fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
REKLAMA

Plusy i minusy po meczu z Wisłą Płock

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Wiadomym było, że legioniści w końcu muszą przestać wygrywać. Boli jednak, że swoją piękną passę zakończyli w meczu z beniaminkiem, z którym zresztą prowadzili już 2-0. Jak sami przyznali po meczu, za szybko zlekceważyli rywala. Zapraszamy zatem na analizę personalną tego lekceważenia.

Bartosz Bereszyński + - Irlandczycy z północy śpiewali na Euro „Will Grigg's on fire”, a my podobną piosenkę możemy poświęcić „Beresiowi”. Bartek od pewnego czasu przyzwyczaił nas do naprawdę wysokiego poziomu i z każdym meczem konsekwentnie się go trzyma. W piątek zaliczał bardzo dobre interwencje w defensywie, gdzie – tak jak między innymi w 71. minucie – potrafił znakomicie przyblokować rywala. Prawa flanka była bardzo szczelnie zamknięta, a i z przodu nasz obrońca potrafił pokazać pazur – zaliczył przecież znakomitą asystę przy bramce Hamalainena. Niestety nie zawsze podania wychodziły mu równie dobrze – Bartek kilkakrotnie notował niepotrzebne i proste straty piłki, ale całość występu należy policzyć mu zdecydowanie na plus.

Vadis Odjidja-Ofoe + - Początek miał bardzo obiecujący. Od pierwszych minut starał się grać wysokim pressingiem, oddał niezły strzał już w 5. minucie, a nawet nieźle wychodziła mu gra w defensywie, gdzie potrafił zatrzymać rozpędzonego rywala. Belg był głównym architektem ataków Legii, które konstruował świetnymi podaniami oraz braniem na siebie ciężaru gry. Niestety nie ustrzegł się błędów takich jak dwie straty w 53. i 56. minucie, ale całość jego występu zasługuje na słowa pochwały.

Thibault Moulin + - Ludzie najbardziej zapamiętują to co dzieje się na początku i na końcu, więc pewnie duża część z Was łapie się za głowę, widząc plusa przy nazwisku Francuza, mając przecież w pamięci jego bezsensowną próbę uderzenia z rzutu wolnego w ostatnich sekundach gry. Thibo jednak zostawił na boisku kawał serducha. Świetnie radził sobie na środku boiska, lecz tym razem wspomagał kolegów głównie w obronie, gdzie notował dobre odbiory i przecięcia akcji Wisły (na szczególną uwagę zasługuje genialny wślizg z 15. minuty). Z przodu pomocnik nie był jednak tak bardzo widoczny i między innymi właśnie tego brakowało Legii. To on świetnie wypuścił przy drugiej bramce Bereszyńskiego. Niestety w ostatnich 20 minutach Moulin zaczął przygasać, przez co w końcówce meczu bardziej przeszkadzał niż pomagał drużynie.

Michał Pazdan - Michał zagrał pewnie i nie popełnił większych błędów. Bardzo dobrze radził sobie z przecinaniem akcji rywali, mądrze czytał grę i nie bał się ostrej gry wślizgiem. Praktycznie bezbłędnie kasował każdy atak przyjezdnych, a w końcówce sam angażował się w akcje ofensywne „Wojskowych”. Nie ustrzegł się jednak kilku strat. Niezły występ Michała znalazł się w cieniu dwóch głupio straconych bramek, ale za żadną z nich nasz defensor nie ponosi bezpośredniej odpowiedzialności.

Jakub Rzeźniczak – Do momentu straty gola na 2-2 Kuba grał bezbłędnie. Bardzo dobrze współpracował z Pazdanem, świetnie blokował rywali, a jego postawa na boisku emanowała chęcią zwycięstwa – widać to było zwłaszcza przy kapitalnym wślizgu z 56. minuty, który uratował Legii skórę. Niestety w 78. minucie coś się popsuło i „Rzeźnik” zaczął grać dużo bardziej elektrycznie. Najpierw przy dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłka przeleciała mu nad głową i Jose Kante uderzył na bramkę Malarza, w efekcie czego Wisła Płock doprowadziła do wyrównania, a w końcówce Kante, który, mówiąc delikatnie, nie jest najlepszym zawodnikiem w naszej lidze, ograł Rzeźniczaka przy linii bocznej i popędził na bramkę Legii. Na nasze szczęście potwierdził postawioną wyżej tezę na temat swoich umiejętności, bo uderzył najgorzej jak mógł.

Kasper Hamalainen – Mecz rozpoczął od głupiej straty, ale potem było już zdecydowanie lepiej. „Hama” popisywał się efektownymi zagraniami do kolegów, dobrze radził sobie z przechwytywaniem piłki, nie kwapił się jednak by uderzać a na bramkę Kiełpina. W końcu jednak uderzył tak, że zdobył gola (a gdyby mądrzej nabiegał na bramkę w 41. minucie mógłby ustrzelić dublet), po czym... przestał grać. Zupełnie odpuścił sunącego środkiem pola Furmana, przez co Wisła zdobyła bramkę kontaktową (choć do głównego winowajcy tej sytuacji jeszcze dojdziemy). Do końca meczu nie dał drużynie już nic godnego uwagi.

