiej niemiłosiernie obijała ją Borussia. Tyle że bolesne doznania dla gospodarzy tym razem zostały złośliwie zwielokrotnione, bo o ile wówczas Legia przegrywała z BVB 0:3 w 17. minucie, to we Wrocławiu gospodarze trzy razy piłkę we własnej bramce widzieli już po niespełna siedmiu minutach!
Weszło: Co można zrobić w siedem minut? Jajko na miękko albo Śląsk Wrocław
Siedem minut i 0:3. Gdyby to była walka bokserska, Śląsk wyleciałby z butów, skarpet i ringu po pierwszym ciosie. Gdyby to była Formuła 1, Śląsk ruszyłby z zaciągniętym ręcznym i nieodpiętą przyczepką, a na pierwszym zakręcie odpadłyby mu koła. Gdyby to był bilard, Śląsk przez przypadek połamałby kij o własną głowę. W siedem minut można zrobić herbatę, można ugotować jajko na miękko, można też wygrać mecz ze Śląskiem Wrocław.
Sport.pl: Legia w wersji buldożera. Mistrz Polski rozbił na wyjeździe Śląsk Wrocław
To nie żart - po trzecim goli w siedem minut łatwo było dostrzec, że na sektorach kibiców Śląska niektórzy wstają i udają się do wyjścia. Jeśli nie wrócili to ich strata. Przegapili okazję do obejrzenia drużyny już nie tylko aspirującej do miana drużyny europejskiego formatu, ale potrafiącej wejść na niedostępne dla ligowych rywali poziomy intensywności i jakości. Nie przez całe spotkanie, bo wynik był rozstrzygnięty już na początku, dodatkowo Prijović czwartego gola dla Legii strzelił jeszcze przed przerwą. W drugiej połowie goście przyspieszali tylko momentami, a i tak za każdym razem było groźnie.
Sportowe Fakty: We Wrocławiu jak w Dortmundzie. Kanonada Legii Warszawa
Piłkarze ze stolicy nie musieli forsować tempa i oddali inicjatywę gospodarzom, którzy nieco odżyli po wejściu Ryoty Morioki. Nic nie wynikało jednak z optycznej przewagi. Większość akcji przecinał duet stoperów Jakub Rzeźniczak - Michał Pazdan, czarną robotę w defensywie wykonywał też Odjidja-Ofoe. Śląsk był zresztą bliżej kolejnych strat niż poprawy wyniku. Gdyby Michał Kucharczyk i Nemanja Nikolić zachowali więcej zimnej krwi, to Legioniści wywieźliby z Wrocławia zdecydowanie bardziej okazałe zwycięstwo. Jedynym zmartwieniem dla trenera Magiery może być uraz Guilherme. Brazylijczyk w 56 minucie przedwcześnie opuścił murawę.
30 sierpnia. To była bardzo ważna decyzja. Dzięki Boguś za intuicję i upór Nie wszyscy byli za... no i Hvala Radopic.twitter.com/617iUsYfBe
— Maciek Wandzel (@MaciejWandzel) 27 listopada 2016
Co by nie mówić, to Śląsk drugą połowę zremisował. Wypada pogratulować.
— Przemek Bator (@przemekbator) 27 listopada 2016
No i jak tu wytrzymać do kolejnego meczu
— Izabela Kuś (@Izab_Kus) 27 listopada 2016
Ciężko się gra przy 3:0 w 7 min...5 mamy na 3 czekamy
— B(L)1916 (@BL_1916) 27 listopada 2016
Legia zmasakrowała Śląsk. Tego właśnie uczy Liga Mistrzów, po to jest jej potrzebna.
— Adam Dawidziuk (@AdamDawidziuk) 27 listopada 2016
Wydaje się, że Legia wpadła na właściwe tory. Co mecz, to strzela cztery gole :)
— FotoPyK (@FotoPyK) 27 listopada 2016
Jeszcze jedno i muszę to napisać.
— Boguś Łobacz (@BogusLWAW) 27 listopada 2016
Stefański dzisiaj prowadził mecz wzorowo.Ktoś dobrze pomyślał dając go na ten mecz po wtopie w Sosnowcu.