Nemanja Nikolić – Podobnie jak „Rzeźnik”, Nikolić wszedł w mecz jak w masło. Zdobył ładną bramkę już w 10. minucie i wydawało się, że do końca spotkania utrzyma wysoki poziom, zwłaszcza, że w międzyczasie notował naprawdę niezłe zagrania do kolegów. Niestety w końcówce pierwszej połowy „Niko” zaciągnął hamulec, przez co nie dawał drużynie nawet połowy swoich możliwości. Kwintesencją było podanie za plecy do Hamalainena w idealnej sytuacji (to, że Fin zachował się tam nie najlepiej to inna sprawa), po której Legia mogłaby ustawić sobie ten mecz jeszcze przed przerwą. Niestety Węgier na drugą część gry wyszedł jeszcze w gorszej dyspozycji i trener Magiera zdjął go z boiska po godzinie gry.

Michał Kucharczyk - W piątkowy wieczór zobaczyliśmy słabszego Michała niż ostatnio. Na plus można policzyć mu niezły rajd z 6. minuty i to by było na tyle w pierwszej części gry. „Kuchy” często tracił piłkę, niecelnie podawał, a wykonywane przez niego w końcówce dośrodkowania z rzutów rożnych, leciały wszędzie tylko nie w pole karne. Kucharczyk miał jednak duży udział przy drugiej bramce dla Legii. Wprawdzie nie dotknął piłki, ale sprytnie przepuścił ją zmylając obrońców, dzięki czemu Bereszyński mógł spokojnie dograć ją do wbiegających napastników.

Łukasz Broź – Był w tym meczu tak elektryczny, że gdyby podłączyć do niego akumulator, mógłby zasilić małe miasteczko. Broź zaczął od przepięknej asysty lewą nogą, zaliczał świetne rajdy, czy genialne interwencje w defensywie – za to jak rzucił się pod nogi rywalowi w 29. minucie, powinien zebrać owację na stojąco. Niestety na stojąco to Łukasz spędził drugą część spotkania. Broź zaliczał stratę za stratą, rywale przechodzili go zdecydowanie zbyt łatwo, a jego podania lądowały wszędzie tylko nie tam, gdzie akurat stali koledzy. W końcówce jego niefrasobliwość mogła kosztować nas nawet całkowitą utratę punktów. Przy obecnej formie ma tak duże szanse na wygranie rywalizacji z Bereszyńskim, jak Górnik Łęczna na zdobycie mistrzostwa Polski.

Arkadiusz Malarz - - Do spółki z Broziem w 29. minucie uratował drużynę przed stratą bramki fenomenalną paradą. Tutaj zakończył swój wkład w to spotkanie, bo do końca meczu Arek w bramce już tylko stał. Trudno rozsądzić, czy mógł coś więcej zrobić przy golu na 1-2 – z jednej strony Furman uderzył kapitalnie, z drugiej jednak piłka leciała tuż obok rękawicy Malarza. Za to jego wina przy trafieniu Sylwestrzaka jest już bezsporna. Może i nie była to najłatwiejsza piłka do złapania, ale wybijanie futbolówki w nabiegający tłum było najgorszym z możliwych rozwiązań. Oby to był tylko wypadek przy pracy – w środę będzie musiał być bezbłędny.

Tomasz Jodłowiec - - Dno i pół metra mułu. „Jodła” zaliczył jeden(!) odbiór przez 90. minut i był to pierwszy i ostatni pozytyw jego występu. Straty Tomka można przeliczać na kilogramy, a rywale mijali go jak tyczkę. Jego „pressing” w 63. minucie na atakującym bramkę Legii Dominiku Furmanie był tak skandaliczny, że oglądającym ten mecz dzieciom powinno się zasłonić oczy.

Zmiennicy:

Aleksandar Prijović - - Swoim wejściem miał rozruszać grę i to akurat mu się udało. „Prijo” mógł bowiem zdobyć dwie bramki, ale każdą z idealnych sytuacji na gola konsekwentnie marnował. W 84. minucie Michał Kucharczyk na prawej stronie miał wystarczająco dużo miejsca by mógł wylądować tam śmigłowiec, ale Aleks zamiast wypuścić „Kuchego” skrzydłem na idealną sytuację, postanowił holować piłkę i zaraz potem ją stracić.

Waleri Kazaiszwili - Gdyby był koniem wyścigowym mógłby osiągać spore sukcesy, bo klapki na oczach miał założone idealnie. Ok, grał tylko pięć minut, ale przez ten krótki czas spędzony na boisku, kilka razy mógł podać urywającym się obrońcom kolegom. Nie podał, a swój słaby występ skwitował strzałem w trybuny.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